O udzielenie informacji w sprawie rzekomych nacisków na Instytut Pamięci Narodowej, dotyczących historyka Instytutu Pamięci Narodowej Sławomira Cenckiewicza, zwrócił się do prezesa Instytutu Janusza Kurtyki Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski.

"W związku z doniesieniami medialnymi o rzekomych naciskach, dokonywanych wobec dr Sławomira Cenckiewicza, zwracam się z uprzejmą prośbą o poinformowanie mnie o nich, jeśli rzeczywiście miały miejsce" - powiedział Kochanowski.

RPO dodał, że będzie również "wdzięczny za informacje o wszelkich tego rodzaju działaniach wywieranych wobec pracowników Instytutu Pamięci Narodowej w przeszłości".

Cenckiewicz, szef pionu badawczego IPN w Gdańsku, zrezygnował z pracy w Instytucie w związku z - jak mówił - "nieuzasadnionymi i brutalnymi atakami" ekipy rządzącej oraz mediów na IPN, na niego, a także wobec planów cięć budżetowych. Ogłosił to w ubiegłym tygodniu w oświadczeniu.

Kurtyka w wywiadzie dla sobotniej "Rzeczpospolitej" powiedział, że osoba, która dzwoniła do IPN, powołując się na marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, groziła, że działalność Instytutu, a konkretnie książka o Wałęsie ("SB a Lech Wałęsa; przyczynek do biografii", autorstwa Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka - red.) odbije się na budżecie IPN. Dodał, że sam Borusewicz też dzwonił do dyrektora gdańskiego oddziału Instytutu. Borusewicz zaprzeczył w sobotę, by wywierał jakiekolwiek naciski na IPN.

Pracownica biura Borusewicza, Małgorzata Gładysz, w liście opublikowanym w niedzielę na stronach internetowych "Rzeczpospolitej" napisała, że powodem telefonu do IPN było spotkanie marszałka Senatu z młodzieżą z Zespołu Szkół Plastycznych w Gdyni, a nie książka o Wałęsie.

Cenckiewicz w wywiadzie dla "Rz" właśnie Gładysz oskarżył o wywieranie nacisków na IPN

Wcześniej IPN zaprzeczył, jakoby przedstawiciele kierownictwa Platformy Obywatelskiej lub rządu naciskali na władze Instytutu w celu zwolnienia z pracy Cenckiewicza. W sobotniej "Rz" prezes IPN tłumaczył, że Instytut wystąpił o zwiększenie w przyszłym roku budżetu o 50 mln złotych. Jeśli ten wzrost wyniósłby o 40 mln mniej, to zdaniem prezesa Instytut musiałby ograniczyć aktywność i zwalniać pracowników.