ZOFIA ULZ: Polski rząd robi bardzo dużo w sprawie dopalaczy. To wcale nie jest tak, że zezwalamy nieletnim na odurzanie się dopalaczami, bo nie wiemy, co z tym problemem zrobić.
Spożywanie dopalaczy przez młodzież to dziś poważny problem w całej Polsce. Dlaczego zakazanie ich w naszym kraju jest takim długotrwałym i skomplikowanym procesem?
To wynika z jednej prostej przyczyny. Dopalacze są sprzedawane jako przedmioty kolekcjonerskie i jako takie nie podlegają nadzorowi służb, które merytorycznie odpowiadają za nadzór nad lekami. Rynek leków jest już uregulowany, zarówno jeśli chodzi o polskie prawo, jak i prawo europejskie. Te przepisy są kompatybilne. Kiedy lek znajdzie się w obrocie nielegalnym, to uruchamiane są organy ścigania. Za wprowadzenie do obrotu leków bez odpowiedniego zezwolenia grozi kara grzywny lub pozbawienia wolności. W stosunku do przedmiotów kolekcjonerskich takich przepisów nie ma, bo one, jak wskazuje nazwa, służą do kolekcjonowania. Nie ma więc podstaw do zastanawiania się, jak one wpływają na ludzki organizm po spożyciu, bo to nie są ani leki, ani suplementy diety – a więc nie powinny być spożywane przez ludzi.
Ale przecież nikt nie ma wątpliwości, do czego służą dopalacze.
Zdarza się, że dopalacze są sprzedawane jako np. środki do kąpieli. Jeśli zaczęlibyśmy ograniczać rynek takich przedmiotów w sposób, w jaki robimy to w stosunku do leków, to uczciwi dystrybutorzy, a tak naprawdę to oni są w przeważającej większości, zaczęliby się buntować. To nie jest problem jedynie Polski, ale w tej chwili to jest już problem całego świata.
Jak problem dopalaczy wygląda w innych krajach?
Podobnie jak u nas. W Wielkiej Brytanii np. dopalacze sprzedawane są między innymi jako sole do kąpieli w tzw. head shopach. Z dopalaczami mają problem wszystkie europejskie kraje i nie tylko. Nie ma jeszcze odpowiednich regulacji prawnych, bo życie wyprzedza prawo. Kraje, podobnie jak Polska, dopiero więc tworzą przepisy. Dzięki globalizacji istnieje możliwość współpracy krajów, które borykają się z tym problemem, i wzajemnego korzystania ze swoich doświadczeń.
Dzięki globalizacji internauci mają także dostęp do sklepów z dopalaczami poza ich krajem. W sieci można znaleźć mnóstwo sklepów, które prowadzą działalność wysyłkową.
Nowe przepisy obejmą również i sklepy internetowe. Ze względu na rozrzucone po całym świcie serwery musi jednak zaistnieć międzynarodowa współpraca, która będzie sięgać tak daleko, jak daleko są serwery. Już teraz na temat dopalaczy intensywnie dyskutuje się na forach międzynarodowych. Nad rozwiązaniami pracuje Schemat Konwencji Inspekcji Farmaceutycznych, WHO, UNICEF.
W Polsce na razie została tylko wydłużona lista zakazanych substancji o mefedron, homologi i kanabinoidy. Wiele szkodliwych substancji wciąż można kupić legalnie. Czy takie ograniczenie nie jest zbyt łagodne?
Polski rząd robi bardzo dużo w sprawie dopalaczy. To wcale nie jest tak, że zezwalamy nieletnim na odurzanie się dopalaczami, bo nie wiemy, co z tym problemem zrobić. Przygotowywana właśnie nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii wprowadzi tzw. poczekalnię. To da nam możliwość zatrzymania specyfiku w celu zbadania go i ustalenia ewentualnego zagrożenia zdrowotnego, jaki on niesie. Dzięki temu nie będą dopuszczane do sprzedaży jakiekolwiek dopalacze. Kompilacja tej ustawy i ustawy wydłużającej listę zakazanych substancji będzie bardzo pomocna w walce z dopalaczami. Kiedy nowelizacja wejdzie w życie, da podstawę organom ścigania oraz wszystkim innym powołanym do dbania o zdrowie i bezpieczeństwo obywateli do skutecznego i radykalnego działania.
Ostatnia nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zezwala jednak na posiadanie minimalnej dawki zakazanych substancji. To nie jest krok do tyłu w procesie walki z dopalaczami?
Nie, ponieważ ludzi chorych nie wolno karać. Karać należy tych, którzy rozprowadzają lub sprzedają tego typu środki. Celem tej nowelizacji jest nałożenie kary na osoby, które doprowadzają do uzależnień.