KRS podjęła decyzję o podjęciu obowiązków przez 252 spośród 265 mianowanych asesorów sądowych, których powołaniu Rada sprzeciwiła się pod koniec października. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro komentując zmianę decyzji przez KRS powiedział, że to "obnaża całkowitą kompromitację Krajowej Rady Sądownictwa".
Zapytany o to w poniedziałek radiu w TOK fm Waldemar Żurek powiedział: "Myślę, że nie chodzi o przyznanie się do błędu, tylko o takie ścisłe przestrzeganie prawa. Mieliśmy szereg braków, i to braków, których nie dało się uzupełnić w tej procedurze."
"Oczywiście, dla kogoś, kto nie jest prawnikiem, te kwestie formalne wydają się mniej istotne" - dodał. Jak podkreślił, podczas rozpatrywania kandydatur KRS miała wymóg, który musiał zostać spełniony.
Żurek przypomniał też, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest polityczna, mimo że składa się w części z polityków. "Natomiast niewątpliwe (jest), że my, jak zawsze, staramy się rzetelnie robić naszą robotę i to zostało wykorzystane przeciwko nam" - zaznaczył rzecznik KRS.
"Jest taka teoria, że w tym sporze, który toczył się raczej pomiędzy ministrem (sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro) a prezydentem Andrzejem Dudą, KRS była pewnym zakładnikiem" - zaznaczył Żurek. Według niego "uderzenie w Radę w tym momencie było na rękę ministrowi sprawiedliwości". Jego zdaniem Ziobro chciał pokazać w ten sposób: "my, okopani; stara kasta, nie dopuszczamy młodych". "I tak to się stało" - dodał.
KRS ponownie rozpatrzyła kandydatury 255 asesorów z 265, co do których wyraziła sprzeciw. Rada zastosowała wobec nich przepis mówiący, że "w przypadku ujawnienia nowych okoliczności dotyczących osoby wskazanej we wniosku o powołanie do pełnienia urzędu sędziego albo asesora sądowego, Rada może z urzędu lub na wniosek uczestnika postępowania ponownie rozpatrzyć sprawę". Za taką okoliczność KRS uznała złożenie przez asesorów "dokumentów, które powinny być podstawą podjęcia decyzji o mianowaniu na stanowisko asesora". Po tym KRS ponownie rozpatrzyła kandydatury.