Przepisy ordynacji wyborczej nie zawierają sankcji za prowadzenie agitacji przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej. Wykorzystują to partie polityczne.
Od kilku dni w największych miastach w kraju, jak również w radiu i internecie partie polityczne prowadzą akcje informacyjne. W ten sposób chcą przekonać wyborców do głosowania na swoich kandydatów w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Praktykę tę zakwestionowała Państwowa Komisja Wyborcza. W wydanym komunikacie PKW pisze, że obowiązujące przepisy prawa wyborczego przewidują terminy rozpoczęcia i zakończenia kampanii wyborczej. Ta zaczyna się najwcześniej w dniu zarządzenia wyborów.
– Podejmowanie przez podmioty, które zamierzają uczestniczyć w zbliżających się, lecz jeszcze niezarządzonych wyborach, takich działań, które noszą cechy kampanii wyborczej jest niezgodne z przepisami prawa wyborczego – wyjaśnia Stefan J. Jaworski, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. W praktyce bowiem finansowanie przez partię polityczną z jej środków działań zawierających elementy agitacji wyborczej przed zarządzeniem wyborów prowadzi do naruszenia przepisów dotyczących sposobu, terminu i źródeł finansowania kampanii wyborczej oraz limitów wydatków na jej prowadzenie. Inaczej sprawę ocenia prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. W ocenie profesora wszystkiemu winne są nieprecyzyjne przepisy prawa.
– Chociaż ordynacja wyborcza (analogiczne rozwiązania zawiera wchodzący w życie 1 sierpnia kodeks wyborczy – red.) określa termin rozpoczęcia i zakończenia kampanii wyborczej, to nie przewiduje sankcji za wcześniejsze prowadzenie agitacji – tłumaczy prof. Marek Chmaj. Wykorzystywanie tej sytuacji przez polityków, którzy tworzą prawo, jest naganne.
Zdaniem PKW konsekwencją tego może być nawet odrzucenie sprawozdań wyborczych komitetów. To w nich właśnie komitety przedstawiają rozliczenie kampanii. Taka decyzja PKW oznacza dla partii utratę subwencji z budżetu państwa.