PJN zaapelowała w poniedziałek do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zawetowanie noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej. Według PJN, tej ustawy "wstydziłby się każdy europejski kraj".

W piątek, na ostatnim posiedzeniu Sejmu w mijającej kadencji, posłowie przyjęli senacką poprawkę do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej, w myśl której, możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa". Przeciwko tej poprawce protestowały organizacje pozarządowe, w tym m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

"Zmiany w tej ustawie idą w złym kierunku - pozwalają władzy wybiórczo traktować informacje, które są dostępne, bądź też nie. (...) Jesteśmy dziś przed Belwederem, aby zaapelować do prezydenta Komorowskiego i poprosić go, aby zawetował tę ustawę, bo jest to ustawa nieobywatelska" - oświadczył na poniedziałkowej konferencji prasowej szef klubu PJN Paweł Poncyljusz. Jak podkreślił, nowelę krytykują organizacje pozarządowe.

W ocenie europosła Marka Migalskiego, kwestionowana ustawa "odsuwa nas od Europy, a przybliża do Białorusi". "Panie prezydencie, proszę odrzucić tego gniota, który podsunął panu rząd Platformy Obywatelskiej, proszę pokazać, że leży panu na sercu dobro państwa, a nie partii" - apelował Migalski do Bronisława Komorowskiego.

Zdaniem polityków PJN nowelizacja została przyjęta "właściwie pod przykrywką nocy", a także "właściwie przeciwko wszystkim, łącznie z częścią PSL". "To jest bubel prawny i albo stało się tak, bo komuś zabrakło rozumu, albo ktoś jest bardzo sprytny. Ponieważ ta ustawa, o której Platforma mówi, że ma nas chronić przed terrorystami, w istocie chroni Rychów i Zbychów. Bo to oni będą mogli dzisiaj kręcić lody i nikt nie będzie w stanie tego sprawdzić" - ocenił Migalski.

Jak dodał, być może ta ustawa "była tylko i wyłącznie wynikiem pewnej niefrasobliwości i głupoty części posłów Platformy". "Ale być może niestety była dobrze zaplanowaną i przeprowadzona akcją, która może służyć rządzącym na wszystkich szczeblach - zarówno administracji państwowej, jak i samorządowej" - mówił Migalski.

W ocenie polityków PJN, noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej "wstydziłby sie każdy europejski kraj. "To jest ustawa, z której dumny byłby Aleksander Łukaszenka" - mówił europoseł.

W niedzielę doradca prezydenta Tomasz Nałęcz powiedział, że kancelaria głowy państwa będzie analizować nowelę ustawy o dostępie do informacji publicznej. Helsińska Fundacja chce namawiać Bronisława Komorowskiego do weta. O zawetowanie nowelizacji zaapelował w poniedziałek również szef PiS Jarosław Kaczyński, który zapowiedział jednocześnie, że jeśli prezydent tego nie zrobi, PiS skieruje nowelę do TK. Zwrócenia się do TK nie wykluczył też szef SLD Grzegorz Napieralski, który jednak chciałby, aby wcześniej prezydent zorganizował spotkanie polityków ws. nowelizacji.

Natomiast premier Donald Tusk powiedział w poniedziałek, że senacka poprawka była powrotem do przedłożenia rządowego wypracowanego wspólnie z internautami. Podkreślił, że jest przekonany do zapisów nowelizacji i że nie chodzi tu o interes władzy, tylko "o bardzo delikatne, czułe miejsca w tej tkance państwowo-gospodarczej".

W dotychczasowym brzmieniu ustawa nie pozwalała na dostęp do danych, które są chronione przez przepisy o ochronie informacji niejawnych lub innych tajemnic (np. lekarskiej albo adwokackiej).

Poprawka - zgłoszona w Senacie przez Marka Rockiego (PO) - przewiduje, że prawo do informacji będzie też ograniczone ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa" w dwóch przypadkach - gdyby osłabiałoby to pozycję państwa w negocjacjach, np. umów międzynarodowych lub w ramach Unii Europejskiej oraz by chronić interesy majątkowe państwa w postępowaniach przed sądami czy trybunałami.