Prawnicy PKP wywalczyli przed warszawskim sądem cywilnym precedensowe postanowienie: na ich wniosek sąd zakazał NIK upowszechniania wyników kontroli w spółce, bo mogą one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika.
Prawnicy PKP wywalczyli przed warszawskim sądem cywilnym precedensowe postanowienie: na ich wniosek sąd zakazał NIK upowszechniania wyników kontroli w spółce, bo mogą one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika.
PKP chcą ukryć przed opinią publiczną nieprawidłowości wykryte przez Najwyższą Izbę Kontroli. Wsparł je sąd. Prokuratoria Generalna i konstytucjonaliści biją na alarm: to ograniczy kontrolę wydawania publicznych pieniędzy.
Prawnicy PKP wywalczyli przed warszawskim sądem cywilnym precedensowe postanowienie: na ich wniosek sąd zakazał NIK upowszechniania wyników kontroli w spółce, bo mogą one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika. Reprezentująca państwo Prokuratoria Generalna zaskarżyła postanowienie, uznając, że jest niezgodne z konstytucją, a eksperci ostrzegają, że postanowienie może sparaliżować nie tylko działania NIK, lecz także CBA, policji czy prokuratury.
„Zakazuję NIK na czas trwania postępowania podawania do publicznej wiadomości (...) wystąpienia pokontrolnego z 17 marca (...) oraz z 13 maja 2011 r.” – brzmi postanowienie podpisane przez sędziego Andrzeja Sterkowicza 5 września br.
– Jeżeli sąd wyższej instancji utrzyma postanowienie w mocy, to pełnomocnikom PKP należy się prawniczy Oscar. Bardzo istotnie ograniczy albo wręcz uniemożliwi to funkcję kontrolną państwa – komentuje radca prawny, były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek. Nie tylko on uważa wyrok za kontrowersyjny. – Zaskarżyliśmy postanowienie sądu i czekamy na decyzję – mówi „DGP” prezes Prokuratorii Marcin Dziurda.
Według profesora Ryszarda Piotrowskiego, znanego konstytucjonalisty, spór ostatecznie wygrają Prokuratoria i NIK. – Sąd cywilny nie miał prawa rozpatrywać tej sprawy. Raporty są związane z gwarantowaną konstytucją funkcją kontrolną Sejmu i procedurę ich powstawania i odwołania kształtuje ustawa o NIK – komentuje.
Czego tak bardzo obawiają się szefowie PKP? Z lektury dokumentów będących w posiadaniu „DGP” wynika, że kontrolerzy NIK zakwestionowali umowę ugody, którą podpisano ze spółką M. Według NIK zalegała ona z 7 mln zł czynszu za zajmowane bez umów najmu pomieszczenia. Ostatecznie PKP zadowoliły się kwotą 50 tys. zł i obietnicą, że firma je opuści. – Nie będziemy się wypowiadać. Odpowiedzi skutkowałyby podważeniem celu, w jakim postanowienie sądu zostało wydane – mówi rzecznik PKP Łukasz Kurpiewski.
NIK forsuje swoją interpretację postanowienia, według którego zakaz dotyczy jedynie zamieszczania informacji np. w Biuletynie Informacji Publicznej. – Do momentu uprawomocnienia nie podamy do publicznej wiadomości fragmentu wyników kontroli na temat ugody zawartej przez PKP ze spółką M. Ale nie możemy nie wykonać ustawowego obowiązku, jakim jest przesłanie informacji do Sejmu. Wyślemy ją wkrótce. Posłowie mają prawo dowiedzieć się o tym, jak funkcjonują PKP – zastrzega rzecznik NIK Paweł Biedziak.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama