Można mieć wątpliwości, czy w obecnym kształcie przepisy UE dają wystarczające gwarancje procesowe podejrzanym – uważają prawnicy.
Priorytety Polski w trakcie negocjacji dyrektywy / Dziennik Gazeta Prawna
W dyrektywie o prawie do udziału obrońcy w postępowaniu karnym i prawie osoby trzeciej do informacji o zatrzymaniu nie ma miejsca na kompromisy, które mogłyby się odbić na prawach podejrzanego i oskarżonego. Takie stanowisko przedstawiły w kwietniowym wystąpieniu organizacje pozarządowe (m.in. Amnesty International czy European Criminal Bar Association – Europejskie Stowarzyszenie Adwokatów Karnistów) biorące udział w konsultacjach powstającego unijnego prawa.

Cel prac

Projekt dyrektywy stanowi jeden z ważniejszych instrumentów przewidzianych w rezolucji Rady z 30 listopada 2009 r., dotyczącej wzmocnienia praw procesowych osób podejrzanych lub oskarżonych (mapa drogowa praw procesowych).
– Prawo do adwokata jest kolejnym, po prawie do tłumaczenia pisemnego i ustnego oraz prawie do informacji o przysługujących uprawnieniach w postępowaniu karnym, przewidzianym w mapie drogowej. Projekt dyrektywy stanowi jednak najtrudniejszy jej element, albowiem systemy prawne państw członkowskich UE prezentują zróżnicowane standardy – wyjaśnia Wioletta Olszewska z Ministerstwa Sprawiedliwości.
I wskazuje, że w poszczególnych państwach różne jest już samo rozumienie tego prawa.
– Projekt dyrektywy zmierza zaś do skodyfikowania i rozszerzenia gwarancji procesowych, z uwzględnieniem wymogów ustanowionych w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – dodaje Olszewska.
Podkreśla, że przyszła dyrektywa, z uwagi na skalę migracji Polaków, będzie miała dla nich istotne znaczenie. Zapewni im bowiem minimalne gwarancje procesowe, niezależnie od państwa członkowskiego UE, w którym będą przebywać.

Nie tędy droga

Organizacje pozarządowe, a także prawnicy wskazują jednak, że choć idea projektu jest jak najbardziej potrzebna i słuszna, to jego realizacja zmierza w złym kierunku.
– Projekt dyrektywy, w porównaniu z pierwotnymi założeniami, uległ rozwodnieniu. Trzeba się poważnie zastanowić, czy w aktualnym kształcie daje wystarczające gwarancje procesowe podejrzanym – wskazuje adwokat Zbigniew Krüger, członek Europejskiego Stowarzyszenia Adwokatów Karnistów.
Ekspert podkreśla, że nie powinno być jakichkolwiek wyjątków od zapewnienia obecności adwokata podczas przesłuchania, jeśli podejrzany wyrazi taką wolę. Projekt dyrektywy niestety na takie odstępstwa pozwala.

Różne regulacje

Owo zmiękczenie projektu związane jest zapewne z dostrzeżeniem przez Parlament Europejski i jego komisje, że w państwach członkowskich występują dwie zupełnie odmienne koncepcje prawa dostępu do adwokata.
– Jedna polega na zapewnieniu szerokiego dostępu i pociąga za sobą znaczne proceduralne i finansowe konsekwencje. Według tej koncepcji prawo dostępu do adwokata jest nadrzędną wartością i na organach państwa spoczywa odpowiedzialność za jej zapewnienie – wyjaśnia Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, adwokat, prezes fundacji Akademia de Virion.
– Zatem nawet gdyby zatrzymany sam się dostępu do adwokata nie domagał, państwo powinno mu kontakt z obrońcą umożliwić – dodaje mec. Turczynowicz-Kieryłło.
Druga koncepcja zakłada aktywną rolę podejrzanego czy oskarżonego – umożliwia kontakt z obrońcą na ich życzenie, ale nie uzależnia ważności czynności procesowych od udziału obrońcy.
– Organizacje zajmujące się prawami człowieka podkreślają niebezpieczeństwa płynące z tego podejścia. Zatrzymany od razu ma przejęty telefon, a zatem kontakt z adwokatem może nastąpić wyłącznie przez telefon udostępniony przez funkcjonariusza publicznego. Rozmowa z obrońcą, z przyczyn niezależnych od zatrzymanego, może nie zostać nawiązana, może nie pamiętać numeru itd. Funkcjonariusz przy tej koncepcji zazwyczaj nie będzie też zainteresowany w ułatwianiu takiego dostępu – wyjaśnia ekspertka.
Podkreśla za organizacjami pozarządowymi, że dostęp do adwokata jest częścią prawa do obrony i jako taki musi być bezwzględnie respektowany. Wszystkie wyjątki od tej reguły winne być interpretowane wyłącznie zawężająco.

Rozmowy z obrońcą

To niejedyna uwaga wobec projektu dyrektywy. Kolejny problem dotyczy poufności komunikacji pomiędzy podejrzanym a adwokatem. W tym zakresie pojawia się zarzut, że dokument w niedostatecznym stopniu bierze pod uwagę orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
– Orzecznictwo ETPC wskazuje, że bezpośredni i z zachowaniem poufności kontakt z adwokatem to jedna z podstawowych zasad uczciwego procesu. W sprawie Sakhnovskiy versus Russia trybunał stwierdził, że prawo podejrzanego do kontaktu z obrońcą, bez ryzyka, że ich rozmowa będzie podsłuchiwana przez osoby trzecie, to podstawowa zasada uczciwego procesu, wynikająca wprost z art. 6 ust. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – przytacza mecenas Krüger.
A, jak wskazuje, dyrektywa nie zachowuje powyższych standardów. Tym samym, jeśli chodzi o polską procedurę karną, akceptuje kwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny i sprzeczny z orzecznictwem unijnym art. 73 par. 2 i 3 k.p.k. Zgodnie z nim w postępowaniu przygotowawczym prokurator, udzielając zezwolenia na porozumiewanie się podejrzanego z prawnikiem, może w szczególnie uzasadnionym wypadku zastrzec, że będą przy tym obecni on sam lub osoba przez niego upoważniona. Może również zastrzec kontrolę korespondencji podejrzanego z obrońcą.
– Niezrozumiałe jest też projektowane wyłączenie kategorii drobnych przestępstw spod regulacji dyrektywy o dostępie do adwokata – wskazuje Zbigniew Krüger.
I zauważa, że definicji tego, co należy rozumieć przez drobne przestępstwo, na poziomie dyrektywy nie odnajdziemy.
– Według niektórych głosów pojawiających się podczas prac nad dyrektywą są to np. przestępstwa, za które nie grozi kara pozbawienia wolności, co w mojej ocenie jest absolutnie zbyt daleko idącym wyłączeniem. W przypadku takich przestępstw dostęp do adwokata również winien być zapewniony – przekonuje.
To twierdzenie koresponduje z kwietniowym stanowiskiem organizacji pozarządowych (NGO's), w którym przedstawiono konsekwencje przeciwnego podejścia. W opinii zwrócono uwagę, że „problemem w całej Unii Europejskiej jest to, że ludzie są przesłuchiwani na policji za drobne przestępstwa, podczas gdy w rzeczywistości podczas przesłuchania gromadzi się dowody na poparcie zarzutów o poważne przestępstwo”. NGO-sy jako przykład podają sytuację, w której policja przesłucha osobę na okoliczność posiadania nieaktualnego ubezpieczenia samochodu, podczas gdy w rzeczywistości jej celem będzie zebranie dowodów potwierdzających podejrzenia o handel narkotykami.
Dlatego, zdaniem organizacji pozarządowych, wykluczenie drobnych przestępstw spod ochrony dyrektywy byłoby nie do zaakceptowania.