Szymon Ruman legislator, naczelnik wydziału prawa o ustroju sądów w departamencie prawa cywilnego Ministerstwa Sprawiedliwości
Podsekretarze i sekretarze stanu będą mieli niemal takie same kompetencje jak minister sprawiedliwości. Łącznie z prawem przenoszenia sędziów. Nie będą mogli jedynie wydawać rozporządzeń.
Podsekretarze i sekretarze stanu będą mieli niemal takie same kompetencje jak minister sprawiedliwości. Łącznie z prawem przenoszenia sędziów. Nie będą mogli jedynie wydawać rozporządzeń.
Tak stanowi poprawka do rządowego projektu zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.), zgłoszona na wczorajszym posiedzeniu sejmowej podkomisji. Jak tłumaczył podczas obrad Wojciech Hajduk, wiceminister sprawiedliwości, ma ona na celu usprawnienie pracy w resorcie. Jednak zdaniem sędziów to jawny zamach na jeden z atrybutów niezawisłości sędziowskiej, jakim jest nieprzenoszalność.
Zemsta na SN
Sędziowie wskazują, że poprawka jest wyraźnie sprzeczna z tym, co w styczniu 2014 r. stwierdził pełny skład Sądu Najwyższego (sygn. akt BSA-I-41104/13). Podjęta wówczas uchwała przesądziła bowiem, że minister sprawiedliwości nie może scedować swoich kompetencji w zakresie przenoszenia sędziów na inne miejsce służbowe na swoich zastępców.
– SN w uzasadnieniu wyraźnie wskazał, dlaczego nie można tego robić. I nie chodziło tutaj o to, że nie przewidują takiej możliwości przepisy u.s.p. Chodziło o zasady prawne, które są stałe i nie da się ich zmienić, wprowadzając do ustawy sprzeczne z nimi poprawki – mówi sędzia Barbara Zawisza, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
W uzasadnieniu uchwały można było przeczytać m.in., że skoro to ministrowi powierzono kompetencję do zmiany miejsca służbowego sędziego, to „należy odczytywać to jako wyraz woli ustawodawcy, aby zmiana miejsca służbowego sędziego (...) była dokonywana (...) przez konstytucyjny organ władzy publicznej”. A takowym jest tylko minister sprawiedliwości. O wiceministrach nie ma w konstytucji ani słowa.
Ponadto SN uznał, że minister, będąc osobą uprawnioną do przenoszenia sędziów, nie działa jako członek rządu, a więc organ władzy wykonawczej.
– Jego kompetencja ma charakter szczególny, gdyż korzystając z niej, minister ingeruje w niezawisłość sędziowską. Dlatego decyzja o przeniesieniu sędziego nie jest decyzją administracyjną i nie można do niej stosować ustawy o Radzie Ministrów (która pozwala na delegowanie uprawnień wiceministrom – red.) – twierdzi wówczas prof. Piotr Hofmański, rzecznik prasowy SN.
Prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf pytana o wczorajszą poprawkę nie chciała jej jednak komentować. „Ani pierwszy prezes Sądu Najwyższego, ani tym bardziej rzecznik prasowy SN nie są właściwymi adresatami Pani prośby o komentarz na temat przyjętej przez komisję poprawki (...). Sprawa ta, która porusza materię natury konstytucyjnej, jest niewątpliwie na tyle istotna, że jedynym właściwym do wypowiedzi na ten temat organem jest Krajowa Rada Sądownictwa” – napisał w e-mailu do DGP Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN.
Pomysły posłów chętnie komentuje za to Maciej Strączyński, prezes SSP Iustitia. Jak mówi, to co proponują jest retorsją, żeby nie powiedzieć wprost: zemstą polityków na sędziach za uchwałę pełnego składu Sądu Najwyższego.
– SN stwierdził, że sekretarz ani podsekretarz stanu nie mogą wykonywać uprawnień ministra wobec sędziów, gdyż sędzia jest nosicielem konstytucyjnej władzy i ma wyższą pozycję ustrojową niż podsekretarz stanu. Organem władzy jest tylko minister, a podsekretarz stanu jest funkcjonariuszem ministerstwa – organu pomocniczego ministra. Autorzy poprawki postanowili więc upokorzyć Sąd Najwyższy i sędziów, wprowadzając przepis stwierdzający, że urzędnik ministerstwa jest ważniejszy od sędziego i może z nim zrobić, co zechce – podkreśla prezes Strączyński.
– Ta sytuacja ostatecznie potwierdza, że celem polityków jest, aby w Polsce nie było równorzędnej, konstytucyjnej władzy sądowniczej. Sędziowie mają być tylko urzędnikami od sądzenia, ściśle podporządkowanymi władzy wykonawczej, jak w ustrojach totalitarnych – kwituje.
Wątpliwości systemowe
Nic więc dziwnego, że poprawka wywołała burzę na wczorajszym posiedzeniu podkomisji. Jej wprowadzeniu ostro sprzeciwiał się m.in. Waldemar Żurek, przedstawiciel Krajowej Rady Sądownictwa.
– Po pierwsze bulwersujący jest dla nas to, że została ona zgłoszona dopiero na podkomisji sejmowej. Przez to rada nie miała szans oficjalnie jej zaopiniować – zauważa sędzia Żurek.
– To nie jest poprawka, ale całkowicie nowa zmiana ustawy, ponieważ projekt ustawy procedowany od stycznia 2014 r. żadnych uregulowań w powyższym zakresie nie zawierał. Zgłaszanie poprawek będących w istocie zupełnie nowymi zmianami ustawy znienacka w Sejmie, aby uniknąć jakichkolwiek konsultacji, jest znakiem firmowym obecnej ekipy rządzącej – oburza się sędzia Strączyński.
Z kolei Waldemar Żurek podnosi, że propozycja może okazać się niezgodna z konstytucyjną zasadą trójpodziału władzy oraz z zasadą nieprzenoszalności sędziów.
– Proszę zauważyć, że wiceminister będzie mógł decydować o przeniesieniu sędziego również bez jego zgody – ostrzega członek rady.
Dlatego można się spodziewać, że przepis – o ile wejdzie w życie – zostanie zaskarżony przez KRS do Trybunału Konstytucyjnego.
– To celowe działanie mające uniemożliwić KRS wyrażenie oficjalnego sprzeciwu. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że taki tryb uchwalania zmian w ustawie jest sprzeczny z konstytucyjną zasadą poprawnej legislacji – uważa sędzia Żurek.
Ale – jak przyznają autorzy poprawki – przenoszenie sędziów jest tylko punktem wyjścia do generalnego poszerzenia kompetencji wiceministrów. Jak tłumaczą, „nowe brzmienie przepisu, dającego uprawnienia w zakresie przenoszenia sędziów sekretarzowi stanu i podsekretarzom stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, może wpływać na interpretację innych przepisów dotyczących przysługujących im uprawnień, proponuje się zatem nadanie przepisowi brzmienia obejmującego wszystkie sytuacje, w których do tej pory uprawnienia ministra sprawiedliwości wykonywali sekretarz stanu i podsekretarze stanu”.
Będzie jasne, co wolno, a czego nie wolno wiceministrom
Przyjęta wczoraj przez sejmową podkomisję poprawka do rządowego projektu nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.) przecina dyskusję dotyczącą przeciwstawiania statusu ustrojowego sędziów statusowi ustrojowemu urzędników państwowych, na czele z sekretarzami i podsekretarzami stanu. Przyjęte rozwiązanie przeczy tezie, że urzędnicy, w tym wiceministrowie, mają niższą rangę ustrojową od sędziów. Na tej m.in. tezie opierał się pogląd, że czymś niewłaściwym ustrojowo jest, by decyzje o przeniesieniu lub delegowaniu sędziego podpisywał podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Wprowadzenie do u.s.p. jasnej normy, że sekretarz i podsekretarze stanu mogą wykonywać uprawnienia ministra sprawiedliwości, rozwiewa także wątpliwości, które musiał rozstrzygać Sąd Najwyższy w uchwale z 17 lipca 2013 r. (sygn. akt III CZP 46/13). Stanął on wówczas na stanowisku, że uregulowanie pozycji sekretarza i podsekretarzy stanu wynikające z art. 37 ustawy o Radzie Ministrów nie dotyczy pewnych uprawnień ministra sprawiedliwości, wynikających z ustawy ustrojowej dla sądownictwa, jaką jest u.s.p. Dlatego też za celowe należy uznać rozstrzygnięcie tej kwestii przez ustawodawcę.
Trzeba podkreślić, że przyjęty w projekcie ustawy art. 9c szczegółowo określa, w jakich czynnościach wiceministrowie mogą zastępować ministra konstytucyjnego. Należą do nich uprawnienia dotyczące m.in. indywidualnych spraw sędziów, referendarzy i asystentów, w szczególności ich przenoszenia i delegacji oraz spraw związanych z odpowiedzialnością dyscyplinarną sędziów, a także z przydzielaniem, znoszeniem albo przenoszeniem stanowisk w sądach (patrz obok). Określony w projekcie katalog nie obejmuje wydawania rozporządzeń. Wykonywanie delegacji ustawowych jest uprawnieniem przysługującym ministrowi konstytucyjnemu, członkowi Rady Ministrów. Do tej sfery mają zastosowanie ogólne normy ustawy o Radzie Ministrów.
Wymienione czynności są w praktyce wykonywane przez zastępców ministra, ale precyzyjne rozstrzygnięcie zawarte w ustawie ustrojowej zapobiegnie niejasnym sytuacjom w przyszłości. Dzięki temu nie powinna się powtórzyć sytuacja, która miała miejsce przy reorganizacji sądów, kiedy to wiele miesięcy zajęła wykładnia przepisów dotyczących tego, co wolno, a czego nie wolno wiceministrom w resorcie sprawiedliwości.
Etap legislacyjny
Ustawa przed II czytaniem
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama