Jak dodał powodem odroczenia niejawnego posiedzenia była potrzeba zapoznania się z 27 tomami akt tej sprawy przez sędziego Konrada Wytrykowskiego, który dołączył do składu orzekającego w ubiegłym tygodniu. Jak dowiedziała się PAP sędzia Tomasz Przesławski, który był pierwotnie wyznaczony do rozpoznawania tej sprawy, nie mógł być obecny.
Sprawę zażalenia w drugiej instancji rozpatruje Wydział II Izby Dyscyplinarnej w trzyosobowym składzie sędziów: Wytrykowskiego, Piotra Niedzielaka, jako przewodniczącego składu oraz Jarosława Sobutki.
Po postanowieniu o odroczeniu posiedzenia reprezentujący sędziego Tuleyę mec. Jacek Dubois powiedział dziennikarzom, że w poniedziałek sprawa nie była rozpatrywana merytorycznie. "Ja myślę, że sąd po prostu chyba nie bardzo wie, co zrobić z wnioskiem, który tak naprawdę nie zawiera żadnego argumentu, a sędziowie próbują doszukać się, o co w ogóle chodziło prokuratorowi" - powiedział dziennikarzom mec. Dubois. Jak dodał "nawet student prawa powiedziałby, że sędzia Tuleya postąpił wzorowo".
Posiedzenie Izby Dyscyplinarnej SN ma być kontynuowane 22 października o godz. 14.30.
Sędzia Tuleya nie stawił się w poniedziałek przed Izbą Dyscyplinarną, był obecny przed budynkiem SN. Po decyzji o odroczeniu posiedzenia powiedział, że nie uznaje Izby Dyscyplinarnej za sąd, a zasiadających tam osób za sędziów. "Nie boję się, dlatego jestem przed budynkiem sądu. Jestem gotowy ponieść konsekwencje swoich działań" - podkreślił Tuleya.
Wyraził przekonanie, że wyrok w jego sprawie zapadł już dawno na ul. Nowogrodzkiej w siedzibie PiS. "To politycy chcą mieć wpływ na sądy, chcą złamać ich niezależność i zniszczyć niezawisłych sędziów" - dodał.
Sędzia Tuleya zapowiedział też, że będzie walczył do końca w obronie niezależności i niezawisłości sądownictwa w Polsce. Zapewnił też, że polscy sędziowie nie pozwolą na niszczenie praworządności.
Powodem wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu sędziemu Tulei jest podejrzenie ujawnienia informacji z postępowania przygotowawczego oraz danych i zeznań świadka, które naraziły bieg śledztwa. Chodziło o postępowanie ws. obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 r., które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę.
W grudniu 2017 r. skład Sądu Okręgowego w Warszawie, któremu przewodniczył sędzia Tuleya, uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Według prokuratury naraziło to prawidłowy bieg dalszego śledztwa.
Izba Dyscyplinarna SN rozpatrując wniosek w Wydziale I - będącym pierwszą instancją - w czerwcu br. nie podzieliła jednak stanowiska, jakoby sędzia Tuleya wydając wówczas zgodę na rejestrację przez media uzdatnienia wyroku i ogłaszając orzeczenie uwzględniające zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa, nie dopełnił obowiązków służbowych.
SN w uzasadnieniu tamtego rozstrzygnięcia uznał za niemożliwe zakwalifikowanie czynu sędziego Tulei jako przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków oraz jako bezprawnego ujawnienia informacji, z którą sędzia zapoznał się w związku z pełnioną funkcją. Sąd wskazał też, że sędzia był ustawowo uprawniony do wydania zarządzenia o jawności posiedzenia w przedmiocie rozpoznania zażalenia na postanowienie o umorzeniu śledztwa oraz do dopuszczenia do udziału w tym posiedzeniu przedstawicieli mediów. Na tamtą decyzję SN prokuratura złożyła zażalenie.
"Pragnę zapewnić, iż podstawą do skierowania powyższego wniosku był obszerny, rzetelnie zgromadzony i prawidłowo oceniony materiał dowodowy, który nie pozostawiał wątpliwości w zakresie faktu popełnienia przez sędziego czynu zabronionego" - pisał wiosną br. o wniosku o uchylenie Tulei immunitetu do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara prokurator krajowy Bogdan Święczkowski.