W systemie brakuje wbudowanego mechanizmu, który gwarantowałby, że samo uzyskanie prawa do emerytury zapewni świadczenie na akceptowalnym społecznie poziomie - pisze Andrzej Szybkie, specjalista z zakresu ubezpieczeń społecznych.

(...)

Obecnie trwa dyskusja na temat obniżenia wieku emerytalnego. Warto jednak w jej ramach podjąć rozważania dotyczące wprowadzenia do nowego systemu minimalnego stażu jako warunku nabycia prawa do emerytury, a nie tylko, jak to jest obecnie, jako gwarancji otrzymywania świadczenia na minimalnym poziomie. Brak takiego wymogu rodzi bowiem wiele wątpliwości i może generować koszty dla systemu zabezpieczenia społecznego, które należałoby ocenić.

(...)

Warto byłoby pokusić się o symulację, ile lat opłacania składek emerytalnych od kwoty minimalnego wynagrodzenia pozwoliłoby osobie w powszechnym wieku emerytalnym na uzyskanie kwoty najniższej emerytury. Otrzymaną w ten sposób długość okresów składkowych należałoby następnie przyjąć jako warunek nabycia prawa do emerytury z nowego systemu. Należałoby przy tym uwzględnić również okresy nieskładkowe. Wiele osób, z uwagi na istotne ze społecznego punktu widzenia okresy nieskładkowe (np. wychowywanie dzieci), nie mogły bowiem osiągnąć wymaganej długości stażu przy pomocy okresów składkowych. Problemem mogłaby być natomiast sytuacja, gdyby okazało się że np. dopiero 40-letnie opłacanie składki od najniższego wynagrodzenia daje w wyniku wyliczenia kwotę minimalnej emerytury. Podważałoby to sens ustalania minimalnego stażu adekwatnie do okresu płacenia składek.

Innym wyjściem jest wprowadzenie zasady, że jeśli osoba opłacała przez pewien ustalony okres składki od minimalnego wynagrodzenia, to wysokość jej emerytury będzie na akceptowalnym poziomie – niższym od minimalnego, ale opłacalnym do obsługi przez administrację zabezpieczenia społecznego (można uznać, że jest to np. 400 zł). Takie rozwiązanie będzie jednak kosztowne dla systemu.

Jeszcze inną możliwością jest wprowadzenie minimalnego stażu w miarę łatwego do spełnienia (np. pięć lat okresów składkowych) z prawem do najniższej emerytury. Oznaczałoby to, że jeśli państwo przyznaje emeryturę, to od razu na minimalnym poziomie. Tym samym nie dopuszcza do sytuacji, w której ubezpieczony znalazłby się w pułapce pomocy społecznej.

Można również wyobrazić sobie powrót w konstrukcji prawa do nowej emerytury – do minimalnego stażu wymaganego do emerytury na starych zasadach (dla osób urodzonych przed 1 stycznia 1949 r.), tj. do 20 lat okresów składkowych i nieskładkowych dla kobiet i 25 dla mężczyzn.

Jeszcze inną możliwością jest przyjęcie określonego progu kwoty świadczenia, tzn. wprowadzenie zasady, że świadczenie jest przyznawane, jeżeli stanowi ono co najmniej równowartość pewnej kwoty ustalonej ustawowo, np. kwoty lub wielokrotności dodatku pielęgnacyjnego. Nieprzekroczenie takiej kwoty oznaczałoby prawo (albo obowiązek) zwrotu składki ubezpieczonemu.

Być może dobrze byłoby także przemyśleć obecnie obowiązującą formułę obliczania wysokości świadczenia emerytalnego z nowego systemu. Czy z punktu widzenia bezpieczeństwa socjalnego i lepszej realizacji zasady zabezpieczenia społecznego nie należałoby ograniczyć zasady adekwatności poprzez wprowadzenie w tej formule elementu socjalnego w odniesieniu do osób, które nie są w stanie udowodnić minimalnego stażu 20/25 lat?

(...)

Cały artykuł czytaj w eDGP.