Minister Skarbu Państwa będzie mógł odwołać członków zarządu mediów publicznych. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uzyska pewien wpływ na nadawanie i odbieranie koncesji. Prezydent ma możliwość zawetowania ustawy lub skierowania jej do Trybunału Konstytucyjnego.
Senat rozpatrywał wczoraj poprawki do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji (Dz.U. z 2004 r. nr 253, poz. 2531 z późn. zm.). Najważniejszą z nich była propozycja, aby minister skarbu państwa mógł odwoływać członków zarządu mediów publicznych. Podstawą takiej decyzji mogłoby być działanie na szkodę spółki, potwierdzone niezależnym audytem zamówionym przez spółkę. Zdaniem Juliusza Brauna, byłego przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, taki przepis nie jest dobry.
- Działanie na szkodę spółki jest przestępstwem. Dlatego minister, jako walne zgromadzenie, powinien w takiej sytuacji zgłosić sprawę prokuraturze, a nie tylko odwoływać członka zarządu - mówi Juliusz Braun.

Wpływ polityków na media

Wśród propozycji rozpatrywanych przez senatorów było także częściowe przywrócenie niektórych kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, które chce odebrać Sejm. Chodzi o wpływ Rady na nadawanie i odbieranie koncesji. Senacka poprawka zakłada, że prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie w tej kwestii musiał porozumieć się z KRRiT.
- Jest to najbardziej rewolucyjne rozwiązanie, które w dużym stopniu dotyczy mediów prywatnych. Prawo do legalizowania w Polce prywatnego radia lub telewizji miałby mieć prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, który jest zależny od premiera. Nie wiadomo, jaki premier będzie za kilka lat. Przy istnieniu złej woli mogą pojawić się decyzje polityczne, które wpłyną na uprawnienia prywatnych nadawców - ostrzega Jarosław Sellin, były wiceminister kultury.
Jego zdaniem, propozycja Senatu, żeby decyzje w sprawie koncesji zapadały w porozumieniu z KRRiT, jest mało precyzyjna.
- Należy albo bardziej oddzielić Krajową Radę od polityki, albo powołać nowy organ całkowicie niezależny politycznie - uważa Jarosław Sellin.

Prawdziwa dyskusja przed nami

Zdaniem prof. Stanisława Piątka z Uniwersytetu Warszawskiego propozycje nowych przepisów w ustawie medialnej są polityczne i mają tylko kosmetycznie poprawić sytuację w mediach publicznych.
- Te zmiany nie sprawią, że zostanie zbudowany nowy model mediów w Polsce. Chodzi tylko o zdobycie kontroli nad mediami publicznymi. Tymczasem do końca 2009 roku musimy wdrożyć unijną dyrektywę o audiowizualnych usługach medialnych i prawdziwa dyskusja nad kształtem mediów dopiero będzie musiała się rozpocząć - mówi prof. Stanisław Piątek.
Zaznacza, że obecna ustawa o rtv oparta jest na rozwiązaniach z końca lat 80., które wówczas były stosowane w krajach Europy Zachodniej. Dlatego przepisy dotyczące mediów muszą w Polsce być gruntownie zmienione.
- Pojawia się już telewizja mobilna, a w ustawie nie ma prawnej możliwości udzielenia uprawnień do nadawania programów w takiej telewizji. Ten przykład pokazuje, że nasze przepisy są mocno przestarzałe - podkreśla prof. Piątek.

Czy będzie weto

Politycy Platformy Obywatelskiej zastanawiają się, czy prezydent Lech Kaczyński może nie dopuścić do zmiany ustawy poprzez jej zawetowanie. Już szykują się do uzyskania wystarczającej liczby głosów w Sejmie potrzebnych do odrzucenia prezydenckiego weta. W tym celu prowadzą rozmowy z klubem Lewicy i Demokratów.
- Prezydent może podpisać ustawę lub nie. Jeżeli nie podpisze, to może skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego i zyskać na czasie. Jeżeli TK stwierdzi, że ustawa jest zgodna z konstytucją, to musi ją podpisać. Może też złożyć weto, które Sejm może odrzucić większością 3/5 głosów przy obecności co najmniej połowy posłów - mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
Jeżeli w Sejmie głosowanie będzie się odbywać przy pełnej sali (460 posłów), to trzeba 276 posłów głosujących przeciwko decyzji prezydenta.

Zgodność z konstytucją

Prezydent może także skierować nowelizację ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Wówczas o kilka miesięcy zostanie przesunięte wejście jej w życie. Jednak poprawki zgłoszone przez senatorów mają m.in. wyeliminować ryzyko stwierdzenia niekonstytucyjności ustawy przez TK.
Zdaniem Juliusza Brauna, sprawa zbadania ustawy pod kątem jej zgodności z konstytucją nie będzie łatwa.
- Trybunał już kilkakrotnie wypowiadał się na temat tej ustawy. Jest kilka orzeczeń, do których sędziowie będą musieli się ustosunkować, a to oznacza dużo pracy. To może rzeczywiście opóźnić wejście w życie proponowanych zmian - mówi Juliusz Braun.
Jednak zdaniem konstytucjonalisty prof. Marka Chmara, takie rozwiązanie niewiele da prezydentowi.
- Z moich analiz wynika, że ustawa jest zgodna z konstytucją. Podobnego zdania są także inni konstytucjonaliści, którzy opiniowali tę ustawę - podkreśla prof. Chmaj.