– Na pewno sprzeciwi się Kościół, choćby ze względu na pieniądze – studził jednak Dariusz Joński z SLD. – Teraz dostaje je z tytułu pochówków, a wtedy już by tych pieniędzy nie było – wyjaśniał dziennikarzom Superstacji.
Dwa tygodnie minęły, a projektu nie ma. Pazerny Kościół wciąż nabija sobie kabzę, żerując na cudzej tragedii. W Sejmie leży już jednak inny projekt autorstwa SLD: ustawa o rzeczniku do spraw przeciwdziałania dyskryminacji.
Pojawia się więc pytanie o konsekwencję projektodawców: czy możliwość przechowywania w domu jedynie zmarłych spopielonych nie będzie dyskryminować tych, którzy po śmierci zachowają integralność cielesną? I czy ta nierówność oznacza, że za projektem opracowywanym przez opozycję stoi lobby krematoryjne, które aż świerzbią ręce, by przejąć kabzę Kościoła?
Wszystko to byłoby pewnie śmieszne, gdyby nie było na serio. Niestety w polskim parlamencie utarło się, że opozycja bez dziesiątków projektów ustaw to opozycja malowana, niegotowa na przejęcie władzy. Powstają więc projekty o ustanowieniu Dnia Kobiet świętem państwowym, czy o opodatkowaniu nagród prezesów spółek powołanych na Euro 2012 podatkiem w wysokości 99 proc. Niektóre może i słuszne, ale bez większych szans na uchwalenie.
Przy tym zgłaszanie ich tonami siłą rzeczy powoduje inflację pojęcia porządnej legislacji. Nie dziwmy się więc legislacyjnej biegunce, skoro każdy polityk musi się dziś pochwalić własnym, niekoniecznie mądrym pomysłem ustawy. Poseł bez projektu czuje się wszak jak poseł w zaniku.