Politycy, aby zdobyć popularność, próbowali naruszać zasady zdrowej gospodarki i zamiast rozwiązać problem nadmiernego zadłużenia szpitali, chcieli walczyć z wierzycielami - mówi Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Czy polskie prawo upadłościowe sprawdza się w trudnych czasach?
Prawo upadłościowe powstało z myślą o trudnych czasach. To właśnie kryzysy weryfikują jakość tego prawa. W Polsce w 2003 r. doszło do ogromnej reformy procedury upadłościowej. Ta reforma doprowadziła przede wszystkim do usunięcia patologii, które funkcjonowały w poprzednim stanie prawnym i które pozwalały wykorzystywać procedury do wydłużania procesu w nieskończoność. W przypadku procedur upadłościowych niezbędna jest zaś szybkość w działaniu i podejmowaniu decyzji. Inaczej unieruchomiony majątek nie pracuje i ulega niszczeniu. Reforma wzmocniła władztwo sędziego komisarza, eliminując potrzebę przekazywania wielu decyzji na poziom sądu upadłościowego. Wprowadziła także system licencjonowania syndyków. Wszystkie te elementy wskazują, że prawo upadłościowe w Polsce zmierza w dobrym kierunku.
Czy zabezpiecza polskie firmy przed sytuacjami, coraz bardziej prawdopodobnym, że ich spółka matka położona za granicą upada?
Nie ma bezpośredniego przełożenia postępowania upadłościowego spółki matki na byt polskiej spółki córki. Jednak można się spodziewać, że pojawi się nowy właściciel spółki matki. A każda zmiana właścicielska nie będzie obojętna dla polskiego przedsiębiorstwa.
Według znawców przedmiotu obecnie bardziej chroni się prawa dłużników niż wierzycieli. Zgodzi się pan z tą opinią?
Istnieje tzw. moral hazard odnośnie do wspierania przez państwo niektórych instytucji – chociażby służby zdrowia. Opinii publicznej znane są spektakularne akcje wymierzone przeciw komornikom, którzy ściągali długi zadłużonych szpitali. Politycy czy parlamentarzyści dla zdobycia taniej popularności próbowali naruszać zasady zdrowej gospodarki, wprowadzając niszczące regulacje, ograniczające możliwość prowadzenia egzekucji np. z rachunków bankowych gigantycznie zadłużonych szpitali. Media niejednokrotnie nagłaśniały przypadki, że komornik prowadził egzekucję stosując bardzo rygorystyczne działania, zupełnie zapominając, że te działania były podejmowane w oparciu o prawomocny wyrok sądu. Zamiast znaleźć sposób rozwiązania problemu nadmiernego zadłużenia, próbowano walczyć z wierzycielami, którym należności przysługiwały. Nie zważano na to, że utrudnianie egzekucji zasądzonych należności, bo szpital nie płacił za dostawy, pogrąża innych przedsiębiorców.
To oddziaływało na opinię publiczną?
W ten i podobny sposób kształtowała się przez wiele lat opinia, że dłużników należy bardziej wspierać niż wierzycieli. Kiedy na całym świecie bycie dłużnikiem to powód do wstydu, w Polsce w niektórych środowiskach pochwalenie się, że nie płaci się podatków, wciąż bywa powodem do dumy.