Z jednej strony zniesienie barier prawnych utrudniających wymianę danych cyfrowych, z drugiej – wzmocnienie kontroli użytkowników nad tym, jakie informacje o nich zbierają przedsiębiorcy – to główne założenia przedstawionych wczoraj przez Komisję Europejską działań mających wesprzeć rozwój europejskiej gospodarki danych.
Elementem tych działań jest oficjalne już przedstawienie projektu nowego rozporządzenia o prywatności i komunikacji elektronicznej, które ma zastąpić mającą już 14 lat dyrektywę 2002/58/WE. Jego tekst wyciekł w połowie grudnia ub.r. Oficjalna wersja zawiera pewne zmiany, niemniej nadal zakłada większą niż dotychczas kontrolę internautów nad danymi zbieranymi na ich temat.
„Jedną z pozytywnych zmian w regulacji jest ta dotycząca zgody użytkowników na przetwarzanie danych. Zgoda ta zaczyna być ograniczana czasowo, a odnawiać trzeba ją co pół roku” – napisał na swym blogu prywatnik.pl dr Łukasz Olejnik, konsultant bezpieczeństwa i prywatności oraz badacz na University College London.
Tak jak to wynikało z nieoficjalnej wersji, zasadą ma być konieczność wyrażenia zgody użytkownika na przesyłanie jego danych. Dla przykładu – po zainstalowaniu nowej przeglądarki internetowej i jej uruchomieniu użytkownik byłby pytany, czy zgadza się na śledzenie swojej aktywności w internecie. I musiałby sam podjąć tę decyzję. Obowiązująca wciąż dyrektywa przewiduje pewną ochronę, ale skupia się na ciasteczkach (ang. cookies). To z tego powodu, wchodząc na nową stronę internetową, widzimy komunikat o cookies. W przyszłości ochrona naszej prywatności ma zostać rozszerzona także na inne narzędzia, umożliwiające śledzenie użytkowników (np. to, jakie strony odwiedzają).
Jednocześnie jednak KE zapowiada eliminowanie barier utrudniających wymianę danych cyfrowych. Według szacunków unijny sektor danych cyfrowych w 2015 r. był wart 272 mld euro. Do 2020 r. w przedsiębiorstwach, których działalność bazuje na takich materiałach, zatrudnienie może znaleźć nawet 7,4 mln pracowników. Mowa o danych, które są wykorzystywane w niemal wszystkich dziedzinach: począwszy od analiz biznesowych, prognozowania pogody przez opiekę nad pacjentami po zarządzanie ruchem drogowym.
Analizy KE pokazują jednak, że potencjał gospodarczy tych danych nie jest wykorzystywany w takim stopniu, w jakim mógłby być. Na przeszkodzie mają stać krajowe regulacje dotyczące prywatności i ochrony danych. Podjęte działania mają prowadzić do ich ujednolicenia, tak aby przedsiębiorstwa z różnych państw mogły zbierać dane i korzystać z nich na równych zasadach.
– Jasne zasady dostępu oraz przepisy w sprawie bezpieczeństwa i odpowiedzialności są niezbędne, by europejskie firmy, MŚP i startupy mogły w pełni odnosić korzyści płynące z tzw. internetu rzeczy. Zamiast budować bariery oddzielające od siebie rynki cyfrowe różnych krajów, powinniśmy skupić się na tworzeniu europejskiej gospodarki danych, w pełni zintegrowanej z gospodarką światową, i konkurencyjnej w skali globalnej – oświadczyła Elżbieta Bieńkowska, komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości i MŚP.
89 proc. przebadanych przez KE internautów opowiada się za tym, by przeglądarki internetowe były domyślnie ustawione w sposób uniemożliwiający śledzenie użytkownika