Kierunek dalszych zmian w ruchu drogowym jest dobry, musimy coś zrobić z poprawą bezpieczeństwa, ale diabeł tkwi w szczegółach - powiedział PAP Wojciech Drzewiecki z IBRM Samar. Jego zdaniem piesi, skoro - zgodnie z niedzielnymi zapowiedziami premiera - będą mieć pierwszeństwo przed wejściem na pasy, muszą być dobrze widoczni.
Premier Morawiecki w niedzielę ogłosił, że oprócz wprowadzonego już obowiązku jazdy "na suwak" i "korytarza życia" zaproponowane zostaną dodatkowe zmiany w przepisach o ruchu drogowym. Będzie to pierwszeństwo dla pieszych przed wejściem na pasy, ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h również w nocy i możliwość odebrania prawa jazdy przy przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h poza terenem zabudowanym.
Poproszony o komentarz w tej sprawie Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar powiedział: "kierunek na pewno jest dobry: musimy coś zrobić z poprawą bezpieczeństwa, ale diabeł tkwi w szczegółach".
Jego zdaniem potrzebne będzie doprecyzowanie przepisów. Zwłaszcza w przypadku przepisu przyznającego pieszemu pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na pasy. "Nie wszystkie przejścia dla pieszych są dobrze oświetlone, oznaczone, a piesi są zazwyczaj słabo widoczni" - zwrócił uwagę rozmówca PAP. Dodał, że ma to miejsce szczególnie, kiedy jest noc i deszcz.
Jego zdaniem albo wszystkie skrzyżowania i przejścia dla pieszych powinny być dobrze oświetlone, albo piesi powinni być wyposażeni w elementy odblaskowe, które umożliwią kierowcom zauważenie ich na drodze.
"Jeśli wprowadzamy ograniczenia, które wymuszają pewne zachowania na kierowcach, powinniśmy też wprowadzić pewne przepisy, które wymuszą na pieszych pewne zachowania - a mianowicie dobre oznakowanie - odblaskowe odznaczenia np. na torebkach czy kurtkach. Bez tego ani rusz!" - powiedział Wojciech Drzewiecki.
"Powinniśmy też mieć świadomość, że piesi bardzo często wkraczają na jezdnię, nie patrząc, czy nic im nie zagraża. Tymczasem wszystkich uczestników ruchu - nie tylko kierowców, ale i pieszych czy rowerzystów - powinna dotyczyć zasada ograniczonego zaufania" - ocenił rozmówca PAP. Jego zdaniem piesi powinni zawsze pamiętać, że w starciu z samochodem mają małe szanse.
Rozmówca PAP wskazał też inny problem związany z proponowanym pierwszeństwem pieszych. Zwrócił uwagę, że są takie miejsca, gdzie pieszych jest bardzo dużo i przechodzą przez przejście niemal cały czas. Gdyby więc kierowcy mieli respektować nowe przepisy dosłownie - mówił - samochody w ogóle nie miałyby szans przejechać tam przez przejście. "I co wtedy?" - pytał rozmówca PAP.
Mówiąc o ograniczeniach prędkości do 50 km/h przez cała dobę w obszarze zabudowanym, Wojciech Drzewiecki wyraził nadzieję, że inaczej będzie to rozwiązane np. na trasach przelotowych.
Jego zdaniem, jednak jeśli chodzi o poprawę bezpieczeństwa na drogach, to wiele zależy nie tylko od samych przepisów, ale i od podstawowej edukacji czy kultury jazdy. Zwrócił uwagę, że teraz na drogach często można się spotkać z sytuacją, że kiedy ktoś jedzie zgodnie z przepisami i maksymalną dozwoloną prędkością, traktowany jest przez innych kierowców jak "zawalidroga" - sporo bowiem kierowców chce jechać szybciej i uważają oni, że ta osoba ich blokuje. "Jeśli wszyscy zaczniemy jeździć ostrożnie, nie będzie takiego pędu, nikt nie będzie wymuszał na drugiej osobie, by przyspieszyła" - powiedział Drzewiecki.
Zwrócił też uwagę, by już od dziecka uczyć, jak zachować bezpieczeństwo przy wejściu na przejście dla pieszych i jak bezpiecznie poruszać się na rowerze.