Znany lobbysta Marek Dochnal, oskarżony m.in. o pranie brudnych pieniędzy, który do stycznia przez trzy i pół roku był aresztowany, znów został zatrzymany. Według ABW były sygnały, że Dochnal chce nielegalnie opuścić Polskę.

Dochnal został zatrzymany w czwartek ok. godz. 22 w Sopocie. Według jego adwokata Jacka Gutkowskiego, zatrzymano go do dyspozycji prokuratury w Katowicach. ABW potwierdza, że zatrzymała Dochnala oraz drugą osobę. Według Agencji osoby te chciały opuścić Polskę "na podstawie sfałszowanych dokumentów jednego z krajów strefy Schengen".

W styczniu tego roku sąd po zwolnieniu Dochnala z aresztu (gdzie spędził on trzy i pół roku), nałożył na niego obowiązek regularnego stawiania się na policji oraz zakazał mu opuszczania kraju.

"Potwierdzamy informacje ABW i nie mamy nic do dodania" - oświadczył jedynie prok. Leszek Goławski z katowickiego wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej. Dodał, że Dochnal nie dotrze w piątek do Katowic.

Media podają, że zatrzymany w Sopocie Dochnal jest już w Warszawie. PAP nieoficjalnie ustaliła, że z Katowic jadą do stolicy prokuratorzy, którzy zajmowali się głównym śledztwem korupcyjnym przeciwko Dochnalowi. Mają go przesłuchać. Nie wiadomo, czy w związku z informacjami ABW o planie opuszczenia Polski Dochnal usłyszy zarzuty.

Obrońca Dochnala mec. Jacek Gutkowski zapowiedział w piątek, że zaskarży nocne zatrzymanie jego klienta w Sopocie. Jego zdaniem, odbyło się ono "widowiskowo", czemu ABW zaprzecza.

"Nie rozumiem powodów takiego zatrzymania. Pan Dochnal jeszcze w środę był w Warszawie, gdzie stawił się na dozór policyjny. Po co więc było zatrzymywać go w tak widowiskowy sposób, z brygadą antyterrorystyczną przed knajpą w Sopocie" - powiedział PAP mec. Gutkowski.

Według "Dziennika" do zatrzymania doszło w jednym z najbardziej ruchliwych punktów Sopotu. Dochodziła godz. 22 w czwartek, gdy po sopockim deptaku na ulicy Monte Cassino zajechała w stronę morza furgonetka na sygnale. Z piskiem opon miała się zatrzymać przed japońską restauracją. Trzech funkcjonariuszy ABW w kamizelkach kuloodpornych z długą bronią miało podejść do stolika, przy którym siedział Dochnal z żoną i dwoma innymi osobami. "Panowie porozmawiali chwilę między sobą, oficer, który dowodził akcją, konsultował się z kimś przez telefon. Dochnalowi pozwolili pożegnać się z żoną. Nie zakładali mu kajdanek. Wsiedli do samochodu i odjechali" - opowiada "Dziennikowi" świadek zatrzymania.

ABW stanowczo dementuje "insynuacje, jakoby zatrzymanie odbyło się demonstracyjnie, z użyciem siły". Według rzeczniczki Agencji mjr Katarzyny Koniecpolskiej-Wróblewskiej w zatrzymaniu nie uczestniczyła formacja antyterrorystyczna, a funkcjonariusze nie używali długiej broni. "Czynności przeprowadzono w sposób profesjonalny i dyskretny, zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego" - zapewniła.

Marek Dochnal w areszcie spędził trzy i pół roku. Wyszedł na wolność pod koniec stycznia. Jest oskarżony o skorumpowanie byłego posła SLD Andrzeja Pęczaka i podejrzany w sprawie o pranie brudnych pieniędzy. W lipcu przed sądem w Pabianicach ruszył pierwszy z jego procesów. Akta tej sprawy liczą prawie 100 tomów. Inne postępowania, w których pojawia się nazwisko Dochnala, dotyczą m.in. prywatyzacji Cementowni Ożarów, Polskich Hut Stali oraz zamiarów prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.

Reszta wyodrębnionych wątków dotyczy ułaskawienia w 1999 r. przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Petera Vogla, skazanego za mord na kobiecie oraz sprawy darczyńców Fundacji "Porozumienie bez Barier" Jolanty Kwaśniewskiej. Na początku lipca katowicka prokuratura w całości umorzyła śledztwo w sprawie Fundacji.