Stwierdził tak Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sprawa dotyczyła mężczyzny skazanego za oszustwo, który posługiwał się nieprawdziwymi dokumentami. W ten sposób bezprawnie uzyskał on około 164 820 zł. No właśnie – około.
Wyrok rażąco niesprawiedliwy
Sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę (wymierzając karę łączną) na dwa lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Apelację od tego rozstrzygnięcia wywiódł obrońca oskarżonego. Okazała się ona częściowo zasadna, choć nie poskutkowała zmianą orzeczonej kary. W czym rzecz? Otóż
sąd okręgowy nie był w stanie określić precyzyjnie wartości mienia związanego z oszustwem. Wskazał więc jego przybliżoną kwotę. To jednak – w ocenie wyższej instancji – niedopuszczalne.
„Wartość mienia nie może być określona przez sąd w wyroku skazującym poprzez posłużenie się przyimkiem «około», który nadaje danemu określeniu charakter przybliżony” – czytamy w opublikowanym niedawno uzasadnieniu wyroku. Zdaniem sądu apelacyjnego na pierwszej instancji spoczywa obowiązek ustalenia w sposób jednoznaczny i wyczerpujący wartości mienia, które stanowi przedmiot przestępstwa, i jej wskazania w opisie czynu, który zostaje przypisany oskarżonemu. Uwaga ta ma szczególnie istotne znaczenie w wypadku przestępstw przeciwko mieniu, które mogą być popełnione w typie uprzywilejowanym, podstawowym albo kwalifikowanym.
„Użycie przez sąd okręgowy w czynie przypisanym oskarżonemu przyimka «około», a zatem «mniej więcej, orientacyjnie, w przybliżeniu», obok liczby wskazującej na wartość mienia, klasyfikuje zaskarżony wyrok jako orzeczenie rażąco niesprawiedliwe w rozumieniu art. 440
kodeksu postępowania karnego” – stwierdził sąd. Przepis ten określa, że jeśli utrzymanie orzeczenia w mocy byłoby rażąco niesprawiedliwe, podlega ono niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów zmianie na korzyść oskarżonego albo uchyleniu.
Dr Jan Sobiech adiunkt w Uczelni Łazarskiego
/
DGP
Konstytucyjne rozterki
Zdaniem rozpatrującego sprawę sądu rozstrzygnięcie pierwszej instancji godzi w prawdę ustaleń faktycznych, z których jednoznacznie wynika wartość mienia. Wyrok ten – wywiódł SA w Warszawie – narusza także w istotny sposób społeczne poczucie sprawiedliwości, gdyż nie tylko nie pozwala na odczytanie wartości mienia stanowiącego przedmiot przestępstwa, lecz także rodzi domniemywanie, że ta wartość może być wyższa.
„W ten sposób orzeczenie takiej treści godzi w
prawa oskarżonego, który jest pozbawiony przekonania o pewności treści sądowego rozstrzygnięcia i narażony na niebezpieczeństwo przypisywania mu w wymiarze społecznym przestępstwa skierowanego w stosunku do mienia o wyżej wartości” – uznał sąd. I dodał, że w tej konkretnej sprawie wystarczyło wyeliminować z zaskarżonego wyroku kontrowersyjny przyimek. Co nie znaczy, że w innych sprawach również by to wystarczyło.
Z oceną poczynioną przez sąd zgadza się prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Jego zdaniem oskarżyciel w akcie oskarżenia, a sąd w wyroku powinien unikać przyimków pozwalających na jakiekolwiek powątpiewanie.
– Zgodnie z zasadą określoności i proporcjonalności w razie niepewności co do wartości mienia, którego dotyczy zarzut, należy wskazać wartość minimalną, którą można wykazać – uważa prof. Chmaj.
Niegospodarność do obliczenia
Orzeczenie stołecznego sądu może mieć szczególne znaczenie przy rozpoznawaniu spraw karnych gospodarczych, których jest najwięcej właśnie przed warszawskimi sądami.
Mowa głównie o sprawach dotyczących niegospodarności z art. 296
kodeksu karnego. Wielokrotnie prokuratorzy, a za nimi sądy wskazują orientacyjnie wartość mienia, dbając jedynie o to, by wprost z zarzutu (a potem wyroku) wynikało, czy w grę wchodzi typ podstawowy czy kwalifikowany. To efekt m.in. niedoskonałych analiz sporządzanych przez biegłych, którzy szkodę określają w widełkach. Inna rzecz, że w wielu sprawach trudno ją określić w sposób precyzyjny. Dzieje się tak choćby wówczas, gdy w grę wchodzą inwestycje w skomplikowane produkty finansowe bądź obligacje korporacyjne. Niekiedy również materiał zgromadzony przez śledczych nie pozwala na dokładne wyliczenie szkody. Zarazem nie uniemożliwia sporządzenia opinii, gdyż niezależnie od przyjętego wariantu różnice są nieznaczne i nie powinny wpływać na ewentualny wymiar kary.
Niekiedy nie sposób ustalić wysokości szkody
Dr Jan Sobiech adiunkt w Uczelni Łazarskiego
Rozumiem intencje sądu apelacyjnego – naczelną zasadą prawa karnego jest to, by człowiek wiedział, za co dokładnie został skazany. Natomiast wpraktyce konsekwencje orzeczenia będą zapewne czysto teoretyczne, tzn.
sądy pierwszej instancji wyeliminują określenia typu „około”, nawet gdy nie będą wstanie dokładnie określić wartości mienia. Niekiedy przecież nie sposób ustalić wysokości szkody, np. wprzypadku niegospodarności polegającej na nieprzemyślanej inwestycji wobligacje korporacyjne.
Wydaje się zresztą, że bardzo precyzyjne, co do złotego, określenie wartości mienia ma znaczenie jedynie wprzypadkach, gdy czyn jest na granicy typu podstawowego iuprzywilejowanego bądź podstawowego ikwalifikowanego. Wtakich przypadkach rzeczywiście precyzja wokreśleniu wartości mienia jest niezbędna. Sprawa będzie istotna wtedy, gdy będziemy się zastanawiali, czy mamy do czynienia zwykroczeniem, czy przestępstwem – gdy wartość mienia oscyluje wokół 500 zł. Zresztą to kolejny dowód na to, że granica ta wydaje się nazbyt sztywna, wefekcie czego jest mało życiowa.
orzecznictwo
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2 grudnia 2019 r., sygn. akt II AKa 210/19.www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia