19 osób zarejestrowano do głosowania w tegorocznych wyborach w stanie Wirginia, zanim ktoś się zorientował, że zarejestrowani nie żyją.
Władze w Harrisonburgu w Wirginii i FBI prowadzą śledztwo, aby stwierdzić, czy była to próba oszustwa wyborczego, czy niesmaczny żart.
Wnioski o rejestrację martwych dusz zostały złożone w lokalnym biurze przez grupę pod nazwą Harrisonburg Votes, działającą na kampusie miejscowego Uniwersytetu im. Jamesa Madisona.
Pomyłkę – albo oszustwo – zauważył jeden z pracowników biura rejestracyjnego, kiedy zobaczył, że na liście kandydatów do głosowania znajduje się nazwisko ojca znanego i szanowanego w mieście sędziego. Zarejestrowany Richard Claybrook Sr. zmarł w 2014 r. w wieku 87 lat.
Incydent wykorzystali lokalni politycy republikańscy, twierdząc, że dowodzi on, iż oszustwa wyborcze nie są rzadkim zjawiskiem.
Republikanie w wielu stanach forsują uchwalanie ustaw wymagających od wyborców, by podczas rejestracji do wyborów, lub głosowania, okazywali dowody tożsamości ze zdjęciem. W 33 stanach USA obowiązują takie prawa.
W USA nie ma specjalnych dowodów osobistych, jak w Polsce. Rolę dowodu tożsamości pełni najczęściej prawo jazdy.
Przeciwnicy zaostrzania przepisów wyborczych, głównie Demokraci, uważają, że ukrytym tego celem jest zmniejszenie frekwencji Afroamerykanów w wyborach. Wielu z nich cierpi biedę i nie ma samochodów, a więc i prawa jazdy.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)