Serwis Marka Zuckerberga uniknie gigantycznego pozwu zbiorowego w Europie, ale nie wywinie się od batalii z unijnymi użytkownikami w ich sądach krajowych
Kary finansowe wymierzone Facebookowi przez władzę w Europie / Dziennik Gazeta Prawna
ORZECZENIE
Wbrew temu, co twierdził największy na świecie serwis społecznościowy, pozwy dotyczące naruszenia przez niego przepisów o ochronie danych osobowych wcale nie muszą być składane w Irlandii, gdzie amerykańska korporacja ma swoją europejską siedzibę. – Maximilian Schrems może wytoczyć powództwo indywidualne przeciwko Facebook Ireland w Austrii – orzekł w czwartek Trybunał Sprawiedliwości UE.
(Nie)bezpieczna przystań
Schrems, austriacki prawnik i aktywista, ściąga uwagę europejskich urzędów i sądów na praktyki biznesowe firmy Marka Zuckerberga już od 2011 r. To właśnie wtedy złożył do irlandzkiego inspektora danych osobowych pierwsze 23 skargi. Jedna z nich zakończyła się obaleniem przez trybunał w Luksemburgu w 2015 r. umowy między Komisją Europejską a USA, która umożliwia amerykańskim firmom swobodne przekazywanie prywatnych danych obywateli UE za Atlantyk.
Po zachwianiu fundamentami biznesowego istnienia Facebooka na unijnym rynku Schrems zabrał się do kwestionowania konkretnych praktyk dotyczących ochrony prywatności, które stosuje platforma. Do sądu cywilnego w Wiedniu wniósł pozew, w którym zarzucił amerykańskiej korporacji, że na potrzeby reklamowe wykorzystuje prywatne informacje użytkowników bez ich zgody i przekazuje je innym podmiotom, nienależycie informuje internautów o sposobie przetwarzania ich danych, a także śledzi ich aktywność na innych stronach (za pomocą „lubię to”).
Schrems zachęcił do przyłączania się do pozwów niezadowolonych z polityki Facebooka użytkowników. W ten sposób zebrał 25 tys. potencjalnych uczestników procesu i w imieniu każdego domagał się zaprzestania naruszeń oraz po 500 euro zadośćuczynienia. W odpowiedzi pełnomocnicy portalu argumentowali, że sąd krajowy nie ma jurysdykcji międzynarodowej.
Działalność bez zysku
Co prawda austriackie prawo nie przewiduje pozwów zbiorowych, ale w niektórych przypadkach grupa konsumentów mających podobne indywidualne roszczenia może je połączyć i przenieść na swojego przedstawiciela. Sąd w Wiedniu stwierdził jednak, że nie ma w tej sprawie jurysdykcji, a samego Schremsa nie da się uznać za konsumenta. Austriacki prawnik opublikował bowiem książki o swoich starciach z Facebookiem, dawał płatne wykłady, prowadzi blogi czy robi internetowe zbiórki na dochodzenie roszczeń. Pozew trafił więc do Sądu Najwyższego, a potem do TSUE, by ten rozstrzygnął dwie kwestie.
Jedna dotyczy tego, czy użytkownik Facebooka przestaje być konsumentem, jeśli korzysta z niego również do celów zawodowych. Druga wymaga odpowiedzi na pytanie, czy jeden konsument może dochodzić w swoim kraju roszczeń w imieniu innych użytkowników portalu (także z innych państw UE), którzy scedowali na niego swoje prawa z związane ze sprawą.
W przypadku pierwszej wątpliwości TSUE stwierdził, że działalność Schremsa nie jest nastawiona na zysk, lecz zmierza jedynie do wyegzekwowania przepisów o ochronie danych osobowych. Temu też służą jego kampanie medialne czy internetowe zbiórki na spory sądowe.
Trybunał podkreślił, że konsument, który zawiera umowę związaną z realizacją jego prywatnych potrzeb, a nie w celach ekonomicznych (w tej sprawie chodzi o umowę o konto na FB) – jako strona słabsza – podlega szczególnej ochronie. Należy liczyć się również z tym, że z biegiem czasu sposób korzystania z serwisu takiego jak Facebook naturalnie ewoluuje. Ale o ile aktywność na platformie nie staje się głównym sposobem zarabiania czy profesją, o tyle każdy, kto ma na nim konto, ma ciągle status konsumenta. A zgodnie rozporządzeniem w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych (44/2001) konsument może wytoczyć powództwo przeciwko swojemu kontrahentowi przed sądem państwa, w którym sam mieszka. – Facebook będzie teraz musiał przekonać neutralny sąd, że jego model biznesowy jest zgodny z rygorystycznymi europejskimi regulacjami dotyczącymi prywatności – powiedział po rozprawie Schrems.
W drugiej kwestii – możliwości pozwu zbiorowego przeciwko platformie – TSUE przyznał już rację Facebookowi. W jego ocenie wytoczenie przez konsumenta powództwa w jego kraju zamieszkania jest dopuszczalne tylko w sytuacji, gdy jest stroną umowy będącej przedmiotem postępowania. ⒸⓅ
ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 25 stycznia 2018 r., sygn. akt C-498/16. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia