Związki zawodowe uznały, że rząd zerwał negocjacje nad porozumieniem w sprawach socjalno-ekonomicznych. Pogłębia to kryzys w momencie ważnych zmian zaplanowanych w Polskim Ładzie.

Trzy ogólnopolskie centrale (Solidarność, OPZZ, FZZ) nie będą uczestniczyć w dalszych pracach nad paktem społecznym rządu, związków i pracodawców. Od trzech miesięcy w zespołach trwały rozmowy w sprawie m.in. pracy zdalnej, upowszechnienia układów zbiorowych, deregulacji prawa pracy i gospodarczego oraz wzmocnienia udziału partnerów społecznych w transformacji energetycznej i wydatkowaniu środków z Funduszu Pracy (FP) i Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP).
Fiasko tej inicjatywy nie jest zaskoczeniem, bo od początku szanse na zawarcie trójstronnej umowy oceniano sceptycznie. Zerwanie prac wzmaga jednak kryzys Rady Dialogu Społecznego (RDS) w momencie, gdy rząd przedstawił plan zmian w najistotniejszych sprawach (m.in. klina podatkowego, oskładkowania, likwidacji zatrudnienia na umowach śmieciowych itp.). Partnerzy społeczni domagają się modyfikacji przepisów o RDS.
Jest pretekst
Formalną przyczyną zakończenia negocjacji jest opublikowanie i przekazanie do zwykłych konsultacji projektu nowelizacji kodeksu pracy w sprawie wprowadzenia na stałe pracy zdalnej. Zdaniem związków jest to równoznaczne z jednostronnym zerwaniem przez rząd rozmów w sprawie umowy społecznej. Kwestia pracy zdalnej była bowiem jednym z zagadnień negocjowanych we wspomnianych zespołach.
– Po kilku miesiącach negocjacji, gdy strona rządowa zobaczyła, że są problemy z porozumieniem partnerów społecznych w tej sprawie, postanowiła siłą wprowadzić swoje rozwiązania do prac parlamentarnych. Zapowiadaliśmy wcześniej na forum RDS, że takie działanie uznamy jako akt agresji wobec Solidarności i zerwanie przez rząd rozmów nad umową społeczną – wskazał Piotr Duda, przewodniczący Solidarności (w trakcie ostatniego posiedzenia plenarnego Rady Dialogu Społecznego).
Trzy związkowe centrale przyjęły więc wspólne stanowisko, które de facto oznacza koniec prac nad umową.
– Nie będziemy uczestniczyć w dalszych negocjacjach. Dopuszczamy jednocześnie prowadzenie dalszych rozmów w kwestiach, w których dotychczasowe negocjacje są na zaawansowanym poziomie, np. w zakresie pracy zdalnej lub większej kontroli partnerów społecznych nad wydatkowaniem środków FP i FGŚP. Możemy je prowadzić w zespołach problemowych RDS – podkreśla Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ.
Fiasko omawianej inicjatywy nikogo nie dziwi. – Dla nas rozmowy w tej kwestii przestały być istotną sprawą, gdy rząd wycofał się z zapowiedzi tarczy prawnej, czyli zasady, że w okresie pandemii nie będą wprowadzane żadne nowe regulacje, które mogą być obciążeniem dla gospodarki, w tym podatkowe. Trudno w takich warunkach zawierać porozumienia – podkreśla Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Jednak szkoda
Niepowodzenie rozmów uwidoczniło po raz kolejny kryzys konsultacji społecznych i samej RDS.
– Umowa była szansą na rewitalizację dialogu. Sama idea zawarcia trójstronnego porozumienia jest słuszna, ale po trzech miesiącach rozmów okazało się, że wypracowanie przestrzeni do konsensusu jest trudne. Grzech zaniechania popełnił też rząd, który – z perspektywy prac nad paktem – zbyt późno przedstawił założenia Polskiego Ładu. Negocjacje nie mogły więc dotyczyć istotnych kwestii podatkowo-składkowych. Trzeba było czekać na propozycje strony rządowej – wskazuje prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Podkreśla, że Polski Ład otwiera nową przestrzeń do konsultacji. – Wiele zależy od rządu i woli prowadzenia rozmów. Partnerzy społeczni już przedstawiają swoje uwagi i propozycje korekt do planowanych zmian, zwłaszcza w zakresie klina podatkowego i składki zdrowotnej – dodaje prof. Męcina.
Pytanie, czy nękana kryzysami RDS będzie w stanie udźwignąć to zadanie lub wręcz wymusić na rządzie bardziej rzetelne konsultowanie projektowanych zmian. Na ostatnim posiedzeniu plenarnym związki zawodowe i organizacje pracodawców sygnalizowały premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że RDS jest pomijana w procesie legislacyjnym (podkreślali, że wiele rządowych projektów ustaw trafia do niej jedynie dzięki marszałek Sejmu Elżbiecie Witek, a nie poszczególnym resortom, które są do tego zobowiązane).
– Załamanie w tym względzie nastąpiło, gdy funkcję przewodniczącego RDS objęła osoba, która – według IPN – współpracowała ze służbami PRL (Andrzej M. – red.). Usprawiedliwiało to ignorowanie rady przez rząd – wskazuje Cezary Kaźmierczak.
Sami partnerzy społeczni także przyczynili się do marginalizacji. Coraz rzadziej są w stanie porozumieć się co do jakichkolwiek zmian (np. wspomniane negocjacje w sprawie pracy zdalnej trwały od października zeszłego roku i trudno odmówić rządowi dobrej woli w tej kwestii).
Do zmiany
Niektóre problemy RDS miała rozwiązać nowelizacja ustawy z 24 lipca 2015 r. o Radzie Dialogu Społecznego i innych instytucjach dialogu społecznego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 2232 ze zm.). Projekt w tej sprawie jest gotowy, ale utknął na etapie konsultacji. Swoje inicjatywy w tym względzie zapowiadają związkowcy.
– Przygotowujemy swoje propozycje zmian i skonsultujemy je z pozostałymi partnerami społecznymi. Chodzi nam o wzmocnienie instytucjonalne RDS, aby była ona samodzielną jednostką. Na pewno będziemy chcieli też zaproponować zmiany w zakresie reprezentatywności organizacji należących do rady – wskazuje Andrzej Radzikowski.
Ta ostatnia kwestia rzeczywiście wywołuje coraz więcej problemów, bo dziś w RDS reprezentowanych jest aż dziewięć zrzeszeń – trzy centrale związkowe i sześć organizacji pracodawców. Coraz częściej mają one problem z przyjmowaniem wspólnych stanowisk, co także utrudnia prowadzenie skutecznych konsultacji z rządem. Ewentualne zaostrzenie kryteriów reprezentatywności ograniczyłoby te problemy.
– Gdy propozycje będą gotowe, przedstawimy je Prezydentowi RP, który jest patronem dialogu społecznego – podsumowuje przewodniczący Radzikowski. r
Cele paktu społecznego