Obrońcy wszystkich 14 b. zomowców, skazanych przeszło tydzień temu za strzelanie podczas stanu wojennego do górników z kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" zwrócili się o dostarczenie odpisu wyroku, zapowiadając złożenie kasacji do Sądu Najwyższego.

24 czerwca Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał na sześć lat więzienia b. dowódcę plutonu specjalnego ZOMO Romualda Cieślaka; kary od 3,5 do 4 lat pozbawienia wolności wymierzył 13 jego podwładnym. Sprawę innego b. zomowca umorzono, kolejny będzie miał ponowny proces. Sąd apelacyjny uniewinnił byłego wiceszefa Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach.

"We wnioskach o dostarczenie odpisu wyroku obrońcy wszystkich skazanych zaznaczyli, że mają na celu wywiedzenie kasacji" - powiedział rzecznik sądu apelacyjnego Waldemar Szmidt.

Podstawą kasacji może być jedynie rażące naruszenie przepisów prawa w postępowaniu

Choć nie przesądza to, czy kasacja rzeczywiście zostanie wniesiona, obrońca Cieślaka mec. Michał Konieczyński powiedział, że będzie do tego namawiał swojego klienta. Podstawą kasacji, która jest nadzwyczajnym środkiem odwoławczym od prawomocnego wyroku, może być jedynie rażące naruszenie przepisów prawa w postępowaniu.

Adwokat Cieślaka będzie chciał, by Sąd Najwyższy wypowiedział się na temat trzech kwestii: czy jego klient działał w ramach wykonywania obowiązków służbowych, czy takie działanie podlega przepisom ustawy o IPN (czy jest zbrodnią komunistyczną) i - co za tym idzie - nie uległo przedawnieniu.

Cieślak, w I instancji skazany za sprawstwo kierownicze zabójstwa, przed sądem apelacyjnym dostał łagodniejszy wyrok za pobicie i podżeganie do pobicia górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia.

Na kasację obrońcy będą mieli 30 dni od daty dostarczenia im wyroku z pisemnym uzasadnieniem. Sąd ma je sporządzić w ciągu kilku najbliższych tygodni.

Kiedy uzasadnienie będzie już gotowe, akta sprawy wrócą do katowickiego sądu okręgowego, który będzie wzywał skazanych do odbycia kary w wyznaczonych zakładach karnych. Dziś spośród 14 skazanych jedynie b. dowódca plutonu specjalnego ZOMO przebywa w areszcie, pozostali b. milicjanci odpowiadali w procesie z wolnej stopy.

Ostatni wyrok ws. pacyfikacji kopalń to pierwsze prawomocne orzeczenie w 15-letniej historii rozpatrywania tej sprawy

Ostatni wyrok w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego to pierwsze prawomocne orzeczenie w 15-letniej historii rozpatrywania tej sprawy przez katowickie sądy. Cieślak został skazany na 6 lat więzienia (zamiast 11 lat, na które skazał go sąd pierwszej instancji), dwaj jego podwładni na 4 lata, a 11 innych na 3,5 roku więzienia.

Cieślak został aresztowany po skazującym wyroku sądu okręgowego w maju ub. roku. Na poczet kary sąd apelacyjny zaliczył mu także okres wcześniejszego aresztowania - od kwietnia 1992 do sierpnia 1993 r. W sumie Cieślak przebywał w areszcie blisko 2,5 roku. To oznacza, że za pół roku będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.

Spośród oskarżonych w areszcie przebywał także, przez 13 miesięcy, były wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach. Został on prawomocnie uniewinniony.

Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego, zawieszeniu działalności "Solidarności" i internowaniu tysięcy osób. W czasie odblokowywania "Wujka" 16 grudnia 1981 r. od kul zginęło dziewięciu górników, 21 innych doznało ran postrzałowych. Dzień wcześniej, w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego", postrzelonych zostało czterech górników.