Plan GITD zakłada, że już na wiosnę zaczną nas łapać instalacje odcinkowego pomiaru prędkości
Plan GITD zakłada, że już na wiosnę zaczną nas łapać instalacje odcinkowego pomiaru prędkości
Kilkumetrowy maszt na poboczu drogi, na szczycie którego przyczepione są kamery monitorujące każdy pas jezdni. Kilkaset metrów dalej – identyczne urządzenie wyłapujące te pojazdy, które wyznaczony odcinek pokonały ze zbyt wysoką średnią prędkością. Do takiej formy kontroli powoli muszą zacząć się przyzwyczajać polscy kierowcy.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) wczoraj po raz pierwszy przetestował wspólnie z wykonawcą, firmą Sprint, system odcinkowego pomiaru prędkości przy ul. Przyczółkowej w Warszawie. Już przy tej okazji można było się przekonać, jak skuteczna to broń. Mimo że przed liczącym kilkaset metrów odcinkiem pomiarowym ustawiono duży znak „TEST”, wszyscy jadący obok kierowcy zwalniali, i to na całej odległości pomiędzy masztami.
Inspektorzy i pracownicy firmy analizowali nie tylko pomiar prędkości, ale również trafność w odczycie numerów tablic rejestracyjnych oraz rozpoznawane kategorie i marki pojazdów. Dla uzyskania statystycznie wiarygodnego wyniku testy przeprowadzono na próbie 1,2 tysiąca samochodów. Jeszcze wczoraj wszystko wskazywało na to, że system działa sprawnie. Jak usłyszeliśmy w Inspekcji, testy miały się zakończyć w nocy.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w marcu 2015 roku rozpocznie się montaż systemu „section control” w 29 lokalizacjach w Polsce. Równolegle, w ramach planowanej do 2015 roku rozbudowy automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym, przybędzie 100 nowych fotoradarów oraz 20 systemów kontroli wjazdu na skrzyżowanie na czerwonym świetle.
Szacunkowy koszt systemu to ponad 5 mln zł. Jest on częścią współfinansowanego przez Unię Europejską projektu GITD „Budowa Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym” wartego niemal 190 mln zł (z tego ponad 160 mln to unijne dotacje). Na razie nie zapadła decyzja o instalacji systemu odcinkowego pomiaru prędkości w większej liczbie miejsc niż wytypowane. – System będzie rozbudowywany w zależności od możliwości jego finansowania – zastrzega Marcin Flieger, dyrektor Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym.
Chociaż nowy system będzie jeszcze bardziej bezwzględny niż fotoradary ustawiane na masztach (mierzenie prędkości nie punktowo, lecz na długich odcinkach drogi), to i tak daleko mu do doskonałości. Kamery rozpoznające numery rejestracyjne pojazdów będą w większości przypadków ustawione na robienie zdjęć przodu pojazdu. Inspekcja niechętnie podchodzi do ustawiania kamer na odjazd (by sfotografować tył), gdyż to eliminuje możliwość uchwycenia twarzy kierowcy. A to z kolei oznacza, że spod nadzoru nowego systemu praktycznie wyjęci będą motocykliści – którzy nie należą do najwolniej jeżdżących uczestników ruchu. Kamera ustawiona na najazd nie wychwyci ani twarzy motocyklisty jadącego przecież w kasku, ani numerów rejestracyjnych (z przodu motocykle z reguły nie mają tablic).
Mimo to przedstawiciele GITD są przekonani, że nowy bat na kierowców szybko przyniesie efekty. Na dowód wskazują rezultaty funkcjonowania podobnych urządzeń we Włoszech, w Austrii i Holandii. W pierwszym z tych krajów działający od 2005 roku system „Tutor” przyczynił się do zmniejszenia liczby wypadków o 19 proc., w tym aż o 51 proc. tych ze skutkiem śmiertelnym. Z kolei w Austrii w ciągu 10 lat funkcjonowania systemu „section control” na dwukilometrowym odcinku drogi A22 w wiedeńskim tunelu Kaisermuhlen nie wydarzył się ani jeden wypadek śmiertelny. W Holandii tego rodzaju systemy stosuje się na większości ruchliwych autostrad w okolicach Amsterdamu, Utrechtu, Hagi i Rotterdamu. Przykładowo na autostradzie A13 z Hagi do Rotterdamu po instalacji systemu w 2002 r. jedynie 0,5 proc. kierujących przekraczało dozwoloną prędkość.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama