Od ponad trzech lat mamy dwie ustawy, które pozwalają firmom finansować publiczne inwestycje. Jedna to ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP), druga to ustawa o koncesji na roboty budowlane i usługi. Z której częściej korzystają samorządy? Odpowiedzi udziela dr Rafał Cieślak.
W Polsce do tej pory ogłoszono ok. 150 postępowań o PPP lub koncesję. W tej liczbie ponad 85 proc. stanowiły koncesje lub właśnie PPP w trybie koncesji. Aktualnie ta statystyka jedynie nieznacznie poprawia się na korzyść klasycznego PPP.
Dlaczego tak się dzieje? Czy koncesje są łatwiejsze, czy przepisy bardziej przejrzyste?
Odpowiedź na to pytanie jest dosyć złożona, choć w gruncie rzeczy sprowadza się do trzech podstawowych czynników: niezrozumienia realiów rynkowych przez podmioty publiczne, nieumiejętności stosowania lub interpretowania przepisów oraz niedostatku praktyki krajowej w zakresie PPP.
Istota koncesji polega na przeniesieniu na inwestora zdecydowanej większości ryzyk związanych z realizacją projektu, w tym praktycznie całego ryzyka gospodarczego. W modelu koncesji realizuje się zatem obiekty o dużym potencjale komercyjnym, niewymagające większego udziału finansowego strony publicznej.
Z tego powodu koncesja jawi się samorządowcom jako coś idealnego – myślą, że wystarczy udostępnić inwestorowi nieruchomość, a ten zaprojektuje, sfinansuje, wybuduje i będzie zarządzał infrastrukturą publiczną, utrzymując się wyłącznie ze świadczonych usług.
Co na to strona biznesowa?
Taka formuła współpracy w większości przypadków nie jest akceptowalna dla przedsiębiorców i dlatego postępowania koncesyjne zwykle kończą się fiaskiem.
Natomiast współpraca wykorzystująca ustawowe partnerstwo publiczno-prywatne oparte na podziale zadań, ale też ryzyk projektowych, umożliwia stronom umowy o PPP względnie swobodne ukształtowanie wzajemnych relacji, przez co jest również dużo bardziej elastyczna.
Zresztą tylko klasyczne PPP pozwala na realizację projektów nierentownych, choć pożądanych i opłacalnych społecznie, jak np. drogi, szkoły, obiekty administracji publicznej, pływalnie. Podobnych przedsięwzięć nigdy nie zrealizuje się przecież w formule koncesji.
W takich przypadkach, w zamian za sfinansowanie i przeprowadzenie robót budowlanych oraz zapewnianie dostępności obiektu przez partnera prywatnego przez okres obowiązywania umowy, to podmiot publiczny ponosił będzie koszty związane z realizacją przedsięwzięcia.
Z tego też względu władzom publicznym trudno jest podjąć decyzję o wyborze modelu PPP, choć niejednokrotnie może być on bardziej korzystny ekonomicznie i organizacyjnie niż tradycyjna forma przeprowadzenia projektu.
Od strony proceduralnej obie metody łączy wspólny mianownik w postaci negocjacji, co stanowi wielką zaletę partnerstwa. Przygotowanie i przebieg postępowań PPP i koncesyjnego są dosyć zbliżone, choć i tu daje się zidentyfikować wiele istotnych różnic. Natomiast nie powiedziałbym, że procedura koncesji jest łatwiejsza.