Jesteśmy jedynym krajem UE, w którym istnieje obowiązek rejestracji czasopism internetowych. To relikt minionych czasów, wprowadzony w miejsce cenzury prewencyjnej - mówi Xawery Konarski, partner w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.
W ostatnią środę Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z konstytucją przepisu przewidującego karę za brak rejestracji czasopisma. Podkreślił jednak, że chodzi o czasopisma drukowane. Czy oznacza to, że za brak rejestracji stron internetowych, uznanych przez sąd za czasopismo, nadal będzie można karać?
Jestem przekonany, że nie. Obszerna część skargi była poświęcona problemowi rejestracji dzienników i czasopism ukazujących się w internecie. TK rzeczywiście umorzył postępowanie w tej części. Niemniej jednak wyrok stwierdza niezgodność z konstytucją art. 45 prawa prasowego, przewidującego kary za brak rejestracji dziennika lub czasopisma. Przepisy nie rozróżniają dzienników lub czasopism wydawanych w internecie od drukowanych, dlatego, moim zdaniem, wyrok odnosi się do kar za brak rejestracji i jednych, i drugich.
Innymi słowy osoba prowadząca lokalny serwis internetowy, w którym dziennikarze społeczni opisują działania lokalnej władzy, będzie mogła spać spokojnie, nawet jeśli nie zarejestrowała go w sądzie?
Tak uważam. Skoro TK uznał, że sankcja w postaci grzywny lub ograniczenia wolności jest nieproporcjonalna w stosunku do celów założonych przez ustawodawcę, to dotyczy to zarówno prasy drukowanej, jak i tej wydawanej w internecie.
Jakiś czas temu moja kancelaria prowadziła analizę rozwiązań prawnych stosowanych w UE i według naszej wiedzy jesteśmy jedynym krajem, w którym taki obowiązek rejestracji istnieje. To relikt minionych czasów. Znosząc cenzurę prewencyjną, ustawodawca postanowił w jej miejsce wprowadzić właśnie obowiązek rejestracji po to, by zachować jakąś kontrolę nad wydawcami. Tyle że dzisiaj nie ma już ona żadnego uzasadnienia.
Jednym z celów rejestracji ma być ułatwienie kontaktu z osobami wydającymi dzienniki lub czasopisma, np. po to, by dochodzić swych praw.
Tyle że cel ten jest osiągany w inny sposób. Ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną nakazuje podawanie danych umożliwiających kontakt z usługodawcą, czyli także wydawcą internetowego czasopisma. Nie ma sensu podawanie dodatkowych danych we wniosku o rejestrację kierowanym do sądu.
Rejestracja ma też zapewniać ochronę tytułu czasopisma.
Trudno odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób i przed czym chronić ma rejestracja czasopisma, a więc czynność administracyjna. Uważam, że ochrona na zwykłych zasadach wynikających z prawa cywilnego czy prawa własności przemysłowej jest właściwsza i pełniejsza.
TK w swym wyroku zwraca uwagę, że prawo prasowe nie jest dostosowane do dzisiejszych realiów. PSL właśnie przygotowało projekt jego nowelizacji, w części dotyczącej obowiązku rejestracji.
Nowelizacja jest niezbędna, ale powinna być skonfrontowana z innymi przepisami, chociażby z wymagającą również pilnej zmiany ustawą o radiofonii i telewizji. Różne środki przekazu zlewają się dzisiaj w jedno, dlatego też media i przepisy regulujące ich funkcjonowanie wymagają kompleksowego spojrzenia.
Nowe przepisy powinny być jednakowe dla prasy papierowej i internetowej?
Różnice są na tyle istotne, że przepisy powinny je uwzględniać. Czym innym jest np. opublikowanie sprostowania na pierwszej stronie tradycyjnej gazety, a czym innym na głównej stronie portalu internetowego, z czego sądy nie zawsze zresztą zdają sobie sprawę.