Prace nad projektem ustawy o równym traktowaniu, która wprowadzi w życie szereg unijnych dyrektyw antydyskryminacyjnych są na końcowym etapie - poinformowała w czwartek w Sejmie wiceminister pracy i polityki społecznej Agnieszka Chłoń-Domińczak.

"Prace nad projektem trwają i są na finalnym etapie. Staramy się robić wszystko, by jak najszybciej trafił pod obrady Sejmu" - powiedziała Chłoń-Domińczak, odpowiadając na pytania posłów Wojciecha Olejniczaka i Jolanty Szymanek-Deresz (Lewica) w sprawie pozwania Polski do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) za niewystarczające przepisy w dziedzinie równości płci i walki z dyskryminacją.

Wiceminister przyznała, że Polska ma opóźnienia we wdrażaniu unijnych dyrektyw, dlatego 14 maja Komisja Europejska podjęła decyzję o wystąpieniu w tej sprawie do ETS, ale - jak podkreśliła - formalnie jeszcze tego nie zrobiła, dlatego jest szansa, że zanim Trybunał wyda wyrok, ustawa zostanie uchwalona. "Mam nadzieję, że kary jednak nie zapłacimy" - powiedziała Chłoń-Domińczak.

Przypomniała, że zasada równego traktowania wynika z polskiej konstytucji, wiele zapisów antydyskryminacyjnych zawartych jest w m.in. Kodeksie pracy. Jak poinformowała, prace nad projektem ustawy o równym traktowaniu trwają długo (od 2003 r.), ponieważ unijne przepisy trzeba dostosować do polskiego prawa.

Podkreśliła, że MPiPS realizuje wiele projektów promujących politykę równościową, mających na celu m.in. zmniejszenie różnic w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn. "Polska jest krajem, gdzie zróżnicowanie płac należy do najniższych w UE. Oczywiście staramy się te różnice zmniejszać, prowadzimy różnego rodzaju projekty promujące zasadę równego traktowania. Jednak żadne prawo nie da pełnych efektów, jeśli nie będzie poparte budowaniem świadomości społecznej. Zróżnicowanie wynagrodzeń jest problemem, który towarzyszy niemal wszystkim rynkom pracy w Europie od bardzo wielu lat" - przekonywała Chłoń-Domińczak.

Ustawa o równym traktowaniu zakazać ma dyskryminacji ze względu na stałe cechy danej osoby: wiek, płeć, pochodzenie społeczne, wyznanie, orientację seksualną itp. W myśl ustawy naruszeniem zasady równego traktowania są m.in. dyskryminowanie bezpośrednie i pośrednie, molestowanie i molestowanie seksualne, wszelkie mniej korzystne traktowanie osoby związane z ciążą, urlopem macierzyńskim czy urlopem wychowawczym. W projekcie szczegółowo opisano sytuacje, w których różnicowanie grup obywateli będzie dopuszczalne.

Ustawa wprowadzi urząd Pełnomocnika ds. równego traktowania, który będzie działał przy ministrze ds. równego traktowania. W marcu zeszłego roku pełnomocnik został powołany przy Kancelarii Premiera, jednak organ, który ma wprowadzić ustawa, będzie nowym działem administracji. Ustawa określić ma kompetencje pełnomocnika oraz przymioty nadające jego działaniu niezbędną niezależność.

W myśl ustawy ofiara dyskryminacji będzie mogła domagać się odszkodowania, choćby nawet nie poniosła z tego powodu fizycznej szkody. Fakt dyskryminacji zgłaszany będzie policji, która występować będzie do sądu grodzkiego o ukaranie sprawcy grzywną. Ofiara będzie miała również możliwość dochodzenia odszkodowania w sądzie cywilnym.

W połowie maja Komisja Europejska pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE za niewystarczające przepisy w dziedzinie równości płci i walki z dyskryminacją.

Chodzi o unijną dyrektywę z 2004 roku o równym traktowaniu kobiet i mężczyzn, która zakazuje bezpośredniej i pośredniej dyskryminacji ze względu na płeć, oraz molestowania seksualnego. Termin jej wprowadzenia minął w grudniu 2007 roku, ale KE twierdzi, że dotąd nie dostała informacji z Polski o przedsięwziętych krokach - pomimo kilkakrotnych ostrzeżeń i ponagleń z Brukseli.