To pierwszy rozpoznany przez SN protest wyborczy PiS spośród sześciu takich protestów dotyczących wyborów do Senatu, które złożył pełnomocnik komitetu wyborczego tej partii. W protestach wskazuje się na możliwość niewłaściwego zakwalifikowania głosów jako nieważne. Dwa kolejne z tych protestów mają zostać rozpoznane w środę.
Wtorkowe rozstrzygnięcie SN oznacza, że protest ten nie będzie rozpoznawany merytorycznie, a w konsekwencji nie dojdzie do oględzin kart do głosowania i do ich ponownego przeliczania. Zapewne jeszcze we wtorek można spodziewać się pisemnego uzasadnienia tego rozstrzygnięcia.
Trzyosobowy skład orzekający Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - sędziowie Krzysztof Wiak, Jacek Widło i Grzegorz Żmij - uznał we wtorek, że protest wyborczy PiS ws. okręgu nr 75 nie zawiera zarzutów naruszenia prawa, o których mowa w Kodeksie wyborczym. Jak wyjaśniono w takich zarzutach chodzi o wskazanie ewentualnego dopuszczenia się przestępstwa przeciwko wyborom lub naruszeń dotyczących głosowania albo ustalenia wyników mogących mieć wpływ na wynik wyborów.
W okręgu tym została wybrana wiceprezeska partii Wiosna Gabriela Morawska-Stanecka (KW SLD). Poparło ją 50,93 proc. głosujących. Jej kontrkandydat, senator minionej kadencji, Czesław Ryszka (PiS) otrzymał poparcie 49,07 proc. wyborców. Na Morawską-Stanecką głosowały 64 tys. 172 osoby, a na Ryszkę 61 tys. 823 wyborców.
Informując dziennikarzy o postanowieniu SN prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych sędzia Joanna Lemańska przekazała, że "sąd postanowił pozostawić ten protest bez dalszego biegu, co oznacza już formalne zakończenie rozpoznania tego protestu".
"Podstawowe motywy, które zostały wskazane, to m.in. to, że sąd zauważył, że celem protestu jest wskazanie konkretnych naruszeń prawa, które mogły mieć wpływ na wynik wyborów, jak również dowody na poparcie, a nie przeliczanie ponowne głosów ze względu na niewielką różnicę pomiędzy głosami oddanymi na poszczególnych kandydatów" - mówiła prezes SN.
Jak wyjaśniono w komunikacie SN po rozstrzygnięciu wnoszący protest "nie wskazał żadnej, chociażby jednej okoliczności, która uprawdopodabniałaby istnienie nieprawidłowości podczas głosowania, czy kwalifikowania głosów jako nieważnych, jak też ustalania wyników głosowania w okręgu wyborczym nr 75 w wyborach do Senatu".
"Nie wskazano także dowodów na okoliczność istnienia nieprawidłowości w ustalaniu liczby głosów. Takim środkiem dowodowym nie mogą być oględziny i ponowne liczenie przez sąd głosów nieważnych. Przeprowadzenie dowodów w postaci oględzin i ponownego liczenia zakwestionowanych kart do głosowania może być dopiero efektem zarzuconych i wykazanych zgłoszonymi dowodami nieprawidłowości. Tymczasem w proteście w ogóle nie przedstawiono zarzucanych nieprawidłowości i nie wskazano dowodów, które by je wykazywały" - poinformował SN.
Jednocześnie SN podkreślił, iż "brak jest podstaw do przeprowadzenia oględzin kart do głosowania i ponownego ich przeliczania wyłącznie z tego powodu, że różnica głosów oddanych pomiędzy dwoma kandydatami była niewielka, a liczba głosów oddanych jako nieważne przekraczała ilość głosów stanowiących różnicę głosów pomiędzy tymi kandydatami".
Pełnomocnik komitetu wyborczego PiS złożył do SN protesty dotyczące sześciu okręgów: nr 100 (Koszalin), nr 75 (Tychy i Mysłowice), nr 12 (Grudziądz), nr 92 (Gniezno), nr 95 (m.in. powiaty krotoszyński i ostrowski), nr 96 (Kalisz). PiS wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów, zarzucając niewłaściwe zakwalifikowanie głosów jako nieważne, podczas gdy - zdaniem PiS - powinny były zostać uznane za ważne.
W zeszłym tygodniu PKW negatywnie zaopiniowała protest wyborczy PiS dotyczący senackiego okręgu nr 75. PKW uznała, że zarzuty podnoszone w proteście nie dają podstaw do ponownego przeliczenia głosów w tym okręgu i zawnioskowała do Sądu Najwyższego o pozostawienie protestu bez dalszego biegu. Jak informował we wtorek PAP zespół prasowy SN, stanowiska okręgowej komisji wyborczej i Prokuratora Generalnego w sprawie tego protestu w przewidzianym terminie nie wpłynęły do SN.
Do poniedziałkowego popołudnia do SN wpłynęło 235 protestów wyborczych. W zeszłym tygodniu - SN rozpoznał siedem protestów i w przypadku wszystkich nie wydał merytorycznych rozstrzygnięć - pozostawił je "bez dalszego biegu", wskazując, że zostały złożone przed ustawowym terminem. Do SN wpłynęły także m.in. protesty od pełnomocników innych - poza PiS - komitetów wyborczych: Koalicji Obywatelskiej, Konfederacji, PSL i Ślonzoki Razem.
Protesty wyborcze można było złożyć na piśmie w Sądzie Najwyższym od ogłoszenia wyników wyborów przez PKW w Dzienniku Ustaw przez 7 dni - do zeszłego wtorku do godziny 16. Z kolei pocztą protesty można było wnosić do północy z ubiegłego wtorku na środę. SN przypomniał, że liczy się w tym przypadku data stempla pocztowego. Oznacza to, że protesty te mogą jeszcze spływać do sądu pocztą.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów - na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz wydanych na posiedzeniach opinii w sprawie poszczególnych protestów - SN rozstrzyga o ważności wyborów. Rozstrzygnięcie ma formę uchwały podjętej w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, nie później niż w 90 dniu po dniu wyborów.