Dla Polski najważniejszą zmianą, którą wprowadza traktat lizboński, jest siła naszego głosu w Radzie UE. Do tej pory zgodnie z traktatem nicejskim mieliśmy niemal tyle samo (27 głosów) do powiedzenia co Niemcy (29 głosów).
Dla Polski najważniejszą zmianą, którą wprowadza traktat lizboński, jest siła naszego głosu w Radzie UE. Do tej pory zgodnie z traktatem nicejskim mieliśmy niemal tyle samo (27 głosów) do powiedzenia co Niemcy (29 głosów).
Od 2014 roku zmieni się to radykalnie. Aby unijne prawo było uchwalone, trzeba będzie zbudować koalicję reprezentującą 55 proc. krajów Unii Europejskiej zamieszkałych przez 65 proc. ludności Wspólnoty. Oznacza to, że wpływy Polski staną się przeszło dwukrotnie mniejsze niż Niemiec, bo nasz kraj zamieszkuje 38 mln osób, a RFN – 82.
Koalicja tylko z dużymi
Dlatego aby zablokować niewygodną dla nas ustawę, nie wystarczy już zdobycie poparcia nawet wszystkich krajów z Europy Środkowej. Będziemy musieli przekonać do swojego stanowiska także którąś z dużych potęg zachodnich.
Mimo wszystko do 2017 roku w nadzwyczajnych sytuacjach Polska, tak jak każdy inny kraj, będzie mogła zażądać głosowania wedle starych, nicejskich reguł. Dodatkowo Polska przy poparciu niewielkiej grupy państw będzie mogła wystąpić o ponowne rozważenie projektu ustawy.
W praktyce odwleka to podjęcie decyzji o kilka miesięcy. W unijnym rozdaniu władzy rośnie natomiast rola polskiego parlamentu.
Sejm, jeśli porozumie się z kilkoma innymi parlamentami, będzie mógł zablokować projekty ustaw Komisji Europejskiej, które uzna za wykraczające poza kompetencje Brukseli. Powołanie nowego przewodniczącego Rady Unii Europejskiej ograniczy rolę szefa polskiego rządu. Gdyby stosować obecne zasady, w trakcie przewodnictwa Polski w 2011 roku to premier kierowałby pracami UE i przewodził unijnym szczytom. Teraz jednak tak się nie stanie. Jego rolę zajmie nowy przewodniczący Rady Unii Europejskiej.
Otworzymy się na imigrantów
Szczególnie dużo zmian traktat lizboński może wnieść dla Polski w sprawach emigracji. Na razie nasz kraj prowadzi w tym obszarze wyjątkowo restrykcyjną politykę. Jednak od tej pory decyzje Rady UE nie będą już tu podejmowane jednomyślnie. A to oznacza, że Bruksela może na nas wpływać, byśmy przyjmowali większą liczbę imigrantów i złagodzili warunki otrzymania azylu oraz pobytu w naszym kraju.
Unia będzie też miała większe kompetencje w sprawach wewnętrznych i wymiarze sprawiedliwości. Głównym celem ma być poprawa skuteczności ścigania przestępców. Od tej pory będziemy mogli w większym stopniu liczyć na współpracę służb policyjnych pozostałych krajów UE.
Traktat wprowadza wzorowane na NATO gwarancje wzajemnej pomocy państw członkowskich w razie napadu z zewnątrz. Dla kraju granicznego, jakim jest Polska, może to mieć w przyszłości kluczowe znaczenie.
Energetyka też ważna
W traktacie znalazła się część poświęcona energetyce. Bruksela chce zobowiązać kraje członkowskiego do koordynowania i dywersyfikacji dostaw, jak również przyjścia z pomocą państwu, któremu zostaną odcięte dostawy.
Polska zastrzegła, że Karta praw podstawowych nie będzie obowiązywała w naszym kraju. Nie oznacza to jednak, że 55 jej artykułów nie będzie miało wpływu na nasze życie. Od tej pory uchwalając nowe unijne dyrektywy, Rada UE i Parlament Europejski nie będą bowiem mogli złamać takich zakazów dyskryminacji z powodu płci, wyznania czy orientacji seksualnej.
Po raz pierwszy Polska, podobnie jak i inne kraje członkowskie, uzyskuje natomiast możliwość wystąpienia z Unii Europejskiej. Umożliwia to specjalna klauzula traktatu. Opisuje ona precyzyjne kroki, jakie musi podjąć w tym celu każdy kraj członkowski. Po pierwsze musi poinformować o takim zamiarze Radę Europejską, a następnie rozpocząć żmudne negocjacje o rozliczeniach finansowych. Do tej pory zakładało się, że do Unii wstępuje się na zawsze.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama