Wojciech Sumliński nie trafi do aresztu - nieoficjalnie dowiedziało się Radio Lublin. Prokuratura miała zdecydować czy dziennikarz zostanie zatrzymany po zapoznaniu się z opinią biegłych lekarzy.

Dziennikarz przebywa w szpitalu, po próbie samobójczej.

Wojciech Sumliński jest dziennikarzem śledczym. Sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu w związku z podejrzeniem płatnej protekcji wobec żołnierza Wojskowych Służb Informacyjnych.

Sumliński zaprzecza oskarżeniom, jego adwokaci podkreślają, że zarzuty prokuratury są oparte na zeznaniach jednej osoby.

Prokuratura zmieniła mu środki zapobiegawcze na kaucję w wysokości 70 tys. zł.

Poinformował o tym adwokat Sumlińskiego, Stanisław Rymar. Decyzja prokuratury to m.in. efekt opinii biegłych psychiatrów, którzy przebadali w środę dziennikarza, przebywającego w szpitalu po próbie samobójczej (dziennkarz podciął sobie żyły tuż po decyzji o jego aresztowaniu - red.). Zgodnie z prawem można odstąpić od wykonania prawomocnej decyzji o aresztowaniu danej osoby, jeśli m.in. niosłoby to poważne niebezpieczeństwo dla jej życia i zdrowia.

"Uzasadnienie decyzji prokuratury poznamy w poniedziałek. Mogę jednak powiedzieć, że jest ona zbieżna z naszymi oczekiwaniami" - powiedział Rymar.

Śledztwo w sprawie płatnej protekcji w związku z weryfikowaniem żołnierzy WSI trwa od grudnia 2007 r.

Pewien oficer WSI zawiadomił prokuraturę, że proponowano mu pośrednictwo w załatwieniu pozytywnej weryfikacji za 200 tys. zł. Według prokuratury Aleksander L. i Wojciech S. mieli w okresie od grudnia 2006 r. do 25 stycznia 2007 r., działając wspólnie i w porozumieniu, oferować, że za 200 tys. zł załatwią pozytywną weryfikację. Obaj zostali zatrzymani w maju br., wtedy też ABW przeszukała mieszkania członków Komisji Weryfikacyjnej WSI: Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka. L. i S. nie przyznają się do zarzutu.

Pod koniec lipca warszawski Sąd Okręgowy zdecydował o aresztowaniu Sumińskiego

Przychylił się tym samym do zażalenia prokuratury na decyzje sądu niższej instancji, który nie aresztował dziennikarza. Dzień później Sumliński próbował popełnić samobójstwo w jednym z warszawskich kościołów.

Tuż przed decyzją sądu Sumliński przekazał "Rzeczpospolitej" list, w którym twierdził, że prowadząc dziennikarskie śledztwa "mógł się tym narazić wielu osobom" oraz że groził mu wiceszef ABW ppłk Jacek Mąka.