Adwokatura przyjmie asesorów sędziowskich, którzy z powodu uchylenia tej instytucji wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, nie doczekają się nominacji sędziowskiej - zadeklarowała w piątek prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Joanna Agacka-Indecka.

Występowała ona w senackiej komisji ustawodawczej w dyskusji o sytuacji, jaka nastąpi po tym, gdy przestaną orzekać asesorzy. Przedstawiciele środowisk prawniczych prezentowali na niej swe poglądy na temat projektów zmian w przepisach dotyczących asesorów. Mec. Agacka-Indecka powiedziała, że jeśli ci asesorzy zechcą, będą mogli stać się adwokatami, a w przyszłości być może tą drogą dostać się do sądownictwa.

6 maja przyszłego roku wejdzie w życie wyrok TK uznający, że pełnienie przez asesora funkcji sędziowskich jest sprzeczne z konstytucją. Dziś w polskich sądach orzeka około 1300 asesorów. Resort sprawiedliwości zapewnia, że do wejścia w życie wyroku TK ich okresy próbne w większości zakończą się i będą mogli ubiegać się o sędziowską nominację.

Jak poinformował wiceminister sprawiedliwości Jacek Czaja, w maju przyszłego roku 582 osoby nie będą spełniać warunków do uzyskania nominacji. Resort przewiduje dla nich możliwość podjęcia pracy jako referendarze sądowi lub asystenci sędziów.

Zdaniem prof. Lecha Gardockiego, I prezesa Sądu Najwyższego, oprócz przepływu do sądów z innych zawodów prawniczych powinna pozostać droga od aplikacji i sądów najniższego szczebla, bo nie można mówić, że ukoronowaniem kariery prawniczej jest stanowisko sędziego sądu rejonowego. "Raczej można tak mówić o sędziach sądów okręgowych, apelacyjnych i Sądu Najwyższego" - dodał.

Krajowa Rada Sądownictwa przygotowała projekt noweli ustawy o sądach, w myśl którego prawnicy po aplikacji uzyskiwaliby prezydencką nominację na sędziego grodzkiego i w sądach rejonowych orzekaliby w najprostszych sprawach. Gardocki oświadczył, że ten projekt jest mu najbliższy.

Jeszcze przed wyrokiem TK do Sejmu poprzedniej kadencji wpłynął prezydencki projekt zmiany konstytucji i ustawy o sądach, wprowadzający zamiast asesorów instytucję "sędziego na próbę", który dostawałby czasową nominację od prezydenta (a nie od ministra sprawiedliwości, jak jest dziś z asesorami), a jego pierwsze kilka lat pracy byłoby oceniane przez KRS, która następnie występowałaby (albo nie) o drugą, bezterminową nominację prezydencką dla sędziego.

Ten projekt spotkał się z krytyką prawników uważających, że sędzia ma orzekać niezawiśle, a więc bez groźby, że patrząc przez pryzmat jego orzeczeń będzie się podejmować decyzję, czy może on otrzymać bezterminową nominację. Po spotkaniach z KRS Lech Kaczyński zmienił zdanie i poparł propozycję KRS, by zamiast asesorów w najprostszych sprawach w sądach rejonowych orzekali sędziowie grodzcy.

Ministerialny projekt nowelizacji zakłada zaś rezygnację z obecnego modelu aplikacji sędziowskiej przy sądach apelacyjnych. Zamiast niej istniałyby trzy ścieżki dojścia do zawodu sędziego: z innych zawodów prawniczych: prokuratury, adwokatury, notariatu, od radców prawnych oraz ze świata nauki (profesorowie i doktorzy habilitowani), po 5-letniej centralnej aplikacji sądowej w Krajowym Centrum Szkolenia Kadr Sądów i Prokuratury (rok aplikacji ogólnej i cztery m.in. na stażu referendarskim), albo po 4 latach pracy jako asystent sędziego lub 5 latach pracy jako referendarz sądowy. Są jeszcze projekty Stowarzyszenia Sądów Orzekających "Iustitia" i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Uczestnicy dyskusji kwestionowali przyznanie Centrum Szkolenia Kadr tak szerokich uprawnień. Przewodniczący KRS Stanisław Dąbrowski postulował nawet wyłączenie ze struktur rządowych kształcenia sprawy sędziów, które - zgodnie z konstytucyjną zasadą odrębności władz - powinno także być domeną władzy sądowniczej, a nie wykonawczej.

Senacka komisja ustawodawcza zorganizowała tę konferencję w związku ze zobowiązaniem Senatu, który przyjął na siebie reagowanie na wyroki TK uchylające poszczególne przepisy polskiego prawa.