Projekt noweli przewiduje poszerzenie definicji dopalaczy i wprowadzenie pojęcia oraz definicji "nowej substancji psychoaktywnej" rozumianej jako nowy środek odurzający lub nowy lek psychotropowy, które nie zostały zamieszczone w wykazach załączonych do Jednolitej Konwencji ONZ o środkach odurzających z 1961 roku oraz Konwencji ONZ o substancjach psychotropowych z 1971 roku, lecz mogą stanowić porównywalne zagrożenie dla zdrowia publicznego, tak jak substancje znajdujące się w tych wykazach.
Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki jeszcze w październiku informował, że taki projekt wkrótce trafi pod obrady rządu. "114 dopalaczy, zgodnie z projektem, stanie się z dnia na dzień narkotykami; będą podlegały nadzorowi policji i ściganiu tak jak narkotyki, będzie to przestępstwo" - wyjaśniał.
Jak mówił, "łatwiejsze będzie określanie tego, co jest dopalaczem, a co nim nie jest. Stwierdzać to będzie specjalnie powołana przy ministrze rada ekspercka, która będzie badała i rekomendowała, co już wpisać na listę narkotyków, a co uznać za dopalacz".
W myśl projektu, uproszczona zostanie procedura ścigania nieuczciwych sprzedawców, którzy wprowadzają do obrotu dopalacze. Według propozycji, możliwe będą kontrole takich sprzedawców bez zapowiedzi.
Ponadto - w myśl projektu - w ramach jednorazowej sprzedaży w aptece lub punkcie aptecznym będzie można kupić nie więcej niż jedno opakowanie dostępnych bez recepty leków zawierających pseudoefedrynę, dekstrometorfan lub kodeinę. Leki te stosuje się przeciwkaszlowo lub przeciwko katarowi, jednak stosowane w dużych ilościach, mogą prowadzić do odurzenia.
Dopalacze, które masowo pojawiły się na rynku przed kilkoma laty, sprzedawano w specjalnych sklepach, korzystając z luk w prawie. W listopadzie 2010 r. Sejm uchwalił ustawę, która zdelegalizowała ich sprzedaż w Polsce. Służby sanitarne przeprowadziły akcję, w wyniku której zamknięto prawie 1400 sklepów oferujących te substancje. Kary za handel dopalaczami nakładane są w trybie administracyjnym. Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii przewiduje od 20 tys. do 1 mln zł.