Sędzia Justyna Koska-Janusz wytoczyła Zbigniewowi Ziobrze proces o ochronę dóbr osobistych. Resort sprawiedliwości nie przedłużył jej delegacji do Sądu Okręgowego w Warszawie, argumentując że w jednej ze spraw wykazała się "wyjątkową nieudolnością". Sędzia zaprzecza zarzutom.

Justyna Koska-Janusz, która przebywała w SO na delegacji orzekała m.in. w procesie Izabelli Ch., która pod wpływem alkoholu wjechała samochodem w przejście podziemne w centrum Warszawy. Minister Ziobro uznał, że w tej sprawie działała nieudolnie i zdecydował się nie przedłużyć jej delegacji.

"Media obwiniały prowadzącą postępowanie Justynę Koskę-Janusz o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy" - podał wtedy resort. "Po sprawdzeniu tych informacji minister sprawiedliwości 19 września 2016 r. podjął decyzję o skróceniu delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz do 1 października 2016 r., by uniknąć zarzutu, że w sądzie okręgowym, do którego trafiają sprawy skomplikowane i trudne, orzeka taki sędzia" - napisano. Dodano, że w "sądzie okręgowym powinni orzekać tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie".

"W ocenach sędziów nie kierujemy się ocenami medialnymi. Do sądu nie wpłynęły tego rodzaju skargi na panią sędzię" - mówiła wtedy rzeczniczka SO ds. karnych sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak. Podkreśliła, że sędzia Koska-Janusz orzekała "w licznych, skomplikowanych sprawach i doskonale radziła sobie z przedmiotem i sprawnością postępowania".

Po ujawnieniu informacji o cofnięciu delegacji media wskazały, że sędzia Koska-Janusz orzekała też w sprawie Zbigniewa Ziobry, gdy ten oskarżał Jaromira Netzla o zniesławienie i przyznała rację Netzlowi. A podczas jednej z rozpraw nałożyła na Ziobrę 2 tys. zł grzywny za spóźnienie.

Sędzia Koska-Janusz wnosi o : usunięcie ze stron resortu komunikatu z inkryminowanymi sformułowaniami, opublikowanie przeprosin w trzech gazetach i dwóch portalach oraz wpłatę przez pozwanego 10 tys. zł na cel społeczny - poinformował pełnomocnik sędzi, mec. Andrzej Michałowski.

W pozwie wskazano, że doszło do bezprawnego i zawinionego naruszenia dobrego imienia i dobrej opinii powódki, której w sposób niezgodny z prawdą zarzucono niewłaściwe postępowanie przy pełnieniu funkcji sędziego. "W pozwie precyzyjnie wskazuję, dlaczego minister ponosi odpowiedzialność za treść komunikatu" - dodał adwokat.

Oświadczył on, że "ocena pani sędzi była nieuprawniona i fałszywa, bo nie była ona nieudolna. Po drugie, informacja z komunikatu pochodziła z bliżej nieokreślonych informacji medialnych, a więc nie była sprawdzona, czyli nie dołożono należytej staranności przy jej formułowaniu. Po trzecie, minister nie ma żadnego uprawnienia do tego by w komunikatach prasowych oceniać sposób sądzenia przez sędziego poszczególnych spraw" - dodał mec. Michałowski.

Podkreślił, że nie było reakcji Ziobry na skierowane do niego wezwanie przesądowe, wobec czego złożono pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie - jako sądu właściwego miejscowo.

(PAP)

sta/ wkt/PS