Jej celem było pokazanie, jak od środka wygląda polski system pomocy prawnej z urzędu i na jakie problemy cierpi. Jego główna bolączka, to zaś permanentne niedofinansowanie. Taksy za prowadzenie spraw z urzędu nie przystają do realiów rynkowych. Efekt tego jest taki, że profesjonalni pełnomocnicy w przypadku niektórych kategorii spraw nie otrzymują wynagrodzenia, które wystarczałoby na pokrycie chociażby kosztów, jakie poświęcili na prowadzenie sprawy z urzędu. Powyższego nie zmieni również wchodzące w życie 1 stycznia 2016 roku nowe rozporządzenie w sprawie stawek za urzędówki.
- Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka mówi, że różnego rodzaju rozwiązania finansowe nie mogą stanowić przeszkody w dochodzeniu prawa do sądu – wskazywał dr Bodnar.
Dodając, że jego zdaniem takie konwencyjnie myślenie o prawie dostępu do sądu powinno towarzyszyć również myśleniu o stawkach urzędowych.
- W stanowiskach, które przedstawiam Trybunałowi Konstytucyjnemu (chodzi o sprawy do których RPO się przyłączył - dotyczące ubezpieczeń społecznych i prawa pracy, gdzie do niedawna stawka minimalna wynosiła 60 zł – red.) wskazuję, że niska stawka może nieść różnego rodzaju negatywne konsekwencje dla strony – mówił Bodnar.
W jego ocenie osoba np. wiedząc jak symboliczne jest wynagrodzenie pełnomocnika z urzędu może – nie mając do niego zaufania – zrezygnować z dochodzenia swoich uprawnień przed sądem. Do tego dochodzi również obawa, czy prawnik pracujący za mniej niż 100 złotych przyłoży się do sprawy. To zaś może już godzić w zasadę równości stron postępowania.
- Z jednej strony możemy mieć bowiem prawnika, który ma minimalną stawkę a z drugiej strony profesjonalną obsługę, która otrzymuje ogromne pieniądze za reprezentacje. (…) Powyższe trzeba mieć na uwadze w kontekście urealnienia stawek adwokackich. Tym bardziej, że bycie profesjonalnym pełnomocnikiem wiąże się z niemałymi kosztami – zauważył RPO.
W ocenie radcy prawnego Włodzimierza Chróścika, dziekana Okręgowej Izby Adwokackiej nie ma jednak obawy, co do jakości pracy prawników z urzędu.
-Sprawy z urzędu prowadzone są – mimo rzeczywiście niskich stawek - bardzo profesjonalnie. Nie spotkałem się jeszcze z zarzutem, że sprawy za niską stawkę nie można prowadzić dobrze – podkreślał Chróścik.
Dziekan przypomniał również, że do niedawna sprawy z urzędu nie były postrzegane jako atrakcyjne dla członków jego samorządu. Jednakże w związku z otwarciem zawodu, brakiem pracy i co za tym idzie stopniową pauperyzacją zawodu, chętnych do ich prowadzenia jest coraz więcej. Dowód? Na każdego zainteresowanego warszawskiego radcę przypadają średnio jedynie dwie urzędówki rocznie.
- Sytuacja zmieniła się zatem o 180 stopni – akcentował dziekan Chróścik.
Podczas konferencji omawiane były również rozwiązanie z innych krajów dotyczące adwokackich stawek. Rechtsanwalt LL.M. Łukasz Krasoń-Becker przedstawił system niemiecki w zakresie pomocy prawnej z urzędu, podkreślając, że prowadzenie spraw z urzędu jest w RFN zasadniczo opłacalne, a obywatele sami wybierając pełnomocnika i obrońcę, który przeważnie sprawę taką dobrowolnie przyjmuje.
Konferencja „Stawki mniejsze niż życie system pomocy prawnej z urzędu w Polsce - stan obecny, wyzwania i perspektywy” została zorganizowana w ramach Koła Młodych działającym przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, w skład którego weszli adw. Anna Atanasow, adw. Agnieszka Błażowska, adw. Michał Małdziński, adw. Piotr Przygoda oraz adw. dr Łukasz Supera (koordynator).