Abonament zostanie zastąpiony finansowaniem z wpływów z VAT wypracowanego przez sektor medialny. O przydziale środków będzie decydowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. System licencjonowania może doprowadzić do poddania mediów presji finansowej.
Abonament radiowo-telewizyjny zostanie zlikwidowany. Pieniądze przekazywane mediom będą pochodziły z VAT wpłacanego do budżetu przez sektor medialny. Środki te zostaną przydzielone mediom przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. To ona ma udzielać licencji na produkcję i emisję programów misyjnych. O licencje, a co za tym idzie - publiczne fundusze, będą mogły starać się nie tylko stacje publiczne, ale także komercyjne. Takie rozwiązania zawiera projekt nowej ustawy medialnej, którego pierwsze czytanie odbędzie się dziś w Sejmie. Przewidziane w nim zmiany budzą liczne kontrowersje.

Licencyjna rewolucja finansowa

Jednym z najistotniejszych rozwiązań proponowanych w projekcie ustawy o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych jest wprowadzenie licencji programowej. Udzielać jej ma Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na okres dwóch lat. Licencja programowa zawierać będzie wykaz zadań powierzonych dostawcy usług medialnych w ramach poszczególnych programów. Określi też wielkość środków finansowych przeznaczonych na wykonanie zadań określonych w konkretnej licencji.
- Licencje programowe staną się głównym elementem kontraktów między nadawcami publicznymi a Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Będą uszczegółowieniem zadań nadawców, a zarazem elementem kontroli i społecznego rozliczania się nadawców z nałożonych zadań - mówi doktor Stanisław Jędrzejewski, członek Komisji Radiowej Europejskiej Unii Nadawców.
Jednak system licencjonowania ma także złe strony.
- Jeśli system zostanie mocno związany z upolitycznionym dysponentem, zmieni się niewiele poza gwarantowaniem bardzo szerokiego pola do działania pewnym nadawcom i ograniczania aktywności innych - mówi dr hab. Igor Borkowski z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego.
Sceptycznie do systemu licencjonowania podchodzi też dr Zbigniew Bauer ze Studium Dziennikarskiego AP w Krakowie.
- Licencje programowe to ryzykowny mechanizm prowadzący do centralizacji mediów i poddania ich presji finansowej, czyli de facto politycznej. Jest to odpowiednik koncesji, a koncesjonowanie zawsze kończy się fatalnie. Jeśli nie korupcją, to przynajmniej wasalizacją - uważa Zbigniew Bauer.



Skomercjalizowana misja

O przyznanie licencji, a więc środków publicznych, będą mogli się ubiegać nie tylko nadawcy publiczni, ale i komercyjni. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma przyznawać je w drodze konkursu. Pomysł powierzania realizacji misji publicznej nadawcom komercyjnym ma wielu sprzymierzeńców.
- Nie ma powodu z góry przesądzać, iż za publiczne pieniądze przeznaczone na realizację audycji realizujących tzw. misję w mediach prywatnych powstaną gorsze programy - mówi prof. Ewa Nowińska z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ.
Podobnego zdania jest prof. Jerzy Mikułowski Pomorski z Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego.
- Założenie, że programy misyjne nadają tylko nadawcy państwowi jest postmarksistowskim przesądem. Zarówno doświadczenia zagraniczne, jak i polskie dowodzą, że programy określane jako misyjne nadają zarówno nadawcy państwowi, jak i prywatni, i że ci ostatni wykazują w tej sprawie większą inwencję i odnoszą sukcesy - uważa prof. Jerzy Mikułowski Pomorski.

Omnipotencja KRRiT

O przyznaniu licencji zdecyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Przy niej ma funkcjonować 15-osobowa rada programowa, do której będzie należało wyrażanie opinii o programach finansowanych ze środków publicznych. Podział środków pozostanie więc w rękach KRRiT, której członkowie zostaną dobrani z politycznego klucza.
- Rada programowa - podobnie jak obecnie działające rady programowe - będzie wyłącznie instytucją fasadową, gdyż ma jedynie wyrażać opinie. Decyzję i tak w konsekwencji podejmie Krajowa Rada - zauważa Zbigniew Bauer.
- Nowa ustawa w najmniejszym stopniu nie zlikwiduje patologii. Przysłonić je parawanem finansowych rozliczeń. Omnipotencja Krajowej Rady będzie zjawiskiem groźnym, gdyż dotyczyć ma nie tylko publicznego sektora medialnego, ale również komercyjnego - dodaje doktor Bauer.

Ośrodki regionalne

Projekt przewiduje utworzenie 16 regionalnych spółek telewizyjnych i 17 radiowych. Likwidacji w związku z tym ulegną dotychczasowe oddziały terenowe Telewizji Polskiej - Spółka Akcyjna i oddziały Polskiego Radia. Nowe spółki mają być niezależne organizacyjnie i finansowo od nadawców ogólnopolskich.
- Wprowadzenie zmian w organizacji oznacza kompletne rozbicie potencjalnej niezależności ośrodków regionalnych - uważa dr hab. Igor Borkowski.
- Zmiana organizacji ośrodków nie przysłuży się tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego, w czym regionalne i lokalne media powinny mieć duży udział - mówi dr Marek Graszewicz z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego.
OPINIA
BOGDAN ZDROJEWSKI
minister kultury i dziedzictwa narodowego
Pozyskiwanie środków na programy misyjne będzie czasochłonne. Terminy pozyskiwania wszystkich elementów związanych z licencją programową są tak ułożone, że w efekcie otrzymanie środków finansowych na poszczególne programy będzie możliwe po około 6-9 miesiącach. Kontrowersje budzi także konstrukcja władz telewizji publicznej. Dobrze by było, aby konstrukcja rad była widełkowa, od trzech do pięciu członków, a nie ustalona w sposób sztywny, gdyż w takim wypadku będziemy mieli do czynienia z licznymi patami w pełnieniu ważnych funkcji przez rady nadzorcze.
DGP