Rząd dalej walczy z alimenciarzami. W planach jest kierowanie ich do robót publicznych, a także karanie przedsiębiorców zatrudniających dłużników „na czarno”. Będą oni odpowiadać solidarnie za zobowiązania alimentacyjne do wysokości rocznej kwoty.

Choć na przestrzeni ostatnich trzech lat ściągalność należności budżetu państwa z tytułu wypłaconych świadczeń z funduszu alimentacyjnego na przestrzeni ostatnich trzech lat wzrosła o 100 proc., to nadal nie jest to poziom satysfakcjonujący, ponieważ jest to zaledwie 25 proc.. Dłużnicy alimentacyjni są winni Skarbowi Państwa 10 mld. Zł.

W odpowiedzi na to, Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zaprezentowało kolejny projekt ustaw z tzw. Pakietu alimentacyjnego.

Znalazły się w nim trzy główne rozwiązania: aktywizacja bezrobotnych dłużników, wymiana informacji pomiędzy odpowiednimi służbami i instytucjami a komornikami sądowymi dotyczących dłużników alimentacyjnych i wreszcie kary dla przedsiębiorców zatrudniających dłużników „na czarno”.

Pierwszeństwo w robotach publicznych

Wielu dłużników jako powód niepłacenia alimentów podaje bezrobocie. Dlatego MRPiPS chce, by gminy do robót publicznych w pierwszej kolejności kierowały właśnie dłużników. Co ważne gminy będą mogły przeznaczać środki finansowe uzyskane ze ściągnięcia należności przypadających od dłużników alimentacyjnych z tytułu świadczeń wypłaconych z funduszu alimentacyjnego.

Jak czytamy w uzasadnieniu d projektu: „Roboty publiczne są jednym z instrumentów rynku pracy mającym walor nie tylko społecznie użyteczny, ale również służący zachęceniu bezrobotnego do dalszego poszukiwania pracy, a także uniknięciu zjawiska bezrogocia długookresowego.

Sankcje za nielegalne zatrudnienie

Ministerstwo chce także rozwiązać zatrudniania dłużników „na czarno”. Jak pisze MRPiPS: „Takie działanie, pomimo tego że jest niezgodne z prawem, bywa wygodne dla niektórych pracodawców. Ogranicza im bowiem koszty zatrudnienia leżące po stronie pracodawcy. Jednocześnie odpowiedzialność takich nieuczciwych pracodawców jest znikoma. Ich działania godzą nie tylko w pracodawców działających w sposób uczciwy i traktujących godnie swoich pracowników, ale także umożliwia nieuczciwość osób, które uciekają przed wierzycielami”.

Dlatego wobec nieuczciwych pracodawców planowane jest zaostrzenie sankcji. Jeśli przedsiębiorca zatrudni „na czarno” osobę figurującą w Krajowym Rejestrze Zadłużonych z
powodu uchylania się od wykonania obowiązku alimentacyjnego albo jeśli będzie wypłacał takiej osoby wynagrodzenie wyższe niż przewiduje to jego umowa o pracę będzie ponosił solidarną odpowiedzialność za zobowiązania alimentacyjne do wysokości kwoty rocznych zobowiązań tej osoby. Co więcej, jeśli pracodawca nie będzie współpracował z komornikiem: nie będzie odpowiadał na pytania, przesyłał zajętego wynagrodzenia, dokonywał nieuzasadnione potrącenia będzie grozić mu grzywna, której wysokość będzie uzależniona od średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (dotychczas wynosiła ona 2 tys. zł).

O zatrudnieniu pracownika „na czarno” poinformuje także komornika Państwowa Inspekcja Pracy. Komornicy pozyskają także mailowo informacje o dłużniku od ZUS i organów podatkowych.

Rozszerzenie egzekucji

Ministerstwo rozwiązuje jeszcze jeden sposób pomniejszania wynagrodzenia przez dłużników. Korzystają z niego osoby podróżujące służbowo. Do tej pory egzekucji komorniczej nie podlegały bowiem diety. Jak pisze MRPiPS: „W efekcie, aby zminimalizować możliwość prowadzenia skutecznej egzekucji przez komorników sądowych, część dłużników (…) otrzymuje wynagrodzenie na poziomie minimalnego wynagrodzenia za pracę, a jednocześnie otrzymuje sumy wyasygnowane na pokrycie wydatków lub wyjazdów w sprawach służbowych w
wysokości często wielokrotnie przewyższającej kwotę wynagrodzenia”. Stąd postulat, by wolne od egzekucji komorniczej było tylko 50 proc. tej kwoty.