PRAWO DROGOWE
Przepisy o szkoleniu kierowców i nadzorze nad szkołami jazdy należą do najczęściej zmienianych. Tymczasem odsetek wypadków powodowanych przez młodych kierowców (w wieku 18–24 lata) zamiast maleć, w ubiegłym roku wzrósł. O ile w 2013 i 2014 r. wynosił ok. 17 proc., o tyle w 2015 r. podskoczył do 20,4 proc. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że młodzi za kierownicą doprowadzili do 5583 wypadków, w których zginęło 478 osób, a ponad 7,5 tys. zostało rannych.
– Jest to grupa osób, którą cechuje brak doświadczenia i umiejętności w kierowaniu pojazdami oraz duża skłonność do brawury i ryzyka – ta formułka z raportów KGP na temat stanu bezpieczeństwa na drogach rokrocznie pozostaje aktualna. Z drugiej strony policyjne dane każą się zastanowić nad skutecznością programów szkolenia i egzaminowania przyszłych kierowców.
– Egzamin praktyczny sprowadza się do jazdy po mieście i nauki parkowania. Pomijając bzdury związane z brakiem możliwości poprawienia tego manewru, bo ilu doświadczonych kierowców parkuje bez poprawek, to przecież nieumiejętność parkowania nie skutkuje groźnym wypadkiem. Natomiast na egzaminie nie jest sprawdzana umiejętność wyprzedzania na drodze jednojezdniowej z dwoma pasami ruchu w przeciwnych kierunkach – mówi Maciej Wroński z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. I zwraca uwagę, że zdecydowana większość ośrodków nie tyle uczy jazdy, ile przygotowuje do zdania egzaminu. A jeśli w programie egzaminu nie znajdzie się obowiązkowe wyprzedzanie na wąskiej drodze, trudno spodziewać się, że szkoły jazdy będą poświęcały temu elementowi dużo uwagi.
– W efekcie kierowcy nie są tego nauczeni. Jeśli przyjdzie im wyjechać za miasto, to sobie nie radzą z wyprzedzaniem. Widać na drogach, że kierowcy nie są nauczeni prawidłowej techniki i np. w celu wyprzedzenia jadącego przed nim pojazdu podjeżdżają jak najbliżej, niebezpiecznie wychylają się na pas w przeciwnym kierunku, po czym robią gwałtowny manewr – tłumaczy prawnik. Dodaje, że pomimo rozbudowy sieci autostrad i tras ekspresowych większość polskich dróg stanowią te jednojezdniowe. – Często bez poboczy, na które w razie czego mógłby uciec pojazd wyprzedzany lub nadjeżdżający z przeciwka – dodaje.
Pomysł wprowadzenia do egzaminu sprawdzania umiejętności wyprzedzania popiera także Roman Stencel, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców.
– Statystyki dotyczące młodych ciągle są zatrważające, dlatego każde rozwiązanie, które służy poprawie bezpieczeństwa, jest warte wprowadzenia – mówi Stencel. I dodaje, że sama nauka poprawnego wykonywania tego elementu jest już teraz w programie szkolenia. – Jednak dopóki nie jest to sprawdzane podczas egzaminu, to nacisk na naukę wyprzedzania będą kłaść co najwyżej instruktorzy idealiści – prognozuje.
Można się też spodziewać, że wprowadzenie takiego rozwiązania spowodowałoby wzrost cen kursów z uwagi na konieczność wyjazdów w trakcie jazd poza obszary miejskie.
– Wzrost cen o kilkadziesiąt czy więcej złotych i tak jest niczym z kosztami, jakie powodują ofiary śmiertelne – pointuje Maciej Wroński. ©?
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Partnerem merytorycznym akcji jest Akademia „Auto Świat”