W piątkowych głosowaniach Sejm odrzucił 4 z 19 poprawek Senatu. Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta, który może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
W początkach lutego Senat zaproponował poprawki o charakterze redakcyjnym i doprecyzowującym do ustawy o rzeczach znalezionych. Senatorowie chcieli m.in. doprecyzować zapis, że jeśli do starosty trafią rzeczy, na których posiadanie wymagane jest pozwolenie (np. broń, amunicja), bądź dokumenty jak dowód osobisty, czy paszport - ten niezwłocznie przekazuje je policji.
W myśl innej poprawki, jeśli istnieje przypuszczenie, że rzecz ma wartość historyczną, naukową lub artystyczną, jej oględziny można przeprowadzić w miejscu jej znalezienia.
Posłowie nie zgodzili się na senacką poprawkę, by rzeczy, które mogą się zepsuć, starosta mógł sprzedawać niezwłocznie, bez konieczności przechowywania jej przez określony prawem przepis. Sejm zgodził się zaś na inną poprawkę senatu, by starostowie mieli swobodę wyboru miejsca magazynowania rzeczy znalezionych.
Prace nad ustawą były prowadzone od 2004 r. Wówczas Trybunał Konstytucyjny uchylił dekret z 1954 r. o likwidacji niepodjętych depozytów i nieodebranych rzeczy, odnoszący się do rzeczy znalezionych. TK uznał, że kwestie własności powinny być regulowane w ustawie - stąd rządowy projekt, nad którym pracowały sejmowe komisje kultury i środków przekazu oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
Według ustawy organem odpowiedzialnym za przyjmowanie odnalezionych rzeczy będzie właściwy starosta. Wartość minimalną rzeczy przechowywanych w powiatach określono na poziomie 100 zł - jeśli będzie niższa, starosta będzie mógł odmówić przyjęcia na przechowanie rzeczy znalezionej. Jeśli wartość rzeczy przekracza 5 tys. zł - ogłoszenie o znalezieniu powinno się ukazać w prasie lokalnej.
Na mocy ustawy powstać ma też krajowy rejestr utraconych dóbr kultury, prowadzony przez ministra kultury. Będzie on funkcjonował obok działającego już krajowego wykazu zabytków skradzionych, który ma jedynie charakter ewidencyjny i nie pociąga skutków prawnych, czyli np. nie zapobiega utracie przez właściciela własności danego dobra na rzecz nowego posiadacza poprzez jego zasiedzenie. W funkcjonującym obecnie wykazie znajduje się ok. 10 tys. zabytków; nowy rejestr ma być znacznie mniejszy.
Nowa ustawa, poza jednoznacznym określeniem organu, któremu należy oddawać znalezione przedmioty, zobowiązywać będzie starostę do publicznego ogłoszenia o znalezieniu. Wyjątkiem ma być sytuacja, gdy rzecz zostałaby znaleziona w budynku publicznym lub np. w autobusie czy pociągu - wtedy znalazca powinien oddać zgubę zarządcy budynku lub przewoźnikowi. Przepisy nie dotyczą też przypadków znalezienia broni, amunicji lub materiałów wybuchowych, gdy niezwłocznie zawiadomiona musi zostać policja.
W przepisach utrzymana zostaje natomiast zasada z Kodeksu cywilnego, zgodnie z którą znalazca może domagać się znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy. Warunkiem jest zgłoszenie takiego roszczenia najpóźniej w chwili wydania zguby osobie uprawnionej do odbioru.
Koszty związane z przechowywaniem rzeczy i poszukiwaniem jej właściciela - poniesione przez znalazcę, zarządcę lub właściwy organ administracji publicznej - będą obciążać osobę uprawnioną do jej odbioru.
W przypadku, gdy zguba nie zostanie w przewidzianych terminach odebrana przez osobę uprawnioną i nie jest zabytkiem, rzecz stanie się własnością znalazcy. W ustawie określono te terminy, zgodnie ze zmienianym także zapisem Kodeksu cywilnego, na rok - w przypadku nieodebrania rzeczy mimo doręczenia właścicielowi wezwania do odbioru - lub na dwa lata od znalezienia - w przypadku braku możliwości ustalenia właściciela i wysłania mu wezwania.