Przy okazji tworzenia systemu do analizy orzeczeń sądowych pojawiła się szansa na to, by różne sądy ujednoliciły standard publikowanych przez siebie dokumentów
Coraz więcej orzeczeń w internecie / Dziennik Gazeta Prawna
Od kilku lat systematycznie zwiększa się dostęp do orzeczeń publikowanych w internecie. Najbardziej zaawansowana jest Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych (CBOSA), w której ukazuje się w zasadzie każdy wydany wyrok czy postanowienie. W tej chwili znajduje się w niej już ponad milion dokumentów. Intensywnie rozwija się też Portal Orzeczeń Sądów Powszechnych (POSP). Podłączono już do niego 116 sądów, do końca I kwartału 2015 r. będą w nim wszystkie. Swoje wyroki umieszczają też w sieci Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny.
Problem w tym, że każdy z nich robi to oddzielnie i w inny sposób. Dlatego orzeczeń trzeba szukać w różnych miejscach i za pomocą różnych interfejsów. Zmienić to może System Analiz Orzeczeń Sądowych. Prace nad nim trwają w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego (ICM), któremu udało się zdobyć grant na ten projekt. System pozwoli nie tylko na dostęp do wszystkich wyroków z jednego miejsca, ale też śledzenie ścieżki orzeczniczej, a przede wszystkim analizę polskiego orzecznictwa pod kątem różnych kryteriów. Ma powstać do połowy 2015 r.
– Podczas prac nad nim okazało się jednak, że dokumenty publikowane w poszczególnych bazach mają odmienną strukturę. Już nawet sama data jest oznaczana w inny sposób. A to sprawia, że orzeczenia pochodzące z różnych baz trudno w sposób automatyczny porównywać i analizować – mówi Piotr Waglowski, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet, pracownik ICM zaangażowany w projekt.

Polska resortowa

Pojawiła się szansa na zmianę tego stanu rzeczy. Pod auspicjami rzecznika praw obywatelskich odbyło się spotkanie, podczas którego prof. Marek Niezgódka z ICM zaproponował stworzenie jednego standardu technicznego dokumentów z orzeczeniami. Upraszczając, chodzi o to, by każdy posiadał jednolitą strukturę i w tym samym miejscu wskazywał datę, skład orzekający, sentencję czy uzasadnienie.
– Idea jest bardzo pociągająca – przyznał Wojciech Hajduk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
– Schodząc jednak na ziemię, od razu myślę o związanym z tym wydatkowaniem środków publicznych, koniecznym chociażby na przebudowę już istniejących systemów. Do tego niezbędna będzie postawa prawna – zauważył.
W czym problem? Istniejące bazy danych powstały i są utrzymywane z różnych budżetów. Tymczasem ujednolicenie standardu może się wiązać z dodatkowymi wydatkami. O ile dr Marcin Zieliński przyznał, że dla reprezentowanego przez niego Trybunału Konstytucyjnego, który bada rocznie 300–400 spraw, dostosowanie orzeczeń do standardu nie powinno stanowić problemu, o tyle inaczej wygląda to w CBOSA i POSP.
Wszyscy jednak zgodzili się, że prace nad jednolitym standardem warto prowadzić.
– Tak naprawdę wypracowanie go może służyć oszczędności środków publicznych. Jeśli tego nie zrobimy, to systemy będą się coraz bardziej rozjeżdżać. A wówczas resortowość, będąca zmorą naszego państwa, będzie jeszcze pogłębiać – zauważył Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Międzynarodowego w biurze rzecznika praw obywatelskich.

Dane osobowe

Kolejny problem, który wymaga rozwiązania, wiąże się z anonimizacją treści orzeczeń. To również każdy z zarządców poszczególnych baz robi po swojemu, według odrębnych zasad. Różnią się one nawet między poszczególnymi sądami. Prawdopodobnie tu również nie obejdzie się bez zmian w prawie.
– Będzie nam zależało na stworzeniu norm prawnych zapewniających standardy ochrony danych osobowych. Może warto się pokusić o normę wprost definiującą reguły anonimizacji – przyznała Monika Młotkiewicz z biura generalnego inspektora ochrony danych osobowych.
Mogłaby ona zostać dodana do ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 782). Być może trzeba będzie rozważyć też wyłączenie z publikacji pewnych kategorii spraw, np. dotyczących gwałtów na nieletnich.
Ujednolicając zasady anonimizacji, nie można jednak pójść za daleko. Dziś wiele sądów utajnia np. nazwiska polityków, nawet gdy są skazani za przestępstwa związane z pełnieniem funkcji publicznej. Czasem zamazywana jest wręcz miejscowość sądu, który orzekał w pierwszej instancji, czy sygnatura orzeczenia.
– Przypominam, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekając w głośnej sprawie Google i stwierdzając, że obywatel Hiszpanii ma prawo do zapomnienia, jednocześnie w orzeczeniu tym wskazał oznaczenia stron, w tym nazwisko skarżącego – podkreślił Piotr Waglowski.
Tworzony w ICM system będzie udostępniony za darmo. Skorzystać będzie z niego mógł każdy obywatel.
– Dzisiaj wielu z nich zwraca się do nas nie dlatego, że ich prawa są zagrożone, tylko zwyczajnie dlatego, że poszukują informacji na temat prawa, w tym również orzecznictwa – tłumaczy Mirosław Wróblewski.
Jak wykazało badanie przeprowadzone przez Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych, powstaniem systemu zainteresowane są również organizacje pozarządowe, które dzisiaj wyszukują wyroki zazwyczaj przez ogólne wyszukiwarki internetowe. Wśród beneficjentów bez wątpienia znajdą się też prawnicy, w tym sędziowie. Wśród tych ostatnich można jednak usłyszeć pytania, czy udostępnianie wyroków nie będzie się wiązało z dodatkowymi, nadmiernymi obowiązkami.
– Pojawia się kwestia, kto miałby się zajmować klasyfikowaniem i opisywaniem wyroków. Bo jeśli sędziowie, to może się okazać, że nie ma komu wydawać wyroków, bo są zajęci ich klasyfikowaniem – wskazuje sędzia Wojciech Łukowski, reprezentujący Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.
Twórcy systemu zapewnili, że nie chodzi o to, by dodawać komuś pracy.
– My ten system i tak stworzymy, bazując na tym orzecznictwie, które już teraz jest dostępne. Pytanie tylko, czy wy zechcecie między sobą współpracować. Może się okazać, że już przez samo ujednolicenie struktury dokumentów będziecie mieć mniej pracy – przekonywał uczestników spotkania prof. Marek Niezgódka.