Prokuratura Okręgowa w Warszawie bada zawiadomienie posła PiS Zbigniewa Ziobry o możliwości popełnienia przez premiera Donalda Tuska przestępstwa niezawiadomienia organów ścigania o "aferze sopockiej".

"Prowadzimy w tej sprawie postępowanie sprawdzające; charakter sprawy i dbałość o jej prawidłowy tok uniemożliwia podanie szczegółów naszych działań" - powiedział w czwartek PAP prok. Mateusz Martyniuk.

Dlatego odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Ziobro będzie przesłuchany w tej sprawie (w postępowaniu sprawdzającym często przesłuchuje się osobę zawiadamiającą - PAP). Postępowanie sprawdzające w ciągu 30 dni kończy się wszczęciem śledztwa albo odmową tego.

Zawiadomienie Ziobro złożył we wtorek w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. "W uzasadnieniu zawiadomienia wykazujemy, iż jest duże prawdopodobieństwo, iż pan premier Donald Tusk mógł dopuścić się przestępstwa kryminalnego, tzn. nie zawiadomił niezwłocznie organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa korupcyjnego, wielkiej korupcji, mimo że taki obowiązek na nim ciążył jako na funkcjonariuszu publicznym" - powiedział Ziobro.

Julke na dzień przed powiadomieniem prokuratury opowiedział o sprawie premierowi

Art. 304 kodeksu postępowania karnego stanowi, że "każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję". Według ustępu drugiego, "instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub policję".

Art. 240 kodeksu karnego stanowi zarazem, że karze do 3 lat więzienia podlega tylko ten, kto nie "zawiadamia niezwłocznie" organów ścigania jedynie o takich zbrodniach jak: ludobójstwo, próba obalenia władz RP, szpiegostwo przeciw RP, zamach na głowę państwa, atak na obiekt strategiczny, zabójstwo, zamach terrorystyczny, porwanie (spis ten nie obejmuje żadnych innych przestępstw, o których niepowiadomienie byłoby karalne - PAP). Według kk, nie popełnia przestępstwa ten, kto "zaniechał zawiadomienia, mając dostateczną podstawę do przypuszczenia", że organa ścigania wiedzą o danym czynie.

W początkach lipca trójmiejski biznesmen Sławomir Julke zawiadomił prokuraturę, że w marcu tego roku prezydent Sopotu Jacek Karnowski miał żądać od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań za pomoc w uzyskaniu zgody na dobudowanie piętra na jednej z sopockich kamienic. Julke na dzień przed powiadomieniem prokuratury opowiedział o sprawie premierowi.

Zdaniem PiS, Tusk "przez wiele dni" zatajał wiedzę o korupcyjnej propozycji, a przyspieszenie działań organów ścigania nastąpiło dopiero po publikacji prasowej na ten temat. Ziobro twierdzi, że premier jest bardzo mało wiarygodny, kiedy mówi o zdecydowanej postawie walki z korupcją w sytuacji, kiedy dowiedział się o poważnej korupcyjnej aferze w niedzielę wieczorem, "a do piątku w tej sprawie nic się nie działo".

Karnowski zaprzecza zarzutom Julke

Tusk przyznał, że 6 lipca Julke podszedł do niego na boisku piłkarskim i powiedział, że zamierza następnego dnia złożyć zawiadomienia. "Nie widziałem potrzeby w niedzielę wieczorem, jakiegokolwiek działania. Przyjąłem do wiadomości, że jeden z obywateli miasta Sopot składa doniesienie do prokuratury na prezydenta" - mówił premier. Dodał, że następnego dnia poinformował ministra Jacka Cichockiego, a przez niego - ministra sprawiedliwości. "Dzień później otrzymałem potwierdzenie, że sprawa została złożona do prokuratury" - powiedział szef rządu.

Śledztwo trwa. Karnowski zaprzecza zarzutom Julke. Twierdzi, że rozbudowa kamienicy miała być wspólną inwestycją jego i zaprzyjaźnionego z nim wówczas Julke. Karnowski zrezygnował już z członkostwa w PO i jest na urlopie. 29 lipca Rada Miasta ma dyskutować sprawę domniemanej korupcji. Zarząd PO wykluczył Julkego z partii.