– Rzeczywistym celem jest usunięcie mnie z udziału w rozpoznawaniu ok. 40 proc. spraw zawisłych w Trybunale Konstytucyjnym – uważa sędzia Stanisław Biernat, wiceprezes TK. I deklaruje w przesłanym mediom oświadczeniu, że mimo polecenia prezes trybunału zamierza zgodnie z planem wrócić do orzekania i udziału w sędziowskich naradach 1 kwietnia.
Na początku stycznia sędzia Julia Przyłębska kazała mu wykorzystać zaległy urlop, który miał się zakończyć 31 marca. Niedawno Biernat otrzymał jednak kolejne pismo, w którym przełożona domaga się, aby przedłużył wypoczynek o kolejne 57 dni. W praktyce oznaczałoby to, że do końca kadencji sędzia nie wziąłby udziału w żadnej rozprawie (przejdzie w stan spoczynku w czerwcu 2017 r.).
Formalnie Biernat nadal pozostaje członkiem pełnych składów orzekających w 17 sprawach, choć nie spodziewa się, że zostanie dopuszczony do ich rozpoznania. Kiedy przebywał na urlopie, prezes Przyłębska odebrała mu w sumie osiem spraw, w których był sprawozdawcą, 46, gdzie był członkiem składu orzekającego i 11, w których pełnił funkcję przewodniczącego. Będąc na obowiązkowym wypoczynku, nie mógł także uczestniczyć w wydaniu wyroku w sprawie prawa o zgromadzeniach.
Biernat nie zgadza się z wykładnią kodeksu pracy, na podstawie której prezes Przyłębska wysyła go na kolejne przymusowe wakacje. W opinii sędziego niewykorzystane dni wypoczynkowe z lat ubiegłych uległy bowiem przedawnieniu. Zgodnie z taką interpretacją nie przysługiwałby mu już zatem ani żaden urlop, ani ekwiwalent pieniężny za zaległe wakacje. Biernat twierdzi, że chęć wysłania go na kolejny urlop to tak naprawdę próba przedterminowego pozbycia się go z trybunału i pozbawienia go funkcji wiceprezesa na rzecz sędziego Mariusza Muszyńskiego, który przejął jego obowiązki. Jak dotąd prezes TK nie ustosunkowała się do stanowiska sędziego.