Niemal we wszystkich krajach Europy liczba kancelarii jest regulowana. W większości również obsada wolnych stanowisk obywa się w drodze konkursu - mówi Tomasz Janik, prezes Krajowej Rady Notarialnej.

Wszystko wskazuje na to, że notariat czekają zmiany. Mowa o flagowym projekcie resortu sprawiedliwości, który zakłada deregulację wśród 50 zawodów, w tym u rejentów.

Projekt ustawy deregulacyjnej, który rząd przyjął w zeszłym tygodniu, jest znaczącą modyfikacją projektu z 4 lipca, w którym Ministerstwo Sprawiedliwości wycofało się z pewnych zapisów wprowadzonych w drugiej wersji, tej majowej. Zapisy dotyczące notariatu były modyfikowane niemal do końca prac nad projektem. Jednak te korekty nie zmieniają kwestii dla nas zasadniczej – notariusze stoją na stanowisku, że nasz zawód nie powinien być deregulowany. Dostrzegamy potrzebę wprowadzenia zmian w prawie o notariacie, ale nie powinny być one dokonywane w trybie deregulacji. Chcemy tworzyć dobre prawo, które zagwarantuje bezpieczeństwo majątków wszystkich obywateli, dlatego przygotowujemy własny projekt nowelizacji prawa o notariacie, który będziemy szeroko konsultować.

W miniony czwartek notariusze wzięli udział w posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, w którym uczestniczył także podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Michał Królikowski. Ze strony ministerstwa padła deklaracja, że resort jest zainteresowany organizacją notarialnego okrągłego stołu. Liczymy na to, że to przełomowy moment w dyskusji nad przyszłym kształtem polskiego notariatu. Chcemy jak najszybciej doprowadzić do spotkania i rozpoczęcia wspólnych prac nad kompleksową nowelizacją prawa o notariacie.

O jakich zmianach mowa?

Chodzi m.in. o kwestię rozmieszczania kancelarii. Niemal we wszystkich krajach Europy liczba kancelarii jest regulowana. To sprawdzony model gwarantujący, że kandydat na notariusza jest przygotowany do wykonywania zawodu. W większości krajów obsada wolnych stanowisk obywa się w drodze konkursu, którego zadaniem jest wyłonienie najlepszego prawnika. Np. w Austrii średnio przez około 10 lat jest się kandydatem na notariusza.

Chcemy, by minister sprawiedliwości miał możliwość oceny rękojmi prawidłowego wykonywania zawodu przez kandydata. Taka propozycja, choć lakoniczna, pojawiła się w projekcie. Znalazł się tam zapis, zgodnie z którym minister będzie miał możliwość odmowy powołania na notariusza osoby, która swoim dotychczasowym postępowaniem nie daje gwarancji rzetelności, uczciwości i przestrzegania zasad państwa prawa.

Chodzi również o to, by minister mógł odmówić powołania na notariusza w sytuacji, gdy liczba dokonywanych czynności i ksiąg wieczystych w danym okręgu wskazywałyby, że liczba notariuszy jest już wystarczająca.

Resort twierdzi jednak, że notariuszy powinno być więcej, to doprowadzi bowiem do obniżenia stawek i zwiększenia konkurencji.

Stoimy na stanowisku, że nasycenie podażą usług notarialnych jest już na tyle duże, że dalsze zwiększanie liczby notariuszy nie doprowadzi do obniżenia taksy notarialnej – ona jest już pobierana na poziomie znacznie niższym niż dopuszczone przez ministra stawki maksymalne, co jest widoczne zwłaszcza w dużych ośrodkach.

Zwiększanie liczby kancelarii może doprowadzić do tego, że część notariuszy w walce o klienta zacznie obniżać wymogi. Uważamy, że nieograniczona konkurencja w naszym zawodzie nie jest możliwa. Proszę pamiętać, że notariusze są czasem zmuszeni działać wbrew sobie, np. muszą odmówić wykonania czynności tylko dlatego, że narusza ona interesy innej osoby, chociaż ta nie jest nawet stroną czynności.

Wciąż jednak notariat uważany jest za grupę zawodową, która zarabia dużo.

To stwierdzenie stało się już mitem. Proszę zauważyć, że w Państwowych Biurach Notarialnych taksa wynosiła 3 proc. i nie podlegała negocjacji. Dziś przy sprzedaży mieszkania o wartości 300 tys. zł taksa maksymalna to około 980 zł netto, tj. 0,33 proc. wartości nieruchomości. Natomiast same podatki, które jako płatnicy pobieramy przy sporządzaniu umów nabycia nieruchomości, są kilkukrotnie wyższe niż taksa.

Taksa stanowi na ogół tylko niewielką część kwoty, którą klient zostawia w kancelarii. Sam koszt prowadzenia jednoosobowej kancelarii oceniamy na ok. 20 tys. zł miesięcznie. Zatem zarobki notariuszy nie odbiegają od kwot uzyskiwanych przez inne wolne zawody prawnicze. Twierdzenia o ogromnych dochodach notariuszy wynoszących przeciętnie 90 tys. zł wygłaszane kilka lat temu przez jednego z ministrów sprawiedliwości były oderwane od rzeczywistości.

Czy oznacza to, że coraz mniej opłaca się być notariuszem?

To, że notariusze likwidują kancelarie, było szczególnie widoczne w ubiegłym roku. Kilka kancelarii zamknięto z przyczyn czysto ekonomicznych. Jest to rezultat pogłębiającej się dysproporcji pomiędzy obniżającymi się dochodami a nieograniczoną odpowiedzialnością notariuszy. Z jednej strony mamy do czynienia z taksą regulowaną, która nie pozwala pobierać wyższych kwot od transakcji o bardzo dużej wartości, z drugiej nasza odpowiedzialność jest zawsze nieograniczona.

Również zainteresowanie przechodzeniem do notariatu z innych zawodów prawniczych spada. Z gromadzonych przez Krajową Radę Notarialną danych wynika, że w ubiegłym roku z innych zawodów prawniczych do naszej korporacji przeszło 26 osób, w 2010 było ich 75, zaś w 2009 – 117. Szacujemy, że aż jedna trzecia wszystkich czynnych zawodowo notariuszy wykonywała wcześniej inny zawód prawniczy.

Jak pan odpowiada na postulaty, że notariusze nie są potrzebni, a ich zadania powinny przejąć inne zawody prawnicze, tak jak to jest np. w USA?

Jeśli mówimy o systemie obrotu nieruchomościami, naszym zdaniem model łaciński, funkcjonujący m.in. w Polsce, jest lepszy i tańszy. W modelu anglosaskim trudno nawet porównywać uprawnienia notariusza. W tym systemie notariusz nie zajmuje się obrotem nieruchomościami, jest to bowiem obrót dokonywany przez innych prawników, pośredników nieruchomości lub banki.

Nie ma tam prawnika niezależnego, który nie reprezentowałby żadnej ze stron kontraktu. KRN powoływała się już wcześniej na to, że wielu ekonomistów – w tym amerykańskich – uznaje, że jedną z przyczyn kryzysu na rynku hipotek i kryzysu bankowego w obrocie nieruchomościami w USA był brak tego niezależnego prawnika. Uważamy, że prewencja, jaką sprawuje notariusz jako organ ochrony prawnej, daje dużo lepsze gwarancje i to mniejszym kosztem niż rozstrzyganie sporów, które powstają w momencie, kiedy tej prewencji zabraknie. Koszty procesu są zdecydowanie większe niż opłaty, które pobiera notariusz.

Polski system, choć brak w nim niektórych filarów notariatu łacińskiego – takich jak regulowana liczba kancelarii czy system sztywnej taksy notarialnej – i tak należy do najbezpieczniejszych notariatów na świecie. Wskaźnik nieważnych aktów jest bowiem wciąż mierzony w promilach, a nie w procentach.