Obca mi wizja nieuczciwego przedsiębiorcy trzyma się mocno, ale może nad zmianą kodeksów karnego i spółek handlowych zastanowi się jeszcze Senat.
Rozmowa z Michałem Romanowskim, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, radcą prawnym w kancelarii Romanowski i Wspólnicy
Podwójna zmiana projektu ustawy, i to dzień po dniu, to zadziwiająca procedura nowelizowania kodeksu spółek handlowych i kodeksu karnego w części dotyczącej przestępstw gospodarczych. Czy nie świadczy to o braku dobrej koncepcji?
Oczywiście nie powinno tak być, ale mamy projekt sejmowy, Naczelnej Rady Adwokackiej, uwagi rządu i kilkakrotne zmiany komisji sejmowych. Tymczasem to rząd powinien sprawować pieczę nad projektowaniem prawa karnego. A zamieszanie wokół nowelizacji przepisów karnych w prawie spółek boleśnie odbiło się na uchwalonej przez Sejm i skierowanej do Senatu wersji projektu, która mimo pewnych elementów pozytywnych budzi poważne obawy, czy zmiana nie okaże się pozorna.
Ale zaletą nowelizacji jest przeniesienie regulacji karnej do kodeksu karnego i uwolnienie od niej kodeksu spółek handlowych?
Co do zasady tak, ponieważ rolą prawa karnego jest ochrona interesu publicznego, nie prywatnego, a przecież prawo spółek jest częścią prawa prywatnego właśnie. Nie cieszyłbym się jednak nadmiernie. Podział ten w przypadku obecnej nowelizacji ma bowiem jeszcze kolejny wymiar: rozdzielenie ścigania na publiczno- i prywatnoskargowe. Dojdzie więc do zróżnicowania trybu wszczynania procedury karnej dla przestępstwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej i dla sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia jej. W pierwszej grupie przypadków ściganie przedsiębiorcy lub menedżera będzie rozpoczynał prokurator. W sytuacjach zaś, w których można będzie podejrzewać narażenie spółki na szkodę, ściganie nastąpi na wniosek pokrzywdzonego. To całkowicie niezrozumiała dywersyfikacja. Tym bardziej że podstawową drogą naprawienia szkody zawsze jest proces cywilny o odszkodowanie wszczynany z inicjatywy poszkodowanego. Zachowanie zaś konstrukcji oskarżenia publicznego w każdej sytuacji wyrządzenia znacznej szkody wymaga uzasadnienia. Projektodawcy nie wytłumaczyli jednak, co nimi kieruje. Ochrona interesu publicznego nie może przecież służyć wyłącznie ochronie jednostkowego interesu prywatnego. Podobnie jak nie jest sumą interesów jednostkowych. Tymczasem prokuratura nadal ma decydować, co leży w interesie spółki. A przecież każdy, kto miał do czynienia z ustalaniem faktu powstania i rozmiaru szkody, wie, że działanie takie jest wysoce spekulatywne i może prowadzić do nieuzasadnionych wniosków prokuratora. Weryfikacja zasadności aktu oskarżenia następuje wszak dopiero na etapie postępowania sądowego, czego wielu przedsiębiorców niesłusznie oskarżonych nie wytrzymało i zbankrutowali. Kolejny raz pojawia się więc pokusa instrumentalnego wykorzystywania prawa karnego do porachunków z innego pola. Jest to fundamentalna wada noweli.
Na czym w takim razie polega zapowiadana zmiana jakościowa?
Dobrą rzeczą jest to, że kara dotyczy znacznej szkody, czyli można o niej mówić, kiedy problem przewyższa kwotę 200 tys. zł. Wielką wadą jest jednak i to, że karane będzie mogło być sprowadzenie niebezpieczeństwa na spółkę, mimo że szkoda nie została wyrządzona.
Kolejna jakościowa, choć niekorzystna modyfikacja polega na rozciągnięciu odpowiedzialności karnej na wspólników spółek osobowych. To zupełne nieporozumienie. Przecież oni i tak odpowiadają całym swoim majątkiem. Można powiedzieć, że jeśli dwóch wspólników spółki osobowej, np. jawnej, sprowadzi na nią niebezpieczeństwo wyrządzenia szkody, to przecież to zło czynią sami sobie. Są jednak osobami zarządzającymi, więc za chwilę okaże się, że jakiś wierzyciel na niewielkie choćby kwoty wystąpi przeciwko nim do prokuratury. To kolejna wielka wada nowelizacji.
Panie profesorze, zapytam wprost: czy teraz przedsiębiorcom będzie łatwiej?
Nie jestem pewny, czy mimo kilku tego rodzaju pozytywów nowelizacja nie sprawi, że przedsiębiorcy oraz menedżerowie nadal będą w równie złej sytuacji jak dotąd. Cała akcja nowelizacyjna może się okazać przenoszeniem kar z miejsca na miejsce, czyli z ustawy do ustawy. Zatrzymano się bowiem w pół drogi, pozostawiając ściganie przestępstwa wyrządzenia szkody prokuratorowi z urzędu i niezależnie uregulowano przestępstwo narażenia na szkodę. I cóż z tego, że to drugie będzie prywatnoskargowe? Rzeczywista zmiana polegałaby na uchyleniu art. 585 k.s.h., pozostawieniu w obecnym brzmieniu art. 296 k.k. penalizującego wyrządzenie znacznej szkody majątkowej z modyfikacją polegającą na ściganiu z oskarżenia prywatnego przez wspólników.