Niezupełnie. Nie ma w tej kwestii jasnego zakazu, ale należy pamiętać, że wysyłanie do potencjalnego klienta prośby o zgodę może być potraktowane przez niego jako spam. Rozsyłanie spamu jest jednak zabronione, a ten, kto to robi, narusza przepisy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. I choć niektórzy rozsyłają e-maile z pytaniami, raczej nie zaleca się pozyskiwania zgody w ten sposób.
Jednak pozyskanie zgody jest konieczne. Inaczej po pierwsze adresat takiej wiadomości może wystąpić z roszczeniami cywilnoprawnymi wobec nadawcy. Po drugie przesyłanie niezamówionej informacji handlowej stanowi czyn nieuczciwej konkurencji. Takie działanie może być uznane za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Stanowi ono wykroczenie ścigane na wniosek pokrzywdzonego.
W praktyce przedsiębiorca prowadzący działalność podobną do opisanej przez pana Tomasza może poprosić klienta o zgodę, gdy ten kupuje coś w sklepie internetowym lub gdy tylko korzysta z serwisu internetowego. Ta zgoda jednak nie może być ani wymuszona (nie wolno od niej uzależniać np. możliwości korzystania z serwisu), ani domniemana (fakt, że ktoś zarejestrował się na stronie nie oznacza, ze zgadza się na otrzymywanie oferty handlowej).
Potencjalny klient powinien wyrazić zgodę w sposób jasny, wyraźny i dobrowolny. Można nakłaniać go do tego, podsuwając mu na własnej stronie internetowej „okienko” którego zaznaczenie (ale nie odznaczenie!) stanowić będzie deklarację woli. Innymi słowy klient musi sam wybrać opcję „wyrażam zgodę”. Niedopuszczalne jest, aby była ona zaznaczona w momencie otwarcia okna.
Podstawa prawna
Art. 10 ust. 1 i 2 ustawy z 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. z 2013 r. poz. 1422).