Rzecznik Praw Obywatelskich złożył kasację w sprawie kobiety, która znieważyła policjanta i ma jako osoba niepoczytalna trafić do zamkniętego szpitala psychiatrycznego. Sąd może tam skierować tylko wtedy, gdy czyn miał znaczną szkodliwość społeczną - przypomina RPO.

W sprawie, którą po wniesieniu kasacji zajmie się Sąd Najwyższy - jak zauważył RPO - sąd skierował oskarżoną do zakładu psychiatrycznego "mimo braku ustalenia, że jej czyn cechował się znaczną społeczną szkodliwością".

Sprawa dotyczy kobiety, z wykształcenia prawniczki, której zarzucono, że znieważyła policjanta "podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych". Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku więzienia.

Początkowo w sprawie zapadł wyrok nakazowy, a kobietę ukarano 2 tys. zł grzywny. "Wyrok ten utracił jednak moc, gdyż policjant wniósł sprzeciw. Po ponownym rozpoznaniu sprawy sąd rejonowy umorzył postępowanie przeciw oskarżonej. Ustalił bowiem, że jest ona niepoczytalna z powodu choroby psychicznej. Orzekł umieszczenie jej w zakładzie psychiatrycznym, co jest najbardziej dolegliwym środkiem zabezpieczającym" - poinformowało Biuro Rzecznika.

Wprawdzie obrońca kobiety zaskarżył tę decyzję wskazując, jako ewentualnie możliwe w tej sprawie orzeczenie na przykład terapii z udziałem psychologa i psychiatry w systemie wolnościowym. Sąd okręgowy utrzymał jednak w mocy postanowienie sądu I instancji.

"Umieszczenie kogoś w zakładzie psychiatrycznym na podstawie Kodeksu karnego jest bardzo daleko idącą ingerencją w wolność osobistą. (...) Zgodnie z prawem sąd orzeka pobyt w zakładzie psychiatrycznym sprawcy, wobec którego umorzono postępowanie z uwagi na jego niepoczytalność, jeśli jest wysokie prawdopodobieństwo, że popełni on ponownie czyn o znacznej społecznej szkodliwości w związku z chorobą psychiczną lub upośledzeniem umysłowym" - napisał Rzecznik.

W tej sprawie zaś - jak dodał - "sąd w ogóle nie ustalił, aby czyn kobiety cechował się znaczną społeczną szkodliwością, ograniczył się do stwierdzenia, że wyczerpała ona znamiona zarzuconego jej występku".

Rzecznik wniósł w kasacji, aby SN uchylił decyzję SO i przekazał mu sprawę do ponownego rozpoznania w celu zamiany pobytu w zakładzie zamkniętym na łagodniejszy środek zabezpieczający. Jednocześnie - wraz z kasacją - RPO złożył do SN wniosek o wstrzymanie umieszczenia kobiety w zakładzie do czasu rozpoznania tej kasacji. "W każdej chwili mogą bowiem być podjęte czynności w celu wykonania tego prawomocnego orzeczenia" - uzasadnił ten wniosek.

"To kolejna interwencja RPO w sprawie osób, które weszły w konflikt z prawem, a z powodu niepełnosprawności umysłowej lub faktu, że chorują psychicznie, są uznawane za niepoczytalne. Wtedy sąd umarza postępowanie karne i decyduje, czy umieścić sprawcę w zakładzie psychiatrycznym w ramach tzw. środka zabezpieczającego, najczęściej bezterminowo" - zaznaczono w komunikacie Rzecznika. Jak dodaje RPO zdarza się jednak, że "za stosunkowo drobne przestępstwa można trafić do zamkniętego zakładu na nawet kilkanaście lat, czyli dłużej niż wynosiłaby maksymalna kara, gdyby ktoś za swój czyn trafił do więzienia".

W 2019 r. roku głośny był inny przypadek uwzględnienia przez SN kasacji RPO w podobnej sprawie. Lucjanowi K. zarzucono kradzież roweru o wartości 400 zł. Kiedy okazało się, że działał w stanie niepoczytalności, trafił do zakładu zamkniętego i spędził tam 10 lat. "Sąd rejonowy nie odpowiedział na pytanie, dlaczego w okolicznościach sprawy, w których kradzież dotyczyła przedmiotu o wartości 400 zł, zastosowanie tego najbardziej dolegliwego środka zabezpieczającego było konieczne, niezbędne i proporcjonalne" - wskazywał wtedy SN. Mężczyzna wyszedł na wolność.

Z kolei latem ub.r. media pisały o wyroku zapadłym przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. SA przyznał 2 mln zł zadośćuczynienia mężczyźnie, który spędził 8 lat w szpitalu psychiatrycznym w związku z kradzieżą siedmiu paczek kawy o wartości 337 zł. Proces w sprawie zadośćuczynienia stał się możliwy po uchyleniu przez Sąd Najwyższy postanowienia dotyczącego umieszczenia mężczyzny w szpitalu. Kasację w tamtej sprawie, jeszcze w maju 2016 r., również wniósł RPO.