Michał Ryszard Wysocki, stały mediator sądowy i asesor notarialny, współtwórca projektu Prawnik w mediacji.

Czy norma regulująca czas trwania mediacji skierowanej z sądu jest odpowiednio skonstruowana? Czy wystarczająco precyzyjnie wskazany jest również początek biegu tego czasu? Pytania te są zasadne, gdyż wzbudzają wiele wątpliwości natury praktycznej.

Zgodnie z art. 183(10) § 1 kodeksu postępowania cywilnego: "Kierując strony do mediacji, sąd wyznacza czas jej trwania na okres do miesiąca, chyba że strony zgodnie wniosły o wyznaczenie dłuższego terminu na przeprowadzenie mediacji. W trakcie mediacji termin na jej przeprowadzenie może być przedłużony na zgodny wniosek stron."

Treść tego przepisu budzi wątpliwości natury praktycznej i każe zastanowić się nad modyfikacją jego treści. Rozważyć warto dwie kluczowe kwestie:

  • maksymalny czas trwania mediacji,
  • określenie początku biegu czasu trwania mediacji.

Maksymalny czas trwania mediacji

Powołany wyżej przepis klarownie stanowi, że, co do zasady, maksymalny czas trwania mediacji (jaki może wyznaczyć sędzia) może wynosić 1 miesiąc. Praktyczną zaletą takiego określenia jest możliwość powoływania się na szybkość mediacji (liczonej w dniach) , jako bardzo konkurencyjnej procedury w porównaniu do postępowania sądowego (liczonego w miesiącach/latach).

Niestety miesięczny termin nie zawsze jest w stanie sprostać rzeczywistości. Nazbyt często okazuje się on po prostu zbyt krótki, a strony i ich pełnomocnicy rzadko kiedy są tak zapobiegliwi i wykazują się aż takim refleksem, żeby już na wstępie (nie zdążywszy jeszcze oswoić się z tym, że są do mediacji kierowane) już pomyśleć o tym, by zawnioskować o jej przedłużenie.

Czy to jest w ogóle wykonalne?

Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę aspekty techniczne. Czas obiegu korespondencji pomiędzy mediatorem i stronami, a także ustalenie dogodnego dla wszystkich terminu i miejsca spotkania. Z reguły uporanie się z nimi zajmuje więcej niż kilka dni - ta faza może pochłonąć nawet połowę czasu przeznaczonego na mediację.

Po drugie, każda mediacja jest inna i ciężko jednoznacznie ocenić, ile będzie potrzeba odbyć spotkań (wspólnych i oddzielnych) ze stronami, aby rzeczywiście umożliwić dojście do porozumienia. Jednym razem będą to 2 posiedzenia, a innym przykładowo 6.

Po trzecie, nie sposób wyliczyć, jakie będą odstępy pomiędzy poszczególnymi spotkaniami - zważywszy na ponowną konieczność uzgodnienia harmonogramów stron i mediatora.

To wszystko sprawia, że odgórny termin 1 miesiąca często nie jest dotrzymywany, co rodzi konieczność składania dodatkowego wniosku o przedłużenie, zgodnie ze zdaniem drugim art. 183(10) § 1 k.p.c., a to stanowi już dodatkową (zbędną) przeszkodę.

Dłuższy termin tylko dla orłów

Jest jeszcze jedna istotna kwestia. Przepis ten przewiduje co prawda, że termin może być dłuższy, jeśli strony zgodnie wniosły o to, ale w tym celu muszą zostać spełnione łącznie dwa warunki:

  • postanowienie o skierowaniu stron do mediacji nie mogłoby zapadać na posiedzeniu niejawnym (a nader często jest to regułą),
  • a nadto strony w momencie wydawania postanowienia musiałyby wykazać się znajomością mediacji, zdolnością przewidywania i refleksem.

Nie trudno zauważyć, że takie obostrzenia czynią normę z art. 183(10) § 1 k.p.c. zdanie drugie w istocie martwą.

Określenie początku biegu czasu trwania mediacji

W celu określenia początku biegu czasu mediacji należy sięgnąć do art. 164 k.p.c., zgodnie z którym bieg terminu wyznaczonego przez sąd rozpoczyna się od ogłoszenia w tym przedmiocie postanowienia, a gdy kodeks przewiduje doręczenie z urzędu - od jego doręczenia.

Nakłada to na mediatora obowiązek uważnego zbadania otrzymanej z sądu dokumentacji, w celu zidentyfikowania terminu początkowego. W przypadku wydania postanowienia o skierowaniu stron do mediacji na rozprawie, bieg płynie od dnia ogłoszenia, a to oznacza, że z całą pewnością ma on mniej niż miesiąc na podjęcie wszystkich czynności.

Problemy z posiedzeniem niejawnym

Z kolei jeśli postanowienie zapadło na posiedzeniu niejawnym, początek biegu terminu liczy się od daty doręczenia, ale komu? Każda ze stron, jak i mediator, mogą otrzymać odpis postanowienia w zupełnie innym terminie, nadto mediator nie ma wiedzy o dacie doręczenia go stronom.

Na marginesie warto dodać, że zdarza się jeszcze praktyka zakreślenia rozpoczęcia biegu terminu od daty wydania postanowienia na posiedzeniu niejawnym, mimo tego, że nie znajduje ona oparcia w obowiązujących przepisach.

Jak widać, stosowanie powołanej wyżej normy prawnej potrafi nastręczać sporo trudności, a nadto może przyczyniać się do torpedowania wysiłków mediatora, który zmuszony jest działać pod presją czasu, którego spora część jest mu po prostu „odbierana”. Zdarzają się sytuację, w której jedną z pierwszych czynności w mediacji jest sporządzenie wniosku umożliwiającego jej przedłużenie.

Prawnik w mediacji