Gdy sprawca wypadku jest nieznany, firma ubezpieczeniowa nie ma narzuconego terminu zakończenia sprawy. Dla poszkodowanych oznacza to często długie miesiące oczekiwań na przesłanie pieniędzy.
Stłuczka samochodowa / ShutterStock
Jeśli sprawca wypadku jest nieznany lub w chwili zdarzenia nie miał ważnej polisy OC, a w wypadku ranni zostali jego uczestnicy, sprawa trafia do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Zastępuje on ubezpieczyciela przy likwidacji szkody i wypłaca odszkodowanie.
Zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz.U. z 2003 r. nr 124, poz. 1152 z późn. zm.) fundusz, podobnie jak zakłady ubezpieczeń, ma 30 dni na wypłatę odszkodowania, a w przypadku spraw skomplikowanych – 90 dni.

Przepisy nie określiły jasnego terminu

Przy sprawach funduszowych inny jest jednak moment, od którego biegnie termin na wypłatę. W przypadku szkód towarzystw ubezpieczeń liczy się go od dnia złożenia przez poszkodowanego zawiadomienia o szkodzie, czyli najczęściej od dnia, w którym wysłane pocztą zgłoszenie szkody wpływa do placówki.
W sprawach należących do zakresu kompetencji UFG szkody zgłasza się jednak w inny sposób. Na gruncie art. 108 ustawy o ubezpieczeniach należy to zrobić przez którykolwiek zakład ubezpieczeń (w praktyce zazwyczaj jest to PZU). Po otrzymaniu zgłoszenia roszczenia przeprowadza on postępowanie zmierzające do ustalenia zasadności i wysokości dochodzonych roszczeń i niezwłocznie przesyła zebraną dokumentację do funduszu. Wspomniany wcześniej trzydziestodniowy termin na zaspokojenie roszczenia poszkodowanego zaczyna biec dopiero od dnia otrzymania przez UFG aktu szkody od zakładu ubezpieczeń.
Praktyka pokazuje, że czas oczekiwania na wypłatę bardzo często zależy właśnie od efektywności ubezpieczycieli przygotowujących sprawy dla UFG. Ustawa nie określa bowiem precyzyjnie, w jakim terminie akta sprawy mają zostać przekazane do funduszu. To do ubezpieczyciela należy ocena, które czynności postępowania likwidacyjnego należy przeprowadzić i jaki czas na nie poświęcić.
– Oczekujemy od ubezpieczyciela wykonania tych samych czynności przy likwidacji szkody na rzecz UFG, jakie wykonałby przed wypłatą z własnej polisy, czyli pełnej likwidacji szkody – mówi Agnieszka Biały, rzecznik UFG.
Jak wyjaśnia Agnieszka Rosa z PZU, zadaniem ubezpieczyciela jest uzyskanie wszelkich informacji na temat przyczyny, przebiegu i skutków zdarzenia.
– W przypadku szkód na osobie zakład zleca np. wydanie orzeczenia lub opinii lekarskiej czy gromadzi rachunki dotyczące kosztów leczenia, a przy szkodach w mieniu przedstawiciel zakładu dokonuje oględzin uszkodzonej rzeczy i kalkulacji kosztów naprawy – dodaje Rosa.
Zakres czynności podejmowanych przez ubezpieczyciela przy likwidacji szkody funduszowej nie różni się zatem od postępowania likwidacyjnego prowadzonego we własnych sprawach. W przypadku tych ostatnich zakłady ubezpieczeń związane są jednak trzydziestodniowym terminem, w którym powinna nastąpić wypłata choćby części odszkodowania.
Tymczasem gdy sprawca wypadku jest nieustalony, często okazuje się, że zanim sprawa trafi do UFG, spędza u ubezpieczyciela znacznie dłuższy czas. I to nawet wtedy, gdy odpowiedzialność funduszu jest bezdyskusyjna.
– Zgromadzenie pełnej dokumentacji dla UFG jest uzależnione od okoliczności danej sprawy, dlatego poszczególne szkody niekiedy znacznie różnią się co do czasu trwania postępowania. Wynosi on od kilku dni do kilku miesięcy – tłumaczy Agnieszka Rosa.
– Ubezpieczyciele uzasadniają opóźnienia większym nakładem pracy związanej z przygotowaniem sprawy funduszowej. Ustalenie odpowiedzialności funduszu jest bardziej skomplikowane niż w przypadku odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń – wskazuje z kolei radca prawny Robert Jaliński z Kancelarii Strażeccy, Jaliński i Wspólnicy.
Z drugiej strony, sprawy funduszowe trafiają jednak do tych samych likwidatorów, którzy zajmują się szkodami własnymi zakładów. A tym z oczywistych względów bardziej zależy na terminowej likwidacji szkód z ich polis niż na gromadzeniu akt spraw funduszowych.



Do kogo po odszkodowanie

Ustawodawca stara się wpływać na efektywność postępowania likwidacyjnego, przewidując sankcje za ewentualne opóźnienia. Zgodnie z art. 109 ust. 3 ustawy o ubezpieczeniach odpowiedzialność za zwłokę w spełnieniu świadczenia ponoszą odpowiednio fundusz i zakład ubezpieczeń, każdy w swoim zakresie. Odpowiedzialność ta nie jest jednak solidarna – każdy z podmiotów odpowiada za własne czynności.
Oznacza to, że odpowiedzialność za nieterminowe przekazanie akt powinna obciążyć ubezpieczyciela, który takie dokumenty przetrzymuje. Jak wskazuje Anna Dąbrowska z Wydziału Prawnego Biura Rzecznika Ubezpieczonych, odpowiada on jednak tylko za skutki własnego opóźnienia – wówczas można żądać od niego odsetek od należnego odszkodowania – oraz za ewentualną szkodę wynikłą ze zwłoki.
Wynika stąd, że nawet jeśli zakład ubezpieczeń przygotowujący dokumentację dla UFG dopuszcza się wielomiesięcznego opóźnienia, poszkodowany nie może przerzucić na niego ciężaru spełnienia należnego mu świadczenia. Również żądanie wypłaty odsetek od odszkodowania na tym etapie postępowania byłoby bezskuteczne, gdyż nie jest znana jego końcowa wysokość.
Jedynie w przypadku poniesienia przez poszkodowanego dodatkowej szkody, niebędącej skutkiem samego wypadku, a wynikającej z nieterminowego przekazania akt do dalszej likwidacji, konsekwencje poniesie ubezpieczyciel. Innymi słowy, jeśli poszkodowany w wypadku jest w stanie udowodnić, że odniósł szkodę, która wynika nie z samych obrażeń, a np. z niemożliwości niezwłocznego skorzystania z płatnych zabiegów rehabilitacyjnych, to będzie mógł liczyć na dodatkowe odszkodowanie wypłacone przez ubezpieczyciela.
Takie przypadki należą jednak do rzadkości. W większości bowiem spraw poszkodowany musi czekać na pierwszą wypłatę, aż jego zgłoszenie trafi do UFG, a ten wyda merytoryczną decyzję. Wówczas możliwe będzie wystąpienie wobec ubezpieczyciela z roszczeniem o wypłatę odsetek i to tylko wtedy, gdy można udowodnić, że przekazanie akt mogło nastąpić szybciej.

Pokrzywdzony w patowej sytuacji

Jak zatem zachować ma się roszczący, który tygodniami oczekuje na przekazanie jego sprawy do funduszu?
– W razie przedłużania się postępowania warto zwrócić się o pomoc do rzecznika ubezpieczonych lub zawiadomić UFG, co również mogłoby wpłynąć na przyspieszenie sprawy – proponuje Anna Dąbrowska.
Agnieszka Biały, rzecznik UFG, wskazuje jednak, że fundusz działa w ramach ustawy i nie może przyjąć zgłoszenia bezpośrednio od poszkodowanego. Jak dodaje, przepisy nie przyznają też funduszowi instrumentów dyscyplinujących firmy ubezpieczeniowe nawet w razie uzyskania od poszkodowanego wiadomości o ich zwłoce.
Ubezpieczyciel nie odpowiada za szkodę funduszową, więc roszczący nie może pozwać go o wypłatę odszkodowania.
– Wystąpienie na drogę sądową przeciwko funduszowi również byłoby nieefektywne – wskazuje mecenas Jaliński.
– UFG z łatwością mogłoby zasłonić się brakiem kompletnej dokumentacji sprawy uniemożliwiającym likwidację szkody. Dlatego poszkodowani zazwyczaj próbują działać polubownie, przesyłając do towarzystwa ubezpieczeń kolejne pisma ponaglające do przekazania akt – dodaje prawnik.
Tu jednak znów wracamy do zakładu ubezpieczeń, który w odpowiedzi na pisma ponaglające może przyśpieszyć kompletowanie akt. Albo i nie.