Nie można skazać kogoś, komu nie udowodniono wykroczenia – uznał Naczelny Sąd Administracyjny, o czym pisze w środę "Rzeczpospolita". W praktyce, jak zaznacza dziennik, dzieje się jednak inaczej.
"Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że istnieje brak możliwości utraty prawa jazdy na podstawie zdjęcia wykonanego przez urządzenie pomiarowe" – pisze gazeta. Dlatego też kierowcy, których wychwycił fotoradar po przekroczeniu prędkości o więcej niż 50 km/h, nie zostaną ukarani zatrzymaniem prawa jazdy na trzy miesiące – wynika z werdyktu NSA.
Dziennik wyjaśnia, że taki wyrok NSA wydał 25 sierpnia. Orzekał wtedy w sprawie kierowcy z Warszawy, jadącego 78 km/h powyżej dozwolonej prędkości.
"Warszawski ratusz zdecydował o zatrzymaniu uprawnień, jednak zdaniem NSA samo zdjęcie z fotoradaru nie daje do tego żadnej podstawy, bo sprawca powinien zostać ustalony w stosownym postępowaniu. Swoją decyzję NSA uzasadnił tym, że nie można ukarać osoby, której nie udowodniono, że w momencie przekroczenia prędkości to właśnie ona prowadziła pojazd. Przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym oznaczało nie tylko mandat i dziesięć punktów karnych, ale również pozbawienie prawa jazdy" – relacjonuje gazeta.
Dziennik zauważa, że "dotychczas, jeśli przekroczenie prędkości o 50 km/h zostało potwierdzone zdjęciem z fotoradaru, a kierowca poddany standardowej procedurze przyznał się do popełnienia wykroczenia, wówczas starosta występował z żądaniem wstrzymania uprawnień". "Pytanie, czy wyrok NSA zmieni tę procedurę" – dodaje.