Ranking DGP potwierdza rzecz najważniejszą: uczelnie nie stoją w miejscu. Cały czas szukają recepty na swoje miejsce na rynku. O tym, czy okaże się skuteczna, i tak zdecydują studenci, wybierając lub odrzucając ich ofertę. Liczę na to, że nasze zestawienie ułatwi im dokonanie wyboru.

Niż demograficzny, oddech konkurencji na plecach. Do tego wieczna walka o studentów. No i niekończące się potyczki z resortem nauki. To codzienność uczelni. Mimo to są takie wydziały i kierunki, które trzymają poziom. Dotyczy to, co potwierdza ranking DGP, również wydziałów prawa. Te uczelnie, które zdają sobie sprawę, że tylko jakością są w stanie przyciągnąć młodych ludzi, wygrywają. Stąd zmiany i to znaczące też w naszym zestawieniu.

Po raz pierwszy szkoły publiczne z trzech największych miast Polski stanęły razem na podium. Uniwersytetowi Łódzkiemu udało się to między innymi dzięki poprawie jakości kształcenia i świetnemu wynikowi zdawalności na aplikacje. Łódź zdobyła trzecie miejsce wśród publicznych uczelni. Z podium spadł niestety Uniwersytet Wrocławski. Główny powód – zbyt mała liczba jego absolwentów zdaje egzaminy na aplikację. Za to po raz kolejny swoją świetną pozycję i wyczucie potrzeb rynku potwierdza Jagiellonka. Wśród publicznych szkół tuż za podium znalazła się bardzo silna grupa (Wrocław, Poznań, Białystok i Katowice). W ich przypadku o pozycji w rankingu decydowały minimalne różnice punktowe.

Coraz lepsze wyniki notują również prywatne szkoły. Ich pozycję osłabia co prawda wciąż niezadowalający poziom zdawalności na aplikację, ale gdyby nie brać pod uwagę tego wskaźnika, to np. uczelnie Łazarskiego czy Koźmińskiego swobodnie konkurują z publicznymi placówkami.