Mieszkanie w zbyt bliskiej odległości od cmentarza może skutecznie zaburzyć spokój rodzinny, a w konsekwencji naruszyć prawo do poszanowania życia prywatnego - uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.

Serhij Dżemjuk jest mieszkańcem wsi Tatarów znajdującej w granicach miasteczka Jaremcze, popularnego na Ukrainie uzdrowiska i ośrodka wypoczynkowego we wschodnich Karpatach. W 2000 r. malowniczy widok za jego oknem zakłóciła budowa cmentarza na działce położonej w odległości 38 metrów od jego domu i 30 metrów od przepływającej tam rzeki Prut. Mimo że inspektorat środowiska przekonywał, że miejsca pochówków nie powinny znajdować się tak blisko budynków mieszkalnych oraz ostrzegał przed ryzykiem skażenia środowiska ptomainami (związkami chemicznymi powstającymi w wyniku rozkładu organizmów), urzędnicy rady miejskiej, którzy zaakceptowali plan budowy, pozostali nieugięci.

W sprawę włączyło się także ministerstwo zdrowia oraz eksperci Akademii Nauk Medycznych, którzy stwierdzili, że założenie cmentarza w wybranej lokalizacji jest równoznaczne z naruszeniem przepisów dotyczących zdrowia środowiskowego oraz regulacji w zakresie planowania przestrzennego ma terenach zabudowanych. Zwrócili w szczególności uwagę, że plan budowy nie przewidywał wymaganej przez ustawę strefy ochronnej pomiędzy grobami a domami mieszkańców wsi o długości co najmniej 300 metrów. Miałaby ona przeciwdziałać zanieczyszczeniu źródeł wody oraz przyczynić się do zmniejszenia presji psychologicznej, jaka wiąże się z mieszkaniem w bliskiej odległości od grobów.

Z przeprowadzonych w latach 2008 i 2009 badań toksykologicznych wody z okolic Tatarowa wynikało wprawdzie, że nadaje się ona do picia, ale już analiza bakteriologiczna wykazała, że indeks bakterii E.coli znacznie przekraczał normę. Inspektorat środowiskowy stwierdził jednak, iż za skażenie źródła wody mogły odpowiadać inne czynniki niż pobliski cmentarz.

Jeszcze w 2000 r. Dżemjuk zaskarżył decyzję rady miasta do sądu, który zgodził się, że założenie cmentarza w Tatarowie było bezprawne. Sąd II instancji podtrzymał ten wyrok i zakazał chowania tam zmarłych. Nie powstrzymało to jednak okolicznych mieszkańców od urządzaniu pogrzebów na spornym terenie. Od 2000 do 2003 r. pojawiło się tam łącznie około 70 grobów. Władze kilkakrotnie oferowały Dźemjukowi możliwość przesiedlenia, ale ten za każdym razem odmawiał po tym, jak z nie mógł doprosić się szczegółów propozycji.

Przyjmując nowy plan zagospodarowania przestrzennego w 2003 r., urzędnicy ponownie zdecydowali, że na placu przylegającym do działki Dżemjuka będzie znajdował się cmentarz. I chociaż mężczyzna znów złożył skargę na postanowienie rady miasta, a sąd I instancji, sąd apelacyjny, a w końcu również Sąd Najwyższy przyznały mu rację, wyegzekwowanie zakazu pochówków napotkało dalsze trudności. Kolejne grzywny nakładane na radę miasta nie przyniosły żadnego skutku, podobnie jak zażalenia na bezczynność urzędników. Właściwe organy egzekucyjne ostatecznie poinformowały Dżemjuka, że postępowanie nie zostanie wznowione.

W tej sytuacji mężczyzna postanowił zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ze skargą o naruszenie art. 8 konwencji (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego) przez władze ukraińskie. Dowodził przy tym, że budowa cmentarza w pobliżu jego domu doprowadziła do skażenia źródła wody, a to uniemożliwiło z kolei mu normalne korzystanie z gospodarstwa oraz spowodowało pogorszenie zdrowia i stanu psychicznego całej jego rodziny. Z obawy przed zatruciem przestali pić wodę ze studni, a widok toczących się w zasięgu wzroku ceremonii pogrzebowych działał na nich przygnębiająco.

Strona rządowa broniła się, że nie znaleziono żadnych dowodów potwierdzających związek między bliskością cmentarza a pogarszającym się zdrowiem członków rodziny Dżemjuka, a także przypominała, że proponowała mu przesiedlenie w inne miejsce. Władze ukraińskie tłumaczyły ponadto, że w tak górzystym regionie działka wsi Tatarów była jedynym miejscem, które nadawało się pod budowę cmentarza.

Trybunał na wstępie zauważył, że przy braku bezpośrednich dowodów na to, że skażenie wody spowodowało uszczerbek na zdrowiu skarżącego i jego rodziny, o zastosowaniu art. 8 w tym przypadku decyduje fakt, że założenie cmentarza nastąpiło z naruszeniem przepisów sanitarnych i środowiskowych. Zanieczyszczenie środowiska nie musi bowiem poważnie zagrażać zdrowiu mieszkańców, aby uznać je za czynnik negatywnie wpływający na życie rodzinne.

ETPC zauważył, że art. 8 konwencji nie tylko służy ochronie obywateli przed arbitralną ingerencją ze strony państwa, ale także może wiązać się z obowiązkiem przyjęcia przez władze publiczne środków, które mają zagwarantować poszanowanie życia prywatnego i rodzinnego jednostek. Biorąc pod uwagę, że Dżemjuk obciążał rząd odpowiedzialnością za umiejscowienie cmentarza w pobliżu jego domu oraz wynikające z tej decyzji zanieczyszczenie, trybunał postanowił zbadać jego sprawę pod kątem bezpośredniej ingerencji w prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Sędziowie nie mieli zaś wątpliwości, że decyzja o wyborze lokalizacji i projekt cmentarza były obarczone poważnymi błędami proceduralnymi. Nie wspominając już o wyegzekwowaniu zakazu chowania tam zmarłych. W konsekwencji trybunał uznał ingerencję w prawo do życia prywatnego i rodzinnego za niezgodną z prawem i zasądził na rzecz skarżącego 6 tys. euro zadośćuczynienia.

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 4 września 2014 r. w sprawie Dżemjuk przeciwko Ukrainie (sygn. 42488/02)