Polityczne reformy, polegające m.in. na likwidacji egzaminów ustnych i dalsze ułatwienia na egzaminach na aplikacje, nie wpłynął pozytywnie na jakość polskiego wymiaru sprawiedliwości. Skutki tych działań dadzą się odczuć już za kilka lat, gdy pierwsi absolwenci tych uproszczonych aplikacji zaczną pełnić swoje obowiązki zawodowe jako samodzielni prawnicy.

Vanae voces populi non sunt audiendae - to jedna z 86-ciu paremii łacińskich zamieszczonych na frontonie budynku Sądu Najwyższego, adresowana głównie do sędziów. Powinna jednak budzić refleksje także u polityków, dziennikarzy i wszystkich ludzi życia publicznego. Zawarte w niej zalecenie, by nie dawać posłuchu czczym głosom tłumu, to ostrzeżenie, że nie wszystko, czego oczekuje tzw. opinia publiczna jest zgodne z interesem ogółu obywateli i państwa.

Otwarcie zawodów

Modne od wielu lat jest tzw. otwarcie dostępu do zawodów prawniczych. Poczynając od słynnej ustawy lex Gosiewski, poprzez projekty tworzenia nowej kategorii zawodowej tzw. doradców prawnych, projektu zmiany polegającej na odebraniu samorządom prawniczym postępowań dyscyplinarnych itd. Hasło otwarcia zawodów prawniczych jest odmieniane przez wszystkie przypadki, jest zawarte w programach prawie każdej partii politycznej. Co sprawiło, że zawody prawnicze stały się przedmiotem ustawicznego zainteresowania polityków i mediów?

Można by sądzić, racjonalnie rozumując, że motywem owego zainteresowania jest troska o dobro wymiaru sprawiedliwości, państwa, o sprawne jego funkcjonowanie. Oczywistą rzeczą jest, że zawody prawnicze, wymiar sprawiedliwości, sądy i prokuratura oraz notariat, są samą emanacją prawa, porządku społecznego, bezpieczeństwa obywateli i siły państwa. Dążenie do tego by rządy prawa, a nie tylko rządy poprzez prawo, były rzeczywistością, a dostęp do sprawnego wymiaru sprawiedliwości był powszechny, by konstytucyjne prawo obywatela do sądu było realnym faktem, powinno być podstawowym motywem działań. Niestety to nie chęć usprawnienia wymiaru sprawiedliwości i budowania państwa prawa, czy zapewnienia równych szans bardzo licznym absolwentom wydziałów prawa, jest głównym motywem aktywności ministra sprawiedliwości i innych polityków w tej dziedzinie. Motywem przewodnim, widać to gołym okiem, jest populistyczne dążenie do podobania się wyborcom i pozyskiwanie elektoratu, którym także są studenci, absolwenci studiów prawniczych, ich krewni i znajomi i tzw. pokrzywdzeni, tzn. ci, którzy nie przeszli pomyślnie egzaminów na aplikację. To duży i liczący się w wyborach elektorat inteligencki.

Chciałabym się mylić w tej ocenie. Jednak sekwencja wszystkich zdarzeń składających się na walkę z zawodami prawniczymi, poczynając od niezgodnej z konstytucją ustawy o zmianie ustaw o adwokaturze i radcach prawnych z czerwca 2005 r. utwierdzają mnie w przekonaniu, że się nie mylę.

Wszystkie zdarzenia, jaki miały miejsce po wyrokach Trybunału Konstytucyjnego w 2006 r. w sprawie niekonstytucyjności ograniczenia uprawnień samorządów prawniczych zawodów zaufania publicznego takie jak: zapowiedzi konieczności zmiany art. 17 Konstytucji RP, odsuwające samorządy prawnicze od udziału w ocenie przydatności osób starających się o uprawnienia do wykonywania zawodów prawniczych, projekty ustawy o tzw. licencjach prawniczych, doradcach prawnych i ostatnia w lutym 2009 r. uchwalona i podpisana ustawa przez Prezydenta – zmierzają do zlikwidowania niezależności zawodów prawniczych i wprowadzenia do zawodu osób nie dających rękojmi należytego przygotowania merytorycznego i etycznego.

Wystąpienie RPO

Już zupełnie bez precedensu jest wystąpienie z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego przez Rzecznika Praw Obywatelskich o stwierdzenie niezgodności z konstytucją obowiązkowej przynależności do samorządów zawodowych osób wykonujących zawody zaufania publicznego, w tym radców prawnych i adwokatów i opłacania składek z tytułu tej przynależności. Tym samym wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich zmierza do pozbawienia samorządów podstawowych instrumentów służących wypełnianiu przez nie w imieniu państwa nadzoru nad należytym wykonywaniem zawodów zaufania publicznego. Bez obowiązkowej przynależności radców prawnych i adwokatów do samorządu zawodowego, samorząd utraci możliwość wypełniania swej konstytucyjnie gwarantowanej funkcji publicznej, tj. stanowienia i egzekwowania zasad etyki zawodowej poprzez sądownictwo dyscyplinarne oraz zapewnienia by pomoc prawna świadczona przez radców prawnych miała charakter profesjonalny.

Wypowiadało się na ten temat Prezydium Krajowej Rady Radców Prawnych, stojąc na stanowisku, że wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich zmierza do zachwiania ładu konstytucyjnego i demokratycznego porządku prawnego, nie zaś do ochrony tego ładu i interesu obywateli, co jest zadaniem podstawowym Rzecznika. Tym samym wniosek ten godzi z trudem budowaną samorządność, jeden z fundamentów państwa obywatelskiego.

To oczywiście nic innego, jak dalsza, mieszcząca się w ciągu działań skierowanych na likwidację samorządności zawodowej, inicjatywa w imię realizacji zasady więcej państwa w państwie, mniej samorządności, mniej państwa obywatelskiego. W tym miejscu godzi się przypomnieć socjotechnikę jaką stosował Włodzimierz Iljicz Lenin, który wymyślił słynną w czasach Rewolucji Październikowej tzw. trójjedyną formułę: Bij kułaka, przyciągaj średniaka, popieraj biedniaka (odnosiła się ona do problemu rozwarstwienia społecznego na wsi w Rosji sowieckiej, po upadku caratu). Bijmy więc adwokatów, radców prawnych, lekarzy, notariuszy, likwidujmy ich niezależność i samorządność zawodową, bo tworzą wykształcone, elitarne grupy społeczne (zwane niesłusznie dla przeciwstawienia– korporacjami).

Interes Wspólnoty

Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE) otrzymuje co roku tzw. country report od każdego kraju członkowskiego, w tym również od polskich samorządów prawniczych (Krajowej Rady Radców Prawnych i Naczelnej Rady Adwokackiej). Sama Rada Palestr UE w październiku 2007 r. sporządziła obszerny raport pt. Broniąc rządów prawa w Polsce. Niestety nie wyciągnęła z tego raportu żadnych wniosków ani była, ani obecna władza. A przecież sprawa niezależności zawodów prawniczych, ich przygotowanie profesjonalne, zapewnienie możliwości wypełnienia misji publicznej, nadzoru nad należytym wykonywaniem zawodów w interesie publicznym, nie jest tylko sprawą Polski. Polski wymiar sprawiedliwości jest bowiem nieodłączną częścią europejskiego obszaru prawnego, a swoboda przepływu zawodowego osób wykonujących wolne zawody prawnicze, jest gwarantowana i w praktyce realizowana przez przepisy Unii Europejskiej. Dlatego nie jest obojętne obywatelowi Unii Europejskiej, jaki jest status zawodowy i kwalifikacje polskiego radcy prawnego, adwokata, który może stawać jako pełnomocnik procesowy przed każdym sądem w każdym kraju Wspólnoty Europejskiej i przed Trybunałami Europejskimi Sprawiedliwości i Praw Człowieka, który w każdym czasie może założyć własną kancelarię, w każdym kraju członkowskim UE.



Egzaminy ustne

Uczestniczę, prawie co roku, jako gość w uroczystościach otwarcia w Paryżu tzw. Roków Sądowych, organizowanych przez Adwokaturę Paryską. Głównym punktem programu uroczystości jest popis krasomówczy dwóch najlepszych absolwentów aplikacji adwokackiej Izby Paryskiej. I wtedy przypominam sobie dyskusje jaka odbyła się w czasie prac nad projektem zmian w ustawie o adwokaturze i radcach prawnych, na temat czy powinien być egzamin ustny postępowaniu przy naborze na aplikacje i na egzaminie końcowym adwokackim i radcowskim. Jak wiemy, zarówno egzamin na aplikację radcowską i adwokacką, jak i egzamin końcowy, po ostatnich zmianach, nie przewiduje części ustnej. Polski radca prawny i polski adwokat może nie umieć ani mówić ani pisać. Wystarczy by potrafił stawiać krzyżyki w odpowiednich kratkach testu. Bo takie rzekomo są oczekiwania społeczne, żeby było łatwo, żeby dostępność do zawodu nie była ograniczona dodatkowym stresem w postaci wprowadzenia umiejętności operowania słowem, umiejętności formułowania myśli i przekonywania do swoich racji organów orzekających. Nie jest to zrozumiałe, tym bardziej, że część ustna pozostaje na egzaminie sędziowskim, prokuratorskim, a nawet legislacyjnym. Wystąpienia ustne w toku procesu przed sądem, to zdecydowanie ważniejszy instrument pracy dla radcy prawnego adwokata niż dla sędziego, prokuratora, legislatora i wszystkich innych egzaminach łącznie. To przecież takie oczywiste. Jeden z podsekretarzy stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości stwierdził wtedy, że ustny egzamin dla adwokata i radcy prawnego jest niepotrzebny, bo częściej pełnomocnicy przedstawiają swoje stanowiska procesowe w formie pisemnej. To zupełnie tak, jakby na egzaminie na prawo jazdy nie sprawdzać, czy kandydat na kierowcę umie jeździć do tyłu, bo częściej jeździ do przodu. Ten sam polityk, który jest za tak rażącym obniżeniem wymagań kwalifikacyjnych wobec kandydata na radcę prawnego czy adwokata i z takim zapałem zwalcza zły korporacjonizm prawniczy, będzie oczekiwał od polskiego adwokata i radcy prawnego, aby świadczona przez niego pomoc prawna była na najwyższym poziomie. Zwłaszcza wtedy gdy będzie chodziło o pomoc prawną świadczoną dla niego lub jego bliskich. Oczywiście nie będzie mogło tak być. Adwokaci i radcowie prawni bez praktyk w sądach i prokuraturach, bez wymaganych i sprawdzonych umiejętności publicznego występowania, argumentowania i formułowania myśli przed organami wymiaru sprawiedliwości, bez umiejętności czytania i analizowania materiału dowodowego w toku praktyk sądowych, bez umiejętności współdziałania z sądem w kontradyktoryjnym procesie cywilnym czy karnym, nie sprostają tym oczekiwaniom. Straci na tym polski i europejski wymiar sprawiedliwości, bowiem sprawny zawodowo pełnomocnik, obrońca w procesie karnym, to ważny współczynnik wymiaru sprawiedliwości, to rzeczywista realizacja gwarantowanego konstytucją prawa obywatela do rzetelnego sądu.

Orzecznictwo Trybunału

Ostatecznie została ta szansa na właściwe kształcenie adwokatów i radców prawnych pogrzebana ustawą z lutego 2009 r.( wielość możliwości wpisu na listę radców prawnych i adwokatów zarówno bez odbycia aplikacji i złożenia egzaminu radcowskiego i adwokackiego, jak i bez odbycia aplikacji, ale po egzaminie radcowskim i adwokackim, dalsze znaczące obniżenie wymagań stawianych osobom przystępującym do egzaminu konkursowego poprzez obniżenie pułapu zaliczenia testu z 76 proc. do 66 proc. z zachowaniem zasady testu jednokrotnego wyboru z trzema propozycjami odpowiedzi, zlikwidowanie części ustnej na egzaminie radcowskim i adwokackim, pozbawienie samorządów radcowskiego i adwokackiego odpowiednio znaczącego wpływu na ustalenie zasad składania egzaminu radcowskiego i adwokackiego). W wyroku z 19 kwietnia 2006 r. (sygn. akt K 6/06) Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że dopuszczając do zawodowego egzaminu adwokackiego osoby o niesprawdzonych obiektywnie umiejętnościach zawodowych, z pominięciem stosownej aplikacji, ogranicza możliwość sprawowania w stosunku do tych osób pieczy nad należytym wykonywaniem przez nie zawodu. Celem aplikacji jest nadal kształcenie na najwyższym poziomie, a przykład nawet najlepszych uniwersytetów i szkół wyższych wskazuje, że za liczbą kształconych nigdy nie idzie jakość szkolenia. Skutki tych działań dadzą się odczuć już za kilka lat, gdy pierwsi absolwenci tych uproszczonych aplikacji zaczną pełnić swoje obowiązki zawodowe jako samodzielni prawnicy. Wypowiadała się na ten temat, ostrzegając przed tymi skutkami, Krajowa Rada Sądownictwa powodowana troską o właściwy zgodny ze standardami europejskimi wymiar sprawiedliwości. Stale rosnący stopień skomplikowania naszego życia codziennego, obrotu gospodarczego krajowego i międzynarodowego, z jakim mamy do czynienia w sprawach cywilnych, gospodarczych i karnych, powinien raczej skłaniać polityków do zwiększania wymagań w stosunku do zawodów prawniczych, a nie rażąco je zaniżać. Przecież nie każdy absolwent wydziału prawa ma predyspozycje do wykonywania zawodu radcy prawnego i adwokata. Komu zależy na tym, aby przed sądami w obronie praw obywateli stawali coraz gorzej merytorycznie przygotowani pełnomocnicy. W wyroku z 19 kwietnia 2006 r. (sgn. akt K 6/06) Trybunał Konstytucyjny stwierdził również, że nadanie pewnym zawodom charakteru zawodów zaufania publicznego oznacza, w rozumieniu konstytucji, ustawową dopuszczalność nakładania pewnych ograniczeń w zakresie konstytucyjnej wolności dostępu do zawodu i jego wykonywania (art. 65 ust. 1 konstytucji) oraz objęcie osób wykonujących takie zawody obowiązkiem przynależności do samorządu zawodowego. Trybunał Konstytucyjny podniósł również, że zawody zaufania publicznego wymagają szczególnej ochrony odbiorców świadczonych w ich ramach usług. Z tego powodu tak weryfikacja przygotowania do zawodu, jak i nabór do zawodu, nie mogą być pozostawione nieograniczonej swobodzie gry rynkowej, bez jakichkolwiek regulacji i wymogów profesjonalnych i etycznych.

Rozsądne reformy

Krajowa Rada Radców Prawnych zawsze była za otwarciem zawodów prawniczych, a samorząd radców prawnych nigdy nie był samorządem hermetycznym. Potwierdzają to dane statystyczne ilości przyjmowanych na aplikację absolwentów wydziałów prawa. Nie czas i miejsce by je teraz przytaczać, bowiem były one wielokrotnie przedstawiane w mediach. Otwarcie zawodów prawniczych mój samorząd postrzegał jako otwarcie rozsądne, nie na pokaz i nie populistyczne, jako otwarcie, które nie powinno się wiązać z rażącym zaniżeniem wymagań kwalifikacyjnych od kandydatów do zawodów prawniczych i absolwentów aplikacji. Takie otwarcie, poprzez zapewnienie transparentnych, przejrzystych i sprawiedliwych kryteriów przyjmowania do zawodu, bez psucia wymiaru sprawiedliwości, było zawsze popierane przez samorząd radców prawnych.

Mamy prawo oczekiwać od posłów których wybraliśmy do Sejmu, aby nie podejmowali w imię doraźnych celów politycznych działań, które doprowadzą do spadku jakości usług prawnych, co jest szkodliwe dla obywateli naszego kraju. Należałoby się zgodzić z psychologiem społecznym prof. Januszem Czapińskim, że trzeba zmieniać kulturę prawną naszego społeczeństwa, a jest to ewolucyjny proces. Prawdą jest również to, że wymiar sprawiedliwości powinien się trochę wysilić, by zyskać większą wiarygodność Polaków. Ale na pewno trzeba się zgodzić również z tym, że nie służą realizacji tych celów ciągłe w ostatnich latach, podejmowane nieustannie ataki na zawody prawnicze, obniżanie godności i autorytetu sądów i funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości i systematyczne niszczenie prawniczej samorządności zawodowej. Znamy swoje grzechy, słabości i wady i z nimi walczymy, ale jeśli zawody prawnicze będą tylko chłopcami do bicia, a państwo będzie zachęcało do owego bicia, to na pewno nie jest to właściwa droga do poprawy wizerunku polskich prawników i wymiaru sprawiedliwości w oczach Polaków.

I na zakończenie słowa otuchy i optymizmu: politycy i partie polityczne przeminą i pójdą w niepamięć, a zawody prawnicze, na których niezależności opiera się system wymiaru sprawiedliwości w każdym demokratycznym państwie, pozostaną. Fundamentem tych demokratycznych państw jest samorządność obywatelska. I stojąc przed frontonem gmachu Sądu Najwyższego trzeba znowu zaczerpnąć ze skarbnicy mądrości starożytnych Rzymian: Quid est enim civitas nisi iuris societas civium – Czym jest bowiem państwo, jeżeli nie opartym na prawie związkiem obywateli (Cicero).