Jeżeli sprawca przestępstwa został skazany przez sąd I instancji jako młodociany, to przez cały proces ma być traktowany jak młodociany nawet, jeżeli w trakcie postępowania w kolejnych sądach skończył już 24 lata - uznał w środowej uchwale Sąd Najwyższy.

Sprawa, która stała się przedmiotem pytania prawnego do Sądu Najwyższego, dotyczyła mężczyzny urodzonego 17 września 1985 r. W lipcu 2004 r. spowodował on poważny wypadek drogowy, w którym były ofiary.

Pierwszy wyrok w jego sprawie zapadł 4 września 2006 r. - sąd I instancji skazał go na dwa lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na pięć lat. Jednak sąd II instancji uwzględnił apelację prokuratora i zaostrzył wyrok - uchylił warunkowe zawieszenie kary i sprawca wypadku dostał trzy lata więzienia. Sprawa trafiła następnie do Sądu Najwyższego, który nakazał jej ponowne rozpoznanie.

W ponownym procesie sąd I instancji skazał mężczyznę na dwa lata więzienia bez zawieszenia. Jego obrońca złożył od tego wyroku apelację. Wskazał w niej, że sąd, skazując jego klienta na karę więzienia, naruszył w istocie przepisy kodeksu karnego. Zdaniem adwokata bowiem liczył się fakt, że mężczyzna w chwili, gdy zapadł pierwszy wyrok, był jeszcze osobą młodocianą, czyli sprawcą, który nie ukończył 24 lat. Według obrońcy sąd powinien wziąć to pod uwagę, tym bardziej, że kodeks karny nakazuje sądowi przy wyrokowaniu kierować się przede wszystkim tym, by sprawcę wychować.

Sąd II instancji nie rozstrzygnął tego sporu. Zwrócił bowiem uwagę na problem prawny - wprawdzie w chwili orzekania pierwszego wyroku mężczyzna nie miał ukończonych 24 lat i w świetle kodeksu karnego był młodociany, ale zaraz potem osiągnął ten wiek i w trakcie ponownego orzekania przez sąd I instancji miał powyżej 24 lat.

Z tego powodu sąd II instancji postanowił zadać Sądowi Najwyższemu pytanie prawne, czy użyte w art. 115 par. 10 kodeksu karnego sformułowanie "w czasie orzekania nie ukończył 24 lat" dotyczy wydania pierwszego wyroku w sprawie, czy też każdego kolejnego.

W środę SN stwierdził, że określenie "w czasie orzekania" dotyczy pierwszego orzeczenia sądu karnego w I instancji, ale status młodocianego sprawca zachowuje do końca postępowania, tj. do wydania prawomocnego orzeczenia.

W uzasadnieniu uchwały SN stwierdził, że określenie użyte w przepisie kodeksu karnego, odnoszące się do orzekania w I instancji jest nieprecyzyjne, bo sprawa może być wielokrotnie rozpatrywana w takim sądzie, np. wskutek apelacji. Dlatego należy przyjąć, że sprawca powinien być oceniony jako młodociany podczas pierwszej sprawy. W konsekwencji - zdaniem SN - należy przyjąć, że sprawca powinien zachować status młodocianego do końca procesu.

Takie zróżnicowane godzi w konstytucyjną zasadę równości wobec prawa

"Przyjęcie, że sprawca może go utracić w kolejnych instancjach, może prowadzić do istotnych nierówności w sytuacji skazanych zwłaszcza, gdy sprawców w tej samej sprawie i oskarżonych o ten sam czyn jest kilku" - stwierdził sędzia Henryk Gradzik uzasadniając uchwałę.

Sędzia jako przykład podał sytuację, w której dwóch młodocianych skazanych na kary nadzwyczajnie złagodzone za ten sam czyn w podobnych okolicznościach utraciło status młodocianych, a przed sądem II instancji mogliby dostać inne kary. Stałoby się tak, gdyby na rzecz jednego skazanego adwokat złożył apelację na jego korzyść, a w przypadku drugiego prokurator apelował na jego niekorzyść. Pierwszy z nich musiałby otrzymać łagodniejszy wymiar kary - obowiązuje bowiem zakaz podwyższania kar, nawet w razie oddalenia apelacji, a drugiemu groziłaby kara w zwykłym wymiarze wyznaczonych przez kodeks karny, czyli bez uwzględnienia możliwości nadzwyczajnego jej złagodzenia. W razie zbrodni mogłoby to oznaczać nawet trzykrotnie surowszą karę dla jednego ze sprawców - zauważył SN.

"Takie zróżnicowane godzi w konstytucyjną zasadę równości wobec prawa" - podkreślił sędzia Gradzik.

Uchwała zapadła niejednomyślnie - dwóch sędziów zgłosiło do niej zdania odrębne.